Za to ten rok wynagradza nam zeszłoroczny nieurodzaj. Grzyby
rosną wszędzie i w ilości nieprzerabialnej. Uwielbiam je zbierać. I właściwie na
tym mój zachwyt się kończy. Obieranie ich omijam z daleka a przetwory nie
należą do moich ulubionych. Jako dodatek do dania, proszę bardzo, ale jako
potrawa solowa już niekoniecznie.
Wyjątek stanowią rydze. Usmażone ma maśle, posypane pietruszką
z kawałkiem świeżego chleba są koncentratem jesieni.
Risotto z rydzami wydaje mi się bardzo trafionym pomysłem.
Wczesnym latem jedliśmy risotto z kurkami a teraz na zakończenie sezonu jesiennego
powinniśmy się pokusić o rydze.
Zapraszam na risotto z rydzami
1 szklanka ryżu arborio lub carnaroli
1 kieliszek białego wytrawnego wina
3 szklanki wrzącego bulionu
2 łyżki masła
2 łyżki oliwy
1 mała cebula posiekana drobno
2 łyżki startego parmezanu
świeży tymianek
sól, pieprz
rydze w ilości wam odpowiadającej
Jeśli udało wam się zdobyć grzyby, obierzcie je, umyjcie i
osuszcie. Na patelni rozgrzejcie łyżkę
oliwy i podsmażcie rydze. Te większe
pokrójcie na ćwiartki a te małe niech zostaną w całości. Wyjmijcie grzyby do
miseczki. Na tę samą patelnię dodajcie łyżkę oliwy i podsmażcie cebulę. Kiedy
będzie szklista, wsypcie ryż i dokładnie wymieszajcie, żeby każde ziarenko
pokryło się oliwą. Po chwili wlejcie wino i mieszajcie do odparowania. Teraz po
chochli, dolewajcie bulion. Każda następna porcja płynu ląduje w ryżu, po wchłonięciu
poprzedniej. I mieszajcie, mieszajcie. Nie odchodźcie obejrzeć ulubiony serial
czy poplotkować z ciocią. O risotto trzeba zadbać. Po około 20 minutach ryż jest prawie gotowy. Dodajemy do niego podsmażone rydze i delikatnie mieszamy.
Zdejmujemy garnek z ognia. Dokładamy łyżkę zimnego masła i mieszamy z ryżem do
rozpuszczenia się masła. Potem wsypujemy parmezan i sprawdzamy czy potrzebna jest sól.
Mieszamy, wykładamy na talerze. Posypujemy świeżym tymiankiem i zmielonym
pieprzem.
Jako dodatek podajemy pieczone warzywa z pietruszkową
gremolatą (o niej następnym razem).
Piękne jesienne danie, pełne leśnych aromatów i smaków. Może
zachęci was do wyprawy do lasu.
Życzę smacznego i udanych zbiorów
Piękne:) Tak kuszące, że może wreszcie się kiedyś zbiorę w sobie, żeby coś takiego zrobić:) Tylko mój Mężczyzna niestety ryżu niet i mam marną motywację.. bo dla siebie samej się nie opłaca:)
OdpowiedzUsuńA czy twój Mężczyzna na pewno jadł ryż pod właściwą postacią? To risotto to dobry początek. Spróbuj. Pozdrawiam serdecznie
UsuńPrzyznam, ze z calego grzybobrania najbardziej lubie chodzic po lesie. Grzyby mnie srednio interesuja. No, chyba ze w risotto.
OdpowiedzUsuńEwo Anno, risotto wbrew pozorom mozna tez zjesc na drugi dzien na lunch. Ja tam robie :)
Grzyby są pięknym pretekstem do spacerów. I niestety wciągającym. Jak znajdziesz jednego, to zaraz zaczynasz się rozglądać za następnym. Buźka
Usuń