wtorek, 7 maja 2013

Co rośnie w doniczkach czyli makaron z sosem pomidorowym i ziołowymi kulkami




 Moja  Mama się śmieje, że w konkursie na gotowanie obiadu na czas, miałabym szanse na miejsce na podium. Szczególnie w takie dni, kiedy roboty jest mnóstwo, apetyt dopisuje a czas spędzony przy garach uważam za stracony.
Wtedy zamiast leniwego przeszukiwania książek kucharskich i szukania natchnienia, wrzucam do garnków tylko, to co mnie nie zawiedzie i nie rozczaruje.
Makaron jest niezawodny. Czy to z dodatkiem ryby czy bakłażana ucieszy mnie bardzo. A jeśli w lodówce mam odrobinę mielonego mięsa, to zamiast nieśmiertelnego bolognese, zrobię makaron z sosem pomidorowym i mięsnymi kulkami.
Bazylia na razie raczkuje w donicy i obawiam się, że po dzisiejszym obiedzie niewiele jej zostanie. Na szczęście jutro jest dzień targowy i uzupełnię zapasy.
Donice na tarasie stoją pełne ziemi i czekają na wypełnienie. Mięta, oregano, rozmaryn, tymianek i kolendra. Podstawowy zestaw ziołowy. Zimę przeżyli tylko twardziele czyli melisa i szałwia. Co roku otulam donice przed zimą i co roku historia się powtarza. Zawsze wiosną  pojawiają się młode listki szałwii i melisy. Jakaś zmowa czy co?
Pędzę więc jutro na targ, żeby uzupełnić co nieco. Powinnam ze sobą zabrać kogoś, kto będzie moim zdrowym rozsądkiem. Na widok tych wszystkich wspaniałości moja silna wola topnieje jak śnieg w maju. Zamiast pięciu krzaków pomidorów kupuję piętnaście. I jeszcze kwiaty, i ogórki, i seler, i sałatę…
A w czerwcu wjedzie na moją działkę koparka i zrobi mi z grządek jesień średniowiecza. Ale kto by się tam martwił w maju tym, co będzie w czerwcu. Będę się martwić później.

Dzisiaj nie ma czasu na gotowanie. Przyroda czeka, więc robimy szybki obiad. Makaron z kulkami już kiedyś robiłam. Kulki były z mozzarellą. Ten jest nieco inny, bardzo ziołowy i z gatunku „ale to dobre”.



Makaron z mięsnymi kulkami
dla dwóch osób:

wiązka makronu bucatini

kulki mięsne:
20 dkg mielonego mięsa z indyka
1 jajko
1 łyżka kaszy manny
2 ząbki czosnku
pęczek pietruszki
pęczek bazylii
sól
pieprz
olej do smażenia

Wszystkie składniki na kulki mieszamy i odstawiamy na kwadrans (jeśli jesteście zapobiegliwi, to możecie kulki uturlać dzień wcześniej).
Rozgrzewamy olej na patelni i obsmażamy kulki z każdej strony. Usmażone wyjmujemy na papierowy ręcznik. W rondlu przygotowujemy sos pomidorowy.

sos pomidorowy
1 cebula
2 ząbki czosnku
1 puszka pomidorów z puszki (krojonych)
pół szklanki bulionu
pół łyżeczki mielonego kminu rzymskiego
pół łyżeczki kolendry
pół łyżeczki peperoncino
1 łyżka oliwy
sól i pieprz do smaku

Jako dodatek: ulubiony tarty ser.



Kroimy cebulę i czosnek drobniutko i przysmażamy na oliwie dwie minuty. Dolewamy pomidory oraz bulion i wsypujemy resztę składników.  Zagotowujemy i wkładamy do lekko gotującego się sosu podsmażone wcześniej kulki mięsne. Gotujemy 5-7 minut.
W czasie kiedy gotują się kulki, przygotowujemy makaron wg przepisu.
Ugotowany i odcedzony makaron wsypujemy do sosu i mieszamy. Podajemy porcję makaronu z kulkami i posypujemy ulubionym tartym serem.



Smacznego i pędzę sypać ziemię do następnych doniczek. 

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie szybkie obiady i zgadzam się, że makarony w takiej chwili są niezawodne. Twój makaron z klopsikami wygląda świetnie - z pewnością był pyszny :)
    Bolognese nie przygotowuję, bo staram się robić takie z prawdziwego przepisu - a prawdziwe ragu` bolognese przygotowuje się 3-4 godziny. Za to pojawia się u mnie mnóstwo innych sosów do makaronu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Makaron to najwspanialszy wynalazek na świecie. I lekko, i kolorowo, i smacznie. Wystarczy zmienić jeden składnik i nowe danie gotowe.
      Pozdrawiam wiosennie:))

      Usuń
  2. Ooo koniecznie wypróbuję te kuleczki zamiast tradyzyjnego sosu z mięsem mielonym. Dziękuję za inspirację. Haha ale się naśmiałam próbując przeczytać składnik Twojego sosu "ppeperoncinoół" - dopiero po chwili zmądrzałam, że to poprosty błąd :) Na szczęście język cały, nie połamał się. Pozdrawiam!

    Ps. ja na giełdzie kwiatowej już zakupiłam rozmaryn (długoletni) i nowe odmiany mięty (truskawkowa), reszta już sobie rośnie na grządkach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, tak. Nie zawsze język jest na tyle giętki. I wychodzą takie pepperoncinół:DD Już poprawiłam.
    Właśnie wróciłam z targu absolutnie usatysfakcjonowana. Teraz czekam do wieczora i sadzę moje ziółka. A następnym razem poszukam mięty truskawkowej, bo mam tylko cytrynową.
    Pozdrawiam słonecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Limonko, ale kusisz! Piekne zdjecia! Piekna atmosfera! Az bym z Toba zjadla obiad!

    OdpowiedzUsuń