piątek, 29 czerwca 2012

Opowieść z dreszczykiem i muffiny z kremem z białej czekolady




Ile znacie osób, które próbowały sobie obciąć dłoń za pomocą podajnika do taśmy klejącej?
Jeśli do tej pory nie znaliście nikogo takiego, to po przeczytaniu tego wpisu, możecie się przyznać do przynajmniej jednej takiej znajomości. To ja. Ja próbowałam to uczynić. Co prawda niezamierzenie, ale efekt był taki sam.
Nawet, zresztą, w szale klejenia 76 kartonu nie zwróciłam uwagi na ten uszczerbek na zdrowiu. Dopiero dziwne ciepło w okolicy łokcia uzmysłowiło mi, że za chwilę padnę trupem z wykrwawienia.
Jak się okazało po jakimś czasie (dokładnie kiedy wpełzłam pod prysznic), próbowałam sobie w ten sposób obciąć nie tylko dłoń, ale również stopę. Mydło i woda w zdecydowany sposób, czyli szczypiąc,  pokazały miejsce kolejnego okaleczenia. Nie pytajcie jak moja stopa weszła w kontakt z podajnikiem, bo sama się nad tym zastanawiam.
Po namyśle dochodzę do wniosku, że ktoś, kto podbija sobie oko ścianą, łamie kciuk klapą od bagażnika i notorycznie obcina sobie krajalnicą koniuszki palców, powinien codziennie dziękować za cud przeżycia.
A propos koniuszków. Nie wierzcie, że nie odrastają. Mnie się to udaje z powodzeniem, choć podobno u ludzi to niemożliwe. Widocznie jestem jaszczurką.



Zanim jeszcze nie przeprowadziłam nieudanego (na szczęście) zamachu na swoje życie, upiekłam muffiny.
Szał pakowania swoją drogą a urodziny MMŻ to rzecz nieodwołalna. A te są dzisiaj. Główne obchody dopiero za tydzień, ale co to za urodziny bez malutkiego choć ciasteczka. Za tydzień upiekę wypasioną bezę, a na razie między zawijaniem w folię bąbelkową …nastej filiżanki i układaniem w wieżę kolejnego pudła z książkami, piekłam bananowe muffiny z kremem z białej czekolady. Taka namiastka tortu tylko dla MMŻ. Nawet świeczkę zatknęłyśmy na szczycie.



Muffiny bananowe z kremem z białej czekolady
(wyszło mi 6 sztuk dość sporych ciasteczek)

2 szklanki mąki
pół szklanki cukru
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody oczyszczonej
2 dojrzałe banany
1 jajko
pół szklanki  oleju
pół szklanki mleka
6 kostek białej czekolady

Zaopatrzcie się w dwie misy. Do jednej wsypcie wszystkie suche składniki. W drugiej wymieszajcie wszystkie mokre. Banany są mokre i trzeba je rozgnieść widelcem. Do miski z suchymi składnikami wlejcie zawartość drugiej miski. Nie miksujcie. Weźcie do ręki widelec i nim niedbale zamieszajcie wszystko razem. Nie przykładajcie się do roboty. Wymieszajcie byle jak i niezbyt starannie. Wtedy muffiny będą idealne. 

Do papilotek nałóżcie ciasta do połowy wysokości.  Połóżcie do każdej porcji  1 kostkę białej czekolady. Przykryjcie jeszcze odrobiną ciasta. Do nagrzanego do 180 stopni piekarnika wstawcie blaszkę z ciastkami i pieczcie 25 minut.

Kiedy one stygną, my możemy zrobić krem. W pierwszej wersji użyłam mascarpone. Ale dziś szczęście mi nie sprzyjało i ser się zwarzył. Zrobiłam więc krem maślany.

pół kostki miękkiego masła
1 tabliczka białej czekolady
2 łyżeczki cukru pudru
3 łyżki kremówki
kilka kropel likieru bananowego

Zaczynamy od stopienia czekolady. Na garnek  z odrobiną wody stawiamy miskę. Dno miski nie może dotykać wody. Wlewamy do miski śmietanę i podgrzewamy ją. Kiedy jest gorąca, dodajemy połamaną czekoladę. Zdejmujemy miskę z garnka i spokojnie mieszamy zawartość. Po chwili czekolada będzie płynna. Studzimy ją i w międzyczasie ubijamy mikserem masło z cukrem. Dodajemy do ubitego masła wystudzoną czekoladę i likier. Miksujemy jeszcze przez chwilkę a potem kładziemy krem do lodówki.

Zimny lepiej się formuje na babeczkach.
Po pół godzinie możemy go nakładać. 
Ta czynność nie jest moją mocną stroną. Ale ciągle się uczę.



Tak wyglądała moja jasna i ciemna strona dzisiejszego dnia.
Pamiętajcie, że własne mieszkanie może okazać się bardziej niebezpieczne  niż ciemny zaułek.

Pozdrawiam serdecznie i  życzę  smacznego

1 komentarz:

  1. Bo najniebezpieczniejsze miejsce na swiecie, to wlasny dom. Chyba reklamy jakichs batonikow tez o tym mowily :)

    Muffinki piekne (i jaki piekny talerz!)

    OdpowiedzUsuń