piątek, 12 października 2012

Ciasto śliwkowe z Earl Greyem i kombatanckie wspomnienia





Co ludzie kupują nocą? I gdzie kupują?
Dawno, dawno temu, kiedy supermarkety były równie egzotyczne co poziomki w grudniu a stacje benzynowe zamykano z braku towaru, jedynym miejscem, gdzie można było zrobić zakupy po zmierzchu, była „Babcia”. Władze używały innej nazwy: „melina”, a jedyne słuszne Wiadomości krzyczały o „miejscu nielegalnego handlu”. Egzotyka tamtych czasów polegała jednakże na tym, że w owym przestępczym miejscu można było nabyć towar tylko jednego rodzaju. Wódkę. I to nie jakiegoś tam asortymentu. Tak dobrze nie było. Była po prostu wódka. I aż wódka, bo w sklepach było jej jak na lekarstwo. A naród był spragniony. Jeśli więc obywatel nabrał nagłej chęci wychylenia kieliszka, powiedzmy na to o północy, to albo czekały go męki abstynenctwa, albo wkraczał na ścieżkę występku i udawał się do Babci.

Tak bywało kiedyś. Niektórzy z nas na spotkaniach dzisiaj, z łezką oku wspominają ten dreszczyk emocji. Złapią czy nie złapią? Jeśli dodamy do tego godzinę policyjną, to napicie się z kolegą było równie niebezpieczne co przejście przez okupowaną Warszawę z plecakiem granatów.
Coś mnie zagnało w stronę wspomnień kombatanckich. A chciałam o zakupach poopowiadać.
Cóż więc ludzie kupują nocą?

Nagła potrzeba kupna kabelka HDMI (nie ośmielę się rozszyfrować tego tajemniczego kodu, ale MMŻ wiedział co robi) o godzinie 23  zapędziła nas do najbliższego supermarketu. Moje zdziwienie wywołały dość liczne samochody na parkingu. Czyli ludzie są. Nieco mnie to uspokoiło, bo już czułam wyrzuty sumienia, że zawracam po nocy głowę pracownikom.
MMŻ szukał swojego kabelka, a ja zaglądałam ludziom do koszyków. Czy nasze nocne preferencje uległy zmianie? Czy od czasów malowniczych melin nasze nocne potrzeby wysubtelniały?

Oto wynik moich obserwacji. Owszem, alkohol w koszykach występował. W mniejszości. Największą grupą były, o zgrozo, tak zwane artykuły pierwszej potrzeby czyli mleko, pieczywo, wędliny, sery. Gdzieś tam widziałam proszek do prania, pudełko czekoladek. Ktoś targał do kasy wielkie pudło Lego. Ciekawe czy cierpi na bezsenność. Najbardziej ekstrawaganckim artykułem był kabelek HDMI. Żeby nasze zakupy nieco urozmaicić, dorzuciliśmy jeszcze kilka książek i wróciliśmy do domu.

Babcie i meliny nie mają dziś racji bytu. Nocny wypad po cokolwiek nie jest wyprawą w jedną stronę. Nikt nie traktuje kupna mleka o północy jak dziwactwa. Jakoś tak nudno się zrobiło. Wszystko w zasięgu ręki, wszystko bez dreszczyku emocji. Może jednak troszkę szkoda?



Dla tych , którzy czekali na ciasto śliwkowe z herbatą mam dobrą wiadomość. Ten liryczny wstęp nie zniechęcił mnie do pieczenia. Tym bardziej, że wszystkie składniki by upiec to ciasto, są do kupienia o północy.



Ciasto śliwkowe z Earl Greyem

kostka miękkiego masła
4 jajka
100 g marcepanu
1 szklanka mąki pszennej
3/4 szklanki mąki gryczanej
1/3 szklanki mąki ziemniaczanej
1 łyżka esencji waniliowej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
2 łyżki pokruszonej esencji earl greya + 1 łyżka do posypania śliwek (użyjcie moździerza do sproszkowania herbaty)
około 1,5 kg śliwek
garść płatków migdałowych

Najpierw obierzcie śliwki i podzielcie je na połówki.
Przygotujcie sobie formę (np. 34 na 24 cm), wyłóżcie ją papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzejcie do 180 stopni.
Masło z cukrem, solą utrzyjcie na krem. Dodajcie starty marcepan i znów mieszajcie lub miksujcie. Potem dodajcie po jednym rozmącone jajka. Wszystkie mąki i proszek do pieczenia zmieszajcie ze sobą i dodawajcie do miksowanej masy jajecznej. Na koniec wsypcie herbatę i wlejcie wanilię. Ciasto wyłóżcie na blachę a na nim ułóżcie połówki śliwek. Posypcie je brązowym cukrem, herbatą i płatkami migdałowymi.
Pieczcie je 45-50 minut.



Rewelacyjnie smakuje na zimno ale na gorąco z kleksem jogurtu jest niesamowite. A do niego filiżanka herbaty z mlekiem.



Polecam i życzę smacznego
P.S.


Klimat zakupów z minionej epoki można przeżyć wybierając się na wycieczkę po Nowej Hucie

2 komentarze:

  1. Ciasto wyglada pysznie. Moze to bedzie forma w ktorej Earl Grey mi zasmakuje?

    Przyznam sie (bez bicia), ze jestem winna kupowania o polnocy produktow pierwszej potrzeby :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew obawom, ten earl grey bardzo dobrze dogadał się ze śliwkami. Buźka

      Usuń