sobota, 4 maja 2013

Chmury, metamorfoza i warzywa w tempurze






Jak tu nie wierzyć w złośliwość losu. Dano nam długi weekend ale nie zagwarantowano pogody. To tak, jakby zapewniono nam wyjazd do Tajlandii ale nie zarezerwowano noclegów. Radość z wyjazdu ogromna a rozczarowanie na miejscu nie mniejsze.
Spakowałyśmy koszyki piknikowe, zamroziły wino musujące, odprasowałyśmy letnie sukienki a tu figa z makiem. Zamiast romantycznego pikniku, ogień w piecu. W miejsce schłodzonych bąbelków przyrządzałam grzane wino. A ciepły polar okazał się najlepszym przyjacielem.
Siedzę przy piecu i widzę, że zaraz za tarasem, na las spadła chmura. Wszystko w niej utonęło.
Podobnie jak koty, czekam z niecierpliwością na spacer. Ile można siedzieć przy piecu? Ja mam kalosze, nasze futrzaki nie. Jestem w lepszej sytuacji. Idę. Sprawdzę czy ta chmura da się polizać.
Gdy byłam mała, byłam przekonana, że chmury są jadalne.
Deszcz nie pada, ale wystarczy 10 minut na zewnątrz a wszystko jest przemoczone. Tylko włosy lubią taką pogodę. Okazuje się, że mogą pokazać swoją drugą kręconą naturę. Chowam te dziwne loczki pod kapturem i dziwię się, że ciągle mnie to dziwi.
Z tej mokrej waty wynurzają się drzewka w naszym sadzie. Okazuje się, że nie tylko moje włosy przeszły metamorfozę. Rano sad zapowiadał się kwitnąco. Teraz po prostu kwitnie. Różowe i białe wiśnie i czereśnie, brzoskwinie i morele. I już nie jest mi smutno. Już nie przeszkadza mi kapiąca z liści woda. Sad jest piękny. Zamglony, nierzeczywisty, odrealniony. Jutro w słońcu będzie zupełnie innym miejscem. Cieszę się, że dziś wygląda jak na impresjonistycznym obrazie.
To, co dziś zrobię na obiad jest bezpośrednim efektem tego spaceru. Kwitnące wiśnie, chmury kierują moje myśli do lekkiego jedzenia. Japonia. Tempura. Tylko warzywa, kilka krewetek i super lekkie ciasto.



Tempura:

brokuły, kilka różyczek
1 cebula
10 krewetek
pół papryki
1 cukinia
kilkanaście małych pieczarek

ciasto:
szklanka wody i pół szklanki piwa (310 ml)
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1 i 1/3 szklanki mąki pszennej
¼ łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki soli



Robienie tempury na obiad czy kolację łączy się z pewnymi niedogodnościami. Smaży się ją partiami czyli zajmuje nieco czasu. Nie lubi być podawana na zimno, bo przestaje być chrupka. Jeśli zechcecie nakarmić nią pół tuzina osób, to zapomnijcie o siedzeniu przy stole. Chyba, że możecie liczyć na czyjąś pomoc. Innym wyjściem jest smażenie tempury w kilku garnkach.
To tyle tytułem wstępu.  Może zabrzmiało to zniechęcająco, ale nie dajcie się zniechęcić. Obiecuję wam, że warto trochę postać przy piecu. W takiej wersji warzywa czy ryby są skończoną doskonałością.



Zaczynamy.
Przygotowujemy składniki. Brokuł (lub kalafior) dzielimy na różyczki. Cebulę obieramy i dzielimy na płatki. Paprykę czyścimy i dzielimy na kawałki wielkości np. kostki domina. Cukinię kroimy na plasterki. Możemy też użyć niedużych pieczarek. Rybę dzielimy na kawałeczki. Surowe krewetki obieramy z pancerzyków, zostawiając ogonek.
Potrzebujemy raczej wysokiego garnka na olej. Nalewamy go tyle, żeby różyczka brokułu mogła swobodnie popływać. Stawiamy garnek na piec i włączamy nieduży ogień. Niech się podgrzewa a my zajmiemy się ciastem. W wersji idealnej powinno przypominać mgiełkę, welon. Powinno otulać krewetę czy plasterek cukinii jak druga skóra.
Jak je zrobić? Szybko i w arktycznych okolicznościach. Potrzebujemy zimnego piwa i zimnej wody. A właściwie nie zimniej. Potrzebujemy lodowatej wody i prawie mrożonego piwa.
Lejemy je do miski i sypiemy mąkę pszenną. Dodajemy przyprawy i krótko mieszamy. Jaka powinna być konsystencja ciasta? Jak śmietany 18%. Nieco rzadsze niż ciasto naleśnikowe.
Nie katujcie ciasta mikserem. Wystarczy łyżka. Grudki są mile widziane.
Mając ciasto gotowe, podkręcamy na maksa ogień. Kawałki warzyw, ryby lub krewetki moczymy w garnku z ciastem. Lekko strącamy nadmiar ciasta i wrzucamy  otulone ciastem kawałki do oleju. Smażymy z minutę i obracamy na drugą stronę. Wyjmujemy na papierowy ręcznik a po chwili na talerz. Podajemy natychmiast i sosem teryaki. 




Życzę wam smacznego i wesołej soboty

5 komentarzy:

  1. Krecone loczki?:) mam to samo i też spakowałam letnie sukienki i....teraz siedzę w grubych rzeczach przy n-tym kubku gorącej herbaty....
    Mojemu M ślinka cieknie na Twoje pyszności. Krewetki to jego ulubiona potrawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzeba mu usmażyć tempurę:))
      Pozdrawiam bardzo

      Usuń
  2. Kwitnace wisnie, japonia, tempura. Ach, ale sie rozmarzylam! I zglodnialam, chociaz sniadanie bylo niedawno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się dzieje, kiedy zostanie pobudzona wyobraźnia. Buźka

      Usuń
  3. Mmm takie chrupiące i letnie smakołyki, zazdroszczę uczty! :)

    OdpowiedzUsuń