Mój rok dzieli się na dwie pory: zimową i letnią. Zimowa
jest miejska a letnia wiejska. Czym
różnią się od siebie? Wszystkim.
Co lubię w porze letniej? Głupie pytanie. Wszyscy wiemy co
lubimy latem. Słońce, ciepło, kwiaty, lekkie sukienki, wyjazdy na urlop,
truskawki, długie dni, ciepłe noce….
A ja najbardziej lubię zapach prania. Takiego rozwieszonego
w sadzie. Schnącego na wietrze. Uwielbiam brud za paznokciami i tabliczki z
nazwami roślin, stojące na grządkach jak żołnierzyki.
Nie mogę się doczekać pierwszego wyjazdu na targ po sadzonki
pomidorów i kwiaty. Kocham ten moment niepewności czy z ziarenek, pieczołowicie
posadzonych z końcem kwietnia, wyrośnie w tym roku bób i groszek cukrowy. I za
nic nie oddałabym radości, kiedy pierwsze poskręcane listeczki nareszcie
wyłonią się z ziemi. Lubię oczekiwanie na pierwszą nagrzaną słońcem truskawkę i
zapach poziomek pod lasem. Nawet gniazdo szerszeni w sąsiedztwie mi nie
przeszkadza. Dzięki niemu nie mamy komarów i os.
I ciszę. Ciszę celebruję jak wyznawca. Takiej, jak rankiem
na tarasie, nie ma nigdzie. To taka cisza i nie cisza. Są ptaki, jest wiatr, są
bąki i trzmiele. Nie ma samochodów, ludzi, cywilizacji.
Za to wszystko kocham porę letnią, wiejską. Kiedy muszę
odwiedzić miasto, czuję się jak Alicja
po drugiej stronie lustra.
Jadę rano, załatwiam
sprawy i czym prędzej uciekam od świateł, hałasu, tłumów, marketów i sąsiadów.
Wracam i po pięciu minutach jestem pewna, że wróciłam na swoje miejsce. Trwam w
tym błogostanie do jesieni a potem zaczyna się odliczanie dni do następnej
wiosny.
Błogostan wkradł się też do kuchni. Wiosna szaleje, więc
ciasto jest w wiosennych kolorach. I smak ma też wiosenny. Zapraszam do
ogródka.
Ciasto z pianką bazyliową i malinową
pianka:
1 galaretka malinowa
1 galaretka agrestowa
2 białka
pół litra wody
kilka liści bazylii
garść malin (mrożonych) lub konfitura malinowa
Ciasto:
2 jajka
2 łyżki cukru pudru
2 łyżki mąki pszennej
1 łyżka kakao
ponadto:
pół opakowania serka kremowego
1 łyżka cukru pudru
200 ml kremówki
1 łyżka cukru pudru
Jak zwykle zaczynamy od zrobienia ciasta. Dzielimy jajka na
żółtka i białka. Ubijamy białka na pianę. Dosypujemy po łyżce cukier puder i
dalej ubijamy. W następnej kolejności dodajemy po żółtku i ciągle ubijamy.
Wyłączamy mikser i wsypujemy mąkę połączoną z kakao. Delikatnie łączymy z masą
jajeczną.
Formę wykładamy papierem do pieczenia i wlewamy ciasto.
Pieczemy biszkopt 20 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni. Zostawiamy
ciasto w piekarniku do wystygnięcia.
Zajmujemy się galaretkami.
Gotujemy szklankę wrzątku. Wsypujemy do niego zieloną
galaretkę. To samo robimy z galaretką malinową. Studzimy galaretki i wkładamy
do lodówki.
Nie pozwólcie galaretkom zastygnąć całkowicie, bo nie
połączycie ich z pianą z białek. Galaretka musi być na etapie przejściowym ze
stanu ciekłego w stały. Na wszelki wypadek ubijcie białka na sztywno, żeby w
odpowiednim momencie ich użyć.
Do zielonej galaretki potrzebujemy kilku liści bazylii.
Robimy bazyliowe pesto. W mikserze miksujemy liście jak najdrobniej i łączymy z
zieloną galaretką.
Do malinowej galaretki dodajemy łyżkę rozgniecionych malin lub konfiturę malinową.
Dzielimy białka na dwie części i łączymy z tężejącymi galaretkami. Jedną część
białka mieszamy z zieloną, a drugą część z malinową. Miksujemy dokładnie.
Na biszkopcie rozsmarowujemy serek kremowy połączony z łyżką
cukru pudru. Będzie działał jak klej łączący ciasto z pianką. Na warstwie serka
rozsmarowujemy zieloną piankę. Na nią łyżką wykładamy piankę malinową.
Zostawiamy w lodówce na kilka godzin. Przed podaniem ubijamy
śmietanę z cukrem pudrem i smarujemy nią gotowe ciasto.
W moim zamyśle pianka zielona miała być zdecydowanie
zielona, ale wyszło jak wyszło. Bazylia była delikatna w kolorze a barwniki
zostawiłam daleko. Na szczęście nikomu to kolorystyczne niedociągnięcie nie przeszkadzało.
Ciasto jest lekkie, bardzo wiosenne. W końcu trzeba poważnie
podejść do przymierzenia kostiumu kąpielowego. Takie ciasto świetnie uspokaja
wyrzuty sumienia.
I tym optymistycznym akcentem macham do was i życzę
smacznego
bardzo fajnie wygląda; i ciekawe smaki
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:))
Usuńbazyliowa warstwa mnie niesamowicie intryguje!
OdpowiedzUsuńI smakuje intrygująco. Pozdrawiam:)
UsuńCudowny opis...który otwiera Twój świat.cudo...ciasto wydaje się b.intrygujace...ciekawe i b.smakowite
OdpowiedzUsuńJest bardzo wiosenne. I smakuje... no właśnie... intrygująco:))
UsuńJakie lekkie i piankowe - prawdziwie wiosenne ;) Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl
OdpowiedzUsuńO tak! Pozdrawiam wiosennie:))
UsuńCiekawe połączenie smaków, skusiłabym się na kawałek :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na porcję:))I pozdrawiam bardzo
UsuńCiasto wygląda bardzo apetycznie i bardzo wiosennie :}
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam
UsuńFantastyczne, Limonko Ty to masz głowę do takich arcydzieł. W życiu bym na to nie wpadła, ale wyobraźnią czuję, że to musi być pyszne! Super, zapisuję przepis!
OdpowiedzUsuń