sobota, 10 marca 2012
Wszystko w błękicie czyli ciasto nierzeczywiste w kolorze
Nowe zabawki zawsze cieszą. Nieważne ile ma się lat. Moja zabawka mieszkała w lodówce już jakiś czas. Zanim ją dostałam, zastanawiałam się, na ile sposobów będę ją wykorzystywać. A potem zapakowałam ją starannie, włożyłam do pudełka i schowałam w lodówce. Musiałam dojrzeć do chwili pierwszego jej zastosowania. Malutką próbkę zrobiłam dekorując ptifurki. Nie wiedzieć czemu, wykorzystałam opcję gotycką, czarną. Barwniki spożywcze, bo o nich jest mowa, mają swoich zwolenników i przeciwników. Nie słuchając żadnej ze stron, postanowiłam na własnej kuchni wypróbować je w działaniu. Dostałam barwniki żelowe, bardzo wydajne. Początek powinien być jak trzęsienie ziemi (to Hitchcock), więc żółcie, różowości nie wchodziły w grę. Miało być ekstremalnie. Wybór padł na niebieski. Lubię pomarańczowe likiery. Cointreau i Blue Curacao. A ten ostatni jest przecież niebieski. Mam więc usprawiedliwienie dla swoich kolorystycznych fanaberii.
Już wiem, że barwników żelowych używa się oszczędnie. Są bardzo wydajne i nawet niewielka ich ilość daje intensywną barwę.
Po wyjęciu kolejnej blaszki z piekarnika, MMŻ zapytał z troską, czy aby na pewno o taki zielony efekt kolorystyczny mi chodziło. Zmroziło mnie. Od dawna moje problemy z niebieskim i zielonym są powodem do żartów. Ile ja w życiu zakładów przegrałam, upierając się, że coś jest zielone, a było niebieskie. I na odwrót. Ale przecież w tym przypadku napis na buteleczce brzmiał Hiacynt. A hiacynt to niebieski. Niebieski??
Postanowiłam się z tym przespać i mieć nadzieję, że do rana ciasto zmieni zdanie w kwestii koloru.
Noc jednak czyni cuda. Ciasto rankiem okazało się dokładnie tak błękitne jak chciałam. Jaka ulga.
Pozostało mi zrobić krem, poskładać i czekać na ofiarę, która byłaby królikiem doświadczalnym moich eksperymentów. Napatoczyła się Daria. Najpierw zaniemówiła a potem zjadła i orzekła, że dobre. Niestety, nie była wiarygodnym oceniającym, bo była głodna. A wiadomo, głodnemu wszystko smakuje.
Kolejny na moim celowniku jest MMŻ.
Przy okazji dyskusji o kolorach, Dziecko uraczyło mnie opowieścią towarzyską, mrożącą krew w żyłach. Rzecz miała miejsce kilka dni temu na imprezie urodzinowej. Wiadomo, jeśli urodziny, to tort. Tym razem tort był prezentem urodzinowym. Tort był piękny, wielopiętrowy i wielokolorowy. Tort - tęcza. Do pozazdroszczenia.
Przy huraganie zachwytów każdy ładował na talerz solidny kawał. Moje, jak zwykle dociekliwe Dziecko zapytało, gdzie twórca tego cuda zdobył barwniki. Kupiłam w Castoramie - brzmiała odpowiedź. ???? Teraz wyobraźcie sobie co nastąpiło po tych słowach. Czas stanął w miejscu. Widelczyki z ciastem zamarły w połowie drogi do ust. A każdy z łasuchów zaczął się zastanawiać, ile niejasnych składników buszuje mu w żołądku. Tylko wytwórca tego "cuda" pozostał niewzruszony. Miało być kolorowo? Miało. Jest kolorowo? Jest. Więc o co chodzi?
Moim ciastem nie da się pomalować sufitu. Gdyby nie nierzeczywisty kolor, byłoby to po prostu ciasto kremowe z likierem pomarańczowym. Do czego by tu jeszcze użyć tego niebieskiego barwnika?
ciasto częściowo niebieskie
na trzy placki (blaszka 23x28)
200 g mąki
100 g cukru pudru
150 g roztopionego masła
3 jajka
2 łyżeczki proszku do pieczenia
esencja waniliowa
4 łyżki gorącej wody
szczypta niebieskiego barwnika
poncz do nasączenia
1/4 szklanki likieru Cointreau
4 łyżki gorącej wody
krem do przełożenia
400 ml śmietanki kremówki
300 ml mascarpone
pół szklanki cukru pudru
kieliszek Cointreau
kieliszek Blue Curacao
odrobina niebieskiego barwnika
Zaczynamy od wyłożenia blaszki papierem do pieczenia i włączenia piekarnika. Nastawiamy go na 200 stopni.
Ubijamy jajka z cukrem na puszystą masę. Wsypujemy mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia. Mieszamy i powoli wlewamy ostudzone masło. Do miksowanej masy wlewamy jeszcze wanilię a na końcu ciepłą wodę. Ciasto będzie miało gładką strukturę. Dzielimy je na trzy części. Do jednej części ciasta dodajemy niebieski barwnik i bardzo dokładnie mieszamy. Pieczemy placki kolejno w piekarniku przez 10-12 minut. Upieczone ciasto studzimy na kratce i przygotowujemy poncz i krem.
Ubijamy kremówkę i łaczymy ją z serkiem mascarpone i cukrem pudrem. Na koniec, ciągle ubijając, wlewamy kieliszek Cointreau.
Odkładamy kilka łyżek kremu, dodajemy do niego kieliszek Blue Curacao i odrobinę niebieskiego barwnika. Mieszamy i odkładamy do lodówki.
Ponczem nasączamy placki i zaczynamy je przekładać kremem. Zaczynamy od placka jasnego. Nasączamy go ponczem i smarujemy kremem. Wyrównujemy powierzchnię i kładziemy drugi, tym razem niebieski placek. Znów nasączamy i dekorujemy kremem. Przykrywamy ostatnim plackiem. Rozsmarowujemy na nim resztę kremu i odstawiamy do lodówki na 2 godziny.
Po tym czasie odkrawamy brzegi ciasta. Kroimy je na kwadraty i używamy do dekoracji zabarwionej niebieskim barwnikiem części kremu. Znów chłodzimy i częstujemy każdego, kto wyrazi chęć degustacji.
Słonecznej soboty życzę i smacznego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nierzeczywiste, ale piękne ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam.
Usuńfajnie wygląda :), a opowieść o castoramie bezcenna :D
OdpowiedzUsuńChoć nieco mroczna. Ukłony
UsuńBardzo ciekawe! Ciasto dla Smerfów:))
OdpowiedzUsuńRacja. Kolor idealny dla małych niebieskich.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uwielbiam niebieski! A wcieście wygląda obłędnie!
OdpowiedzUsuńNieco niesamowicie, ale o przecież chodziło. Zdecydowanie warto było się odważyć. Pozdrawiam
UsuńŚlicznie i pysznie!
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam
UsuńCiasto jest szalowe! I jednak sie zaniebiescilo! Super! A Castorama jako zrodlo barwnikow... Mam nadzieje, ze wszyscy przezyli impreze :P
OdpowiedzUsuńZ wiadomości zbliżonych do źródeł, nie zanotowano żadnych ofiar. Choć nie wiem, czy ktoś nie świeci w nocy. Buźka
UsuńCZyta się tego bloga rewelacyjnie :D
OdpowiedzUsuńJa kupuję barwniki w maleńkim sklepiku z farmabi do ścian, więc tez jest zaskoczenie gdy informuję o tym dociekliwych :D z barwnikami jest dużo zabawy - babeczki, kremy, wiórki, cukier, ciasta. :D
polecam babeczki ciasteczkowe potworki :D
Odważna jesteś. Choć podejrzewam,że paleta barw jest nieograniczona. Dzięki za miłe słowa i bardzo pozdrawiam
Usuń