Jak tu nie wierzyć w złośliwość losu. Dano nam długi weekend
ale nie zagwarantowano pogody. To tak, jakby zapewniono nam wyjazd do Tajlandii
ale nie zarezerwowano noclegów. Radość z wyjazdu ogromna a rozczarowanie na
miejscu nie mniejsze.
Spakowałyśmy koszyki piknikowe, zamroziły wino musujące,
odprasowałyśmy letnie sukienki a tu figa z makiem. Zamiast romantycznego
pikniku, ogień w piecu. W miejsce schłodzonych bąbelków przyrządzałam grzane
wino. A ciepły polar okazał się najlepszym przyjacielem.
Siedzę przy piecu i widzę, że zaraz za tarasem, na las
spadła chmura. Wszystko w niej utonęło.
Podobnie jak koty, czekam z niecierpliwością na spacer. Ile
można siedzieć przy piecu? Ja mam kalosze, nasze futrzaki nie. Jestem w lepszej
sytuacji. Idę. Sprawdzę czy ta chmura da się polizać.
Gdy byłam mała, byłam przekonana, że chmury są jadalne.
Deszcz nie pada, ale wystarczy 10 minut na zewnątrz a
wszystko jest przemoczone. Tylko włosy lubią taką pogodę. Okazuje się, że mogą
pokazać swoją drugą kręconą naturę. Chowam te dziwne loczki pod kapturem i
dziwię się, że ciągle mnie to dziwi.
Z tej mokrej waty wynurzają się drzewka w naszym sadzie.
Okazuje się, że nie tylko moje włosy przeszły metamorfozę. Rano sad zapowiadał
się kwitnąco. Teraz po prostu kwitnie. Różowe i białe wiśnie i czereśnie,
brzoskwinie i morele. I już nie jest mi smutno. Już nie przeszkadza mi kapiąca
z liści woda. Sad jest piękny. Zamglony, nierzeczywisty, odrealniony. Jutro w
słońcu będzie zupełnie innym miejscem. Cieszę się, że dziś wygląda jak na
impresjonistycznym obrazie.
To, co dziś zrobię na obiad jest bezpośrednim efektem tego
spaceru. Kwitnące wiśnie, chmury kierują moje myśli do lekkiego jedzenia.
Japonia. Tempura. Tylko warzywa, kilka krewetek i super lekkie ciasto.
Tempura:
brokuły, kilka różyczek
1 cebula
10 krewetek
pół papryki
1 cukinia
kilkanaście małych pieczarek
ciasto:
szklanka wody i pół szklanki piwa (310 ml)
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1 i 1/3 szklanki mąki
pszennej
¼ łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki soli
Robienie tempury na obiad czy kolację łączy się z pewnymi
niedogodnościami. Smaży się ją partiami czyli zajmuje nieco czasu. Nie lubi być
podawana na zimno, bo przestaje być chrupka. Jeśli zechcecie nakarmić nią pół
tuzina osób, to zapomnijcie o siedzeniu przy stole. Chyba, że możecie liczyć na
czyjąś pomoc. Innym wyjściem jest smażenie tempury w kilku garnkach.
To tyle tytułem wstępu.
Może zabrzmiało to zniechęcająco, ale nie dajcie się zniechęcić.
Obiecuję wam, że warto trochę postać przy piecu. W takiej wersji warzywa czy
ryby są skończoną doskonałością.
Zaczynamy.
Przygotowujemy składniki. Brokuł (lub kalafior) dzielimy na
różyczki. Cebulę obieramy i dzielimy na płatki. Paprykę czyścimy i dzielimy na
kawałki wielkości np. kostki domina. Cukinię kroimy na plasterki. Możemy też
użyć niedużych pieczarek. Rybę dzielimy na kawałeczki. Surowe krewetki obieramy
z pancerzyków, zostawiając ogonek.
Potrzebujemy raczej wysokiego garnka na olej. Nalewamy go
tyle, żeby różyczka brokułu mogła swobodnie popływać. Stawiamy garnek na piec i
włączamy nieduży ogień. Niech się podgrzewa a my zajmiemy się ciastem. W wersji
idealnej powinno przypominać mgiełkę, welon. Powinno otulać krewetę czy
plasterek cukinii jak druga skóra.
Jak je zrobić? Szybko i w arktycznych okolicznościach. Potrzebujemy
zimnego piwa i zimnej wody. A właściwie nie zimniej. Potrzebujemy lodowatej
wody i prawie mrożonego piwa.
Lejemy je do miski i sypiemy mąkę pszenną. Dodajemy
przyprawy i krótko mieszamy. Jaka powinna być konsystencja ciasta? Jak śmietany
18%. Nieco rzadsze niż ciasto naleśnikowe.
Nie katujcie ciasta mikserem. Wystarczy łyżka. Grudki są
mile widziane.
Mając ciasto gotowe, podkręcamy na maksa ogień. Kawałki
warzyw, ryby lub krewetki moczymy w garnku z ciastem. Lekko strącamy nadmiar
ciasta i wrzucamy otulone ciastem
kawałki do oleju. Smażymy z minutę i obracamy na drugą stronę. Wyjmujemy na
papierowy ręcznik a po chwili na talerz. Podajemy natychmiast i sosem teryaki.
Życzę wam smacznego i wesołej soboty
Krecone loczki?:) mam to samo i też spakowałam letnie sukienki i....teraz siedzę w grubych rzeczach przy n-tym kubku gorącej herbaty....
OdpowiedzUsuńMojemu M ślinka cieknie na Twoje pyszności. Krewetki to jego ulubiona potrawa :)
To trzeba mu usmażyć tempurę:))
UsuńPozdrawiam bardzo
Kwitnace wisnie, japonia, tempura. Ach, ale sie rozmarzylam! I zglodnialam, chociaz sniadanie bylo niedawno!
OdpowiedzUsuńTak się dzieje, kiedy zostanie pobudzona wyobraźnia. Buźka
UsuńMmm takie chrupiące i letnie smakołyki, zazdroszczę uczty! :)
OdpowiedzUsuń