Mamo! Jeść mi się chce!
Dziecko od drzwi o niczym innym, jak tylko o swoim burczącym
żołądku.
Co mamy na obiad?
Hm… Obiad stoi w przedpokoju w torbach. Dwie sekundy przed
głodomorem, ja wróciłam do domu. Umiem szybko wykombinować obiad. Ale nawet dla
magika zrobienie go w dwie minuty jest zadaniem niewykonalnym. A dziecko marudzi. Jaka jest na to rada?
Zaprząc do roboty. Po pierwsze troszkę oderwie myśli od przyziemności, a po
drugie wszystko będzie zrobione dwa razy szybciej. No i można będzie coś
skubnąć.
Obieranie ananasa do sałatki okazało się nieco skomplikowane. Kątem
oka podpatruję, co też to moja córka czyni. I co widzę? Szuka na ananasie
instrukcji obsługi. O niebiosa! Nie wiem, czy śmiać się, czy podziwiać. Nauki
Taty nie poszły w las: najpierw, dziecko, przeczytaj instrukcję. Nie wtrącam się, niech walczy.
Obok na talerzu piętrzy się wędzona ryba. Dziecko zmaga się
z pokusą co podjeść: rybę czy ananasa. I zadaje setki pytań:
-A co zrobimy z ananasem? Do czego będzie ryba?
I czy długo jeszcze? Bo ja jestem głodna.
Też mi niespodzianka.
Włożenie wędzonej ryby do wrzątku wywołało konsternację.
-Gotowany wędzony dorsz? Mama, co ty wymyśliłaś?
Kiedy wlałam do garnka kremówkę, dziecko zaczęło głośno się zastanawiać,
czy aby na pewno jest głodne. I czy nie ma w domu jakiejś chińskiej zupki.
Za to efekt końcowy spowodował całą lawinę konsekwencji.
W skrócie. Zupa była rewelacyjna. Zjadłyśmy ją,
zastanawiając się, czemu nigdy wcześniej jej nie ugotowałyśmy. Potem dziecko z
pełnym brzuchem i przepisem na zupę pojechało sobie do domu.
A wieczorem
(zdecydowanie późnym) zaczęły się telefony:
-Mama, a jak tę zupę zrobiłaś? Bo
nie pamiętam ale nie mogę zapomnieć.
Podałam przepis. Za chwilę przyszedł sms: a prosciutto można zastąpić
boczkiem? Zamiast powiedzieć matce dobranoc, ona się pyta o boczek!
To nie koniec. Jak myślicie, kto zadzwonił do mnie dziś o
świcie? I wiecie o co zapytała? O dokładną kolejność działań, bo idzie na
zakupy i chce mieć pełną jasność. W gotowaniu zupy.
Poczekam jeszcze trochę a od wieczora ja dzwonię co godzina
zapytać jak jej idzie. Niech wie jak ciężkie jest życie twórcy.
Chowder czyli zupa bardzo konkretna
1 wędzony dorsz
1 wędzony karmazyn
1 cebula
kilka plastrów boczku (nie posiadałam, ale miałam
prosciutto)
1 puszka kukurydzy
200 ml kremówki
litr wody
kilka ugotowanych ziemniaków
dwa liście laurowe
1 łyżka mąki
2 łyżki oliwy
1 łyżka masła
pół łyżeczki mielonej gorczycy
sól, pieprz, zielona pietruszka
Na początku musimy obrać rybę z elementów zbędnych. Czyli
skóra, ogon, ości zostają wrzucone do garnka. Do nich dołączają dwa liście
laurowe i litr wody. Gotujemy wszystko około
kwadransa. Odstawiamy. Obraną wcześniej rybę dzielimy na cząstki.
W rondelku rozgrzewamy oliwę i masło. Kroimy na kosteczkę
boczek i smażymy w rondelku. Po chwili dodajemy cebulę i szklimy ją nieco. Wsypujemy mąkę i mieszamy
przez chwilkę do zezłocenia się mąki. Odcedzamy nasz wywar rybny i gorący
wlewamy do garnka z cebulą i boczkiem. Mieszamy.
Wlewamy kremówkę i zagotowujemy całość. Do zupy dokładamy odsączoną kukurydzę i
kawałki ryby. Na malutkim ogniu gotujemy jeszcze pięć minut. Próbujemy. Jeśli
trzeba, solimy. Wsypujemy zmieloną gorczycę i odrobinę pieprzu. I na koniec
dorzucamy rozgniecione widelcem ziemniaki. Ich ilość zależy od tego jak gęstą
zupę lubicie.
Porcję posypujecie pietruszką i strawa godna wilka morskiego
gotowa.
Jest bardzo sycąca. Właściwie taka zupa to świetny obiad
jednogarnkowy. Ale nie zapominajcie, że
mnie odwiedził głodomór. Po talerzu zupy wchłonął jeszcze drugie danie, sałatkę
ananasową i słuszny kawał ciasta. I gdzie to się tym chudym ciałku
zmieściło? Dzieci nie przestają mnie
zadziwiać.
Macham do was wesoło i życzę smacznego
Wcale się nie dziwię, że dziecko wydzwaniało i nie dawało spokoju, bo zupa wydaje się przepyszna.
OdpowiedzUsuńTeż chętnie skorzystam z przepisu:)
Polecam, bo jest warta zachodu. Pozdrawiam serdecznie
UsuńJak ja bym taka zupe zjadla! Wyglada pycha!
OdpowiedzUsuńGotuj, gotuj Kobieto. Jeśli pominiesz boczek, masz jak w banku, że zrobisz wrażenie na roślinożercy.
UsuńJej tak zachęcająco opisałaś :) Muszę wypróbować!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie. To naprawdę dobra zupa. Pozdrawiam
UsuńKochana jest już późno, a ja spisuję sobie listę składników na Twój chowder. Jutro będe robić :) Oczy tak mnie bolą od białych napisów i czarnego tła, że jako Twoja stała czytelniczka śmiem złożyć wniosek o odwórcenie kolorów :)
OdpowiedzUsuńBeti. Ale mi zabiłaś ćwieka. A mnie się tak podoba to czarne tło.
UsuńSama jestem ograniczona wzrokowo i wiem jak to może być męczące. Obiecuję, że głęboko sprawę przemyślę. Mam nadzieje, że zupa wynagrodziła ci niedogodności.
Pozdrawiam cie serdecznie