Wyobraźcie sobie spokojne, ustronne miejsce. Cisza, drzewa,
w ciszy rosnące grzyby i z szelestem opadające liście. Jedyne głośniejsze
dźwięki to myszołowy robiące poranny oblot swoich włości. Wizyty zdarzają się
rzadko i zazwyczaj są to zbłąkani grzybiarze.
I w ten sielski zakątek nagle wjechała kawalkada samochodów.
Głośno, radośnie i groźnie. Pojawili się myśliwi. Maskujące stroje, tajemnicze
futerały i wielkie plany. Nasze dziki doczekały się godnych siebie
przeciwników. Zamiary były poważne i apetyty ogromne. Na szczęście zwierzaki okazały się posiadać instynkt
samozachowawczy. Kiedy nad ranem temperatura spadła do zera stopni, obaj
myśliwi nabrali niebieskiego koloru i doszli do wspólnego wniosku, że dziś dziki
nie przyjdą. Przyszły. Kiedy teren okazał się bezpieczny, nasze szczeciniaste
spokojnie skorzystały ze stołówki.
Informuję zainteresowanych, że
mecz dziki: ludzie został zakończony druzgocącym zwycięstwem tych pierwszych. A
ludzie…? Spotkanie w wesołym towarzystwie nigdy nie jest stratą czasu. Zresztą, podejrzewam, że to polowanie było
tylko pretekstem do wypicia butelki rumu i gadania do świtu.
Żeby chłopakom nie było smutno oraz manifestując swoja
niechęć do polowań, zamiast bigosu ugotowałam lasanie dyniową. Może nie jest to
danie z kuchni myśliwskiej ale wyboru nie było. Albo lasania albo resztki
jeżyn w lesie. Zapewniam was, że nikt nie wybrzydzał.
Lasania dyniowa
kilka płatów ciasta makaronowego do lasanii
kilogram dyni
1 cebula
kilka liści szałwii
główka czosnku
1 opakowanie serka śmietankowego (w wersji ekskluzywnej-
ricotty)
kilka plastrów sera np. cheddara
garść startego parmezanu
sos beszamelowy
1 łyżka masła
1 szklanka mleka
1 czubata łyżka mąki pszennej
gałka muszkatołowa do starcia
kilka listków szałwii
sól, pieprz
Najpierw znajdźcie kogoś o silnych rękach. Zmagania z dynią
to nie przelewki. Kiedy wzięłam się po raz za przerabianie dyni, to nie
spodziewałam się kłopotów. Dynia była niewiele mniejsza ode mnie i po
kilkakrotnym zaatakowaniu jej nożem, ogarnęła mnie rozpacz. Dobrze, że nie
miałam w domu siekiery, bo skończyło by się dyniową jatką.
Zaopatrzcie się więc w męskie towarzystwo lub kupcie dynie w
rozmiarze "S". Butternut jest idealny.
Pokrójcie dynię na kawałki, wyjmijcie pestki (te wysuszcie i
wiosną wysiejcie na balkonie). Rozgrzejcie piekarnik do 200 stopni. Na blachę
połóżcie papier a na papierze dynię i czosnek. Po około godzinie dynia powinna
być gotowa do dalszej współpracy.
Nieco ją wystudźcie. Odłóżcie kilka kawałków a resztę
zmiksujcie z czosnkiem, serkiem i solą. Szałwię potnijcie nożyczkami na
paseczki i dodajcie do dyniowej masy.
W dużym garnku
zagotujcie wodę z odrobiną soli i nieco podgotujcie płaty makaronu. To
zdecydowanie przyspieszy dalsze pieczenie.
Czas na zrobienie sosu beszamelowego.
W rondelku rozpuście masło z szałwią. Na bulgoczące masło
nasypcie mąkę. Mieszajcie aż mąką się lekko zarumieni. Zdejmijcie rondel z
ognia i dolejcie nieco mleka. Energicznie zamieszajcie, żeby nie utworzyły się grudki. Teraz musicie
dolewać mleko, by powstał sos o gęstości śmietany. Czyli rondel ląduje na piecu
a wy mieszając dolewacie mleko. Kiedy sos jest gotowy dodajecie do niego sól do
smaku i nieco startej gałki.
Pora na poskładanie lasanii.
Naczynie do zapiekania wysmarujcie masłem.
Wlejcie łyżkę sosu i rozprowadźcie po dnie. Połóżcie
pierwszą warstwę makaronowych płatów. Na nie wyłóżcie połowę masy dyniowej. Te
kilka kawałków, które odłożyliście, pokrójcie na kostkę i rozrzućcie na masie
dyniowej. Na niej połóżcie plastry sera. Przykryjcie kolejną warstwą
makaronu. Polejcie obficie sosem
beszamelowym. I znów połóżcie makaron, na nim masę dyniową, kostki dyni, ser,
makaron, sos.
W takim stanie można lasanię umieścić w piekarniku. Po 45
minutach powinna być gotowa. Nie wyciągajcie jej od razu. Niech trochę
przestygnie. Wtedy nie będzie się rozjeżdżać w trakcie krojenia.
Mnie najbardziej smakowała następnego dnia na zimno i z
kieliszkiem wina.
Smacznego i udanego weekendu.
Lasagne z dynia to jest to! Idealny smak jesienny! No i dziki dzieki temu sa cale :)
OdpowiedzUsuńJakoś te moje dziesiątki kilogramów dyni muszę zagospodarować. A może dziki też lubią dynie? Chyba warto spróbować. Buźka
Usuń