Brownie to kwint esencja tego, co w dzieciństwie lubiłam
najbardziej – zakalec. Ciasto tylko wtedy zyskiwało moją akceptację, kiedy
miało lepki środek. Ani w głowie były mi wtedy osiągnięcia kuchni
amerykańskiej. A słowo brownie mogło mi się kojarzyć raczej niepoprawnie politycznie. Zakładając
oczywiście, że znałabym wtedy angielski.
Kiedy w końcu dotarły do nas ogólnie znane w krajach o
ugruntowanej demokracji ciastka, doznałam olśnienia. To są tacy, którzy mają
sam zakalec!
Brownie podobno wymyślili Amerykanie. Ale skoro wśród Anglików panuje przekonanie, że to oni wymyślili Amerykanów, to znaczy, że są
też autorami brownie.
Co za różnica? Najważniejsze, że dziś i my możemy piec te
ciastka bez opamiętania. Wersji jest taka ilość, że można by przez rok nie piec
żadnych innych ciastek. Są w wersji na ciemno i na jasno. Z mąką razową,
zwykłą, orzechową i gryczaną. Dodatki też występują wszelakie. Od świeżych
owoców, przez te moczone w alkoholu aż po suszone. Mamy wersje letnie z
twarożkiem i truskawkami ale i zimowe z żurawiną i o smaku pierników. Każdy
rodzaj orzechów sprawdzi się przy ich pieczeniu.
A najważniejsze w nich jest to, że zawsze, absolutnie zawsze
są udane. Nie grozi im zakalec, czy nie wyrośnięcie. To gwarancja udanego
wypieku dla tych, którzy ciągle odwlekają swój pierwszy cukierniczy krok.
Spokojnie można by założyć bloga poświęconego tylko
pieczeniu tych ciastek. Długo byłoby o czym pisać.
Najtrudniejszą chwilą przy pieczeniu brownie jest moment dokonywania
wyboru. Przecież na coś się trzeba zdecydować. A to nie jest takie proste.
Brownie z białą
czekoladą i suszonymi wiśniami
pół szklanki cukru
pół szklanki melasy
1 kostka masła
2 szklanka mąki
4 jajka
1 tabliczka czekolady
1 łyżka kakao
pół łyżeczki soli
garść suszonych wiśni
1 tabliczka białej czekolady
ewentualnie jako polewa:
1 tabliczka białej czekolady
100 ml kremówki
Skoro więc już wiem, co dziś będzie grało pierwsze skrzypce,
mogę włożyć białą czekoladę do zamrażalnika.
Najpierw traktuję ją wałkiem do ciasta, żeby połamać na
kawałki a potem wsypuję ją do woreczka i mrożę. To daje mi gwarancję, że
czekolada w upieczonych ciastkach będzie stawiać opór przy każdym kęsie .
Ciemną czekoladę musimy rozpuścić z masłem w kąpieli wodnej.
Kiedy nieco przestygnie, miksujemy ją z cukrem i melasą. Wbijamy pojedynczo
roztrzepane jajka. Krótko miksujemy. Mieszamy w drugiej misce mąkę z kakao i solą. Do
masy czekoladowo jajecznej wsypujemy porcjami mąkę. Mieszamy do połączenia się
składników. Wsypujemy wiśnie i wyjętą z zamrażalnika białą czekoladę.
Blaszkę 28 x 24 wykładamy papierem do pieczenia. Ciasto przekładamy na papier i pieczemy 30-35 minut w piekarniku rozgrzanym do 175 stopni.
Nikt nie lubi suchych brownie. Znacie swój piekarnik więc
czas pieczenia dopasujcie do jego możliwości. Niekiedy po 20 minutach ciasto
osiąga swój idealny stan. Bądźcie czujni.
I to jedyna niedogodność przy pieczeniu. Cała reszta to sama
przyjemność.
Kto lubi białą czekoladę, niech stopi tabliczkę i 100 ml
kremówki i poleje ciasto po wystygnięciu.
Smacznego
Och, jak bym zjadla takie domowe brownie. Zadny ersatz ze sklepu nie jest taki pyszny jak prawdziwe domowe!
OdpowiedzUsuń