piątek, 16 marca 2012
Letnie wspomnienie czyli coś z pomidorami i anyżem
Lubię chodzić utartymi ścieżkami. Chętnie odwiedzam miejsca już odwiedzane. Z przyjemnością wracam do smaków, które dobrze pamiętam. Czy jestem mało odkrywcza? Mało twórcza? A może po prostu będąc gdzieś po raz kolejny mam czas na smakowanie szczegółów. Pierwsze kontakty z nowym wyglądają tak. Oto prosze wycieczki pomnik X-a, po lewej muzeum Y-ka, przed nami aleja K-y. Ogarniam całość, nie ogarniam niuansów. Na nie potrzebuję dużo więcej czasu. Dlatego tak lubię bywać kilka razy w tym samym punkcie. Nigdy nie zdarzyło się tak, żebym nie zauważyła jakiejś zmiany. Pewne rzeczy dzieją się w mgnieniu oka a inne rozwijają się powoli. Centrum miasta każdego dnia wygląda inaczej.
Wiem dlaczego ludzie używają powszechnie aparatów fotograficznych. Odrzucając przypadki bezmyślnego naciskania migawki, bo konik, bo dziecko, bo ptaszek, bo zabytek, chcemy zamrozić chwilę. Jedyną, niepowtarzalną. Zdjęcie naszego psa zrobione przed chwilą jutro nie będzie już takie samo. Nawet jeśli posadzimy go o tej samej porze w tym samym miejscu. Ale jutro wszystko się zmieni. My, nasze spojrzenie, pies, nachylenie Ziemi, kąt padania promieni słonecznych. Wszystko.
Pamiętacie film Dym Paula Austera z Harvey'em Keitel'em? No właśnie. Można całe życie robić zdjęcie tego samego miejsca. Dzień po dniu. Tego samego ale nie takiego samego.
Można codziennie jeść na śniadanie jajo lub chleb z kiełkami i za każdym razem cieszyć się tym posiłkiem. Bo on zawsze jest inny. Słoneczny, zimowy, samotny, rozgadany, poirytowany lub z przymrużeniem oka.
Są takie przepisy, które towarzyszą nam przez całe życie. Robimy je na pamięć. Dalibyśmy radę z zawiązanymi rękami i przysłoniętymi oczami. I założę się, że bywają momenty, kiedy zaskakujecie samych siebie. Niby składniki te same, niby proces tworzenia bez zmian, a potrawa smakuje inaczej. Dlaczego?
Ile razy w życiu gotowaliście zupę pomidorową? Niezliczoną ilość razy. Czy zawsze smakuje tak samo? Otóż to. Nie. I ważna jest jakość nie tylko pomidorów, ale i naszego do jej ugotowania nastawienia. Dzieci, kiedy były zaziębione często mnie prosiły o zrobienie herbaty z cytryną. Coż to za komplikacja, herbata z cytryną? Każdy potrafi są zrobić. Ale nie wiedzieć czemu im smakowała tylko ta, zrobiona przeze mnie. Śmiałyśmy się, że oprócz wody, herbaty, cytryny i cukru dodaję do niej szczyptę mojej troski i ogromny chlust miłości. Brzmi pretensjonalnie? Cóż kiedy jest prawdą.
pomidorowa z mascarpone i anyżem
1 litr bulionu (warzywnego lub drobiowego)
1 puszka pomidorów
pęczek bazylii
4 ząbki czosnku
1 cebula
4 gwiazdki anyżu
2 łyżki maskarpone
2 łyżki śmietany (może być kwaśna, słodka, byle w miarę płynna)
2 łyżeczki cukru
2 łyżki oliwy
sól, pieprz, parmezan
Zaczynamy od obrania czosnku i cebuli. Kroimy je niezbyt starannie. Z dwóch anyżków wyłuskujemy ziarenka i miażdżymy w moździerzu. Na zimną patelnię wlewamy oliwę i wkładamy czosnek i anyż. Podgrzewamy. Kiedy zaskwierczy, dosypujemy cebulę i wkładamy połowę pęczka bazylii . Zamieszajmy wszystko chwilkę, do zeszklenia się cebuli. Teraz wlewamy do rondla pomidory. Wsypujemy cukier, dodajemy dwie całe anyżkowe gwiazdki, resztę bazylii (kilka listków zostawcie do dekoracji), odrobinę soli i pieprzu. Niech sobie pobulgocze kilka minut. Gotowanie powinno potrwać góra piętnaście minut. Przygotujcie sobie mikser. Ugotowaną zupę wlejcie do miksera, wyławiając wcześniej gwiazdki anyżu. Zmiksujcie zupę na krem (pamiętajcie o ostrożności, bo gorąca zupa w połączeniu z mikserem stanowi mieszankę wybuchującą). Pora na dolanie bulionu. Dolewajcie go po trochu, do osiągnięcia takiej gęstości jaką lubicie. Jeśli bulion jest ugotowany i gorący, nie musicie już całości gotować. Po prostu przygotujcie sobie talerze i rozlejcie do nich zupę. Mascarpone zmieszajcie ze śmietaną i zróbcie na powierzchni zupy biały kleks. Wiosłując łyżką wymieszacie smaki i osiągniecie absolutny pomidorowy błogostan. Kto nie może obyć się bez sera, doda sobie wiórki parmezanu.
Słonecznego weekendu i smacznego
P.S.
Kiedy latem obrodzą pomidory, to sos z nich zrobiony z dodatkiem anyżu czy wanilii jest siódmym cudem świata. Każdy makaron z nim podany może startować w mistrzostwach świata. Pamiętajcie o tym w sierpniu. Pa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zupka prezentuje się ślicznie! Dobrze czasem odejść od dobrze znanych podstaw :)
OdpowiedzUsuń