Meblując poprzednie mieszkanie, na samym końcu kupiliśmy
stolik do kawy. Pisząc „na samym końcu”, mam na myśli „po dwóch latach od
wprowadzenia się”. Każde przyjmowanie gości czy picie kawy odbywało się na
podłodze. Średnio było to wygodne i na pewno niebezpieczne dla dywanu.
Tym razem postanowiliśmy zaradzić problemowi po pierwszym
wylaniu kawy na białą kanapę.
Łatwo postanowić, trudno zrealizować. Wycieczka po salonach
meblowych była pouczająca ale nie przyniosła spodziewanego efektu. MMŻ był
przekonany, że same dobre chęci wystarczą. Chyba dawno nie był na zakupach z
kobietą.
Po obejrzeniu 50 sztuki, zapytał z nadzieją: -„możesz mi
powiedzieć jakiego stolika szukamy?” .
- Kiedy go zobaczę, będę wiedzieć, że to ten.
I wróciliśmy do domu z niczym. Kolejny weekend przed nami i
kolejne poszukiwania.
W czasie tych naszych poszukiwań trafiliśmy na meble
ludwikowskie, kolonialne, plecione, drogie, tanie, piękne i makabryczne. Ale
pierwsze miejsce jeśli chodzi o oryginalność zajęły meble elektryczne. Nie
pomyliłam się…elektryczne. Kojarzy wam się z pewnym rodzajem mebla do
siedzenia? Nie tędy droga. Kiedy zobaczyłam przyczepioną karteczkę, byłam
przekonana, że ktoś zrobił sobie żart. Ale kiedy taka sama kartka tkwiła na
kolejnym meblu, oniemiałam ze zdziwienia. Elektryczne? Bo świecą? Bo są
podgrzewane? Nie bardzo mi tu pasowały takie wyjaśnienia. Przede mną stały solidne
biblioteczka i witryna. I wtedy mnie oświeciło. Poeta miał na myśli meble
eklektyczne! O Matko i Córko! Radość moja nie miała granic. Nie mówcie, że
zakupy są nudne.
Powrót do domu na zasłużoną kawę i ciasto z musem
brzoskwiniowym odbył się przy ożywionej dyskusji nad trudnościami języka
polskiego. A potem tę kawę wypiliśmy jak zwykle stawiając filiżanki na dywanie.
Ciasto z musem
brzoskwiniowym i kremem jogurtowym
Foremka wielkości 24 cm na 35 cm
Ciasto:
5 jajek
5 łyżek cukru
5 łyżek mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Mus brzoskwiniowy:
puszka brzoskwiń
1 galaretka brzoskwiniowa
2 łyżki żelatyny
3 łyżki cukru
Krem jogurtowy:
500 ml jogurtu greckiego
5 łyżek cukru
100 ml kremówki
3 łyżki żelatyny
Polewa czekoladowa:
100 ml kremówki
130 g czekolady (u mnie pół na pół mleczna i gorzka)
Piekarnik włączamy i nastawiamy na 180 stopni. Oddzielamy
białka od żółtek. Dodajemy do białek
szczyptę soli i ubijamy na sztywno. Dosypujemy po łyżce cukru i ubijamy.
Dodajemy po jednym żółtku i ubijamy. Wyłączmy mikser i dosypujemy po łyżce mąki
zmieszanej proszkiem do pieczenia i przesianej przez sitko. Delikatnie łączymy z
masą jajeczną.
Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia i wylewamy ciasto.
Pieczemy 30 minut (sprawdźcie patyczkiem). Upieczone wyjmujemy z piekarnika i
studzimy.
Potem przekrawamy wzdłuż na dwie części.
Do zrobienia musu brzoskwiniowego potrzebny nam jest mikser.
Pakujemy do niego brzoskwinie, odsączone z syropu. Galaretkę brzoskwiniową rozpuszczamy
w pół szklanki wrzątku i wlewamy do brzoskwiń. Dosypujemy cukier. Miksujemy. Żelatynę
rozpuszczamy w niewielkiej ilości wrzątku i również dodajemy do miksowanych brzoskwiń.
Całość przelewamy do miski i chłodzimy w lodówce. Kiedy mus zaczyna gęstnieć
wylewamy go na pierwszą warstwę ciasta i znów przenosimy w chłodne miejsce.
Krem jogurtowy będzie wymagał połączenia ubitej kremówki z
jogurtem, cukrem i rozpuszczoną żelatyną. Żelatynę (nie musicie jej studzić) wlewamy
do miksowanego z cukrem jogurtu. Na końcu mieszamy z ubitą śmietaną. Sprawdzamy
czy mus brzoskwiniowy zastygł. Wtedy wylewamy na niego krem jogurtowy. Na górę kładziemy drugą warstwę ciasta. Lekko
przyciskamy i znów oddajemy lodówce.
Polewa czekoladowa jest już ostatnim etapem. Na piecu
stawiamy garnek. Do garnka wlewamy nieco wody. Na garnek stawiamy miskę.
Wlewamy kremówkę i połamaną czekoladę. Kiedy woda w garnku się zagotuje,
zdejmujemy garnek z pieca i pozwalamy czekoladzie rozpuścić się w śmietanie.
Mieszamy dokładnie. Wyjmujemy ciasto z
lodówki i polewamy czekoladą.
Ciasto jest lekkie, niezbyt słodkie, przyjemnie kwaskowate.
Nie ośmieliłabym się nazwać je dietetycznym, ale postawione obok moich
ulubionych kremów maślanych jest zdecydowanie odchudzone. Najważniejsze jednak
jest to, że smakuje świetnie. Przed
zalewem smaków cynamonowo korzennych, niech będzie łagodnym przejściem z czasu
jesiennego w czas zimowy.
Pięknej niedzieli życzę i smacznego
Stolik stolikowi nierowny. Ja dylematy meblowe doskonale rozumiem. Z meblami jest chyba jak z butami - szukanie ich kiedy sie ich potrzebuje nigdy nie przynosi oczekiwanych rezultatow. Lepiej kupowac spontanicznie.
OdpowiedzUsuńCiasto wyglada pycha!
Tylko gdzie potem upchnąć tę spontanicznie kupioną kanapę?
UsuńBuźka
Limonko !pisałm już kilka razy że jesteś cudna ,gdy doszłam do słówkiedy go zobaczę będę wiedziala że to ten" po prostu usłyszałam samą siebie.też tak mam.nigdy nie kupuję czegoś żeby kupić,to musi być coś co się raz zobaczy i się wie że to właśnie jest TO.Mojemu mężowi trudno to zrozumieć ,że objechawszy 13 sklepow nie mogę wybrać 1 słownie jednej rzeczy,no ale tak już mam.wolę spać na podlodze niż na łóżku przypominającym pomnik nagrobny i dlatego robię na zamówienie to co chcę mieć w domu.Ciacho wygląda obłędnie,jeszcze go upiekę we wtorek i koniec dieta .zdrówka życzę.Majka.
OdpowiedzUsuńHo, ho, ho. Ale mnie komplementujesz. Dzięki bardzo. A z tymi zakupami, to łatwo nie jest.
Usuńa panna Cookie ma rację ,ja tak właśnie robię zakupy SPONTANICZNIE,czytaj- podoba się coś więc to kupuję i jak "przyjdzie"okazja jest jak znalazł.Pozdrawiam.Majka
OdpowiedzUsuńKurczę, a jeśli cię zauroczy piąty kredens? Skąd wziąć okazję na jego zastosowanie?:))
UsuńJa słysząc o meblu elektrycznym myślę tylko o piekarniku. W końcu to niby też taki mebel.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że to mi do głowy nie wpadło. Może dlatego, że męczę się z nieprzewidywalnością piekarnika gazowego. Buźka
Usuńmeble elektryczne co to ludzie nie wymyślą ,można mieć aż tak niski poziom inteligencji czy jest to raczej ignorancja z ich strony ,chociaż myślę że napisanie na etykiecie czy metce że jest to szafa z oświetleniem chyba nie są do tego potrzebne aż studia a może jednak ?Fajnie,że znowu wybierzesz się Liminko na zakupy ja uwielbiam 'zwiedzać" sklepy galerie ale teraz mam wnusię i niestety cały czas jest dla niej poświęcony.Gorąco pozdrawiam.Majka
OdpowiedzUsuńCzyli jesteś, Majka, zajęta teraz wychowawczo. Ale może choć od czasu do czasu jakiś mały wypad zakupowy się trafi? Pozdrawiam
UsuńCo ja bym dała za kawałeczek! Mmmm szkoda, że dieta nie pozwala mi na wypieki :(
OdpowiedzUsuńTo było moje ciasto pożegnalne. Od wczoraj też jestem na diecie. Piec tak. Jeść nie. To moje motto na najbliższe dwa tygodnia. Pozdrawiam i życzę spektakularnych efektów :)
UsuńlIMONKO MOJ TY ANIELE WŁaŚNIE JESTEŚMY PO KONSUMPCJI Śledzi z ŻurawinĄ OCZYWIŚCIE TWojego PRZEPISU są boskie.robię je na różne sposoby ,ale z żurawiną po raz pierwszy .MDP mlaskała z zachwytu dzięki za super przepis .Kłaniam się nisko.Majka.
OdpowiedzUsuńŚledzie jak znalazł przed świętami. Cieszę się, że smakowały. Uściski
Usuńjesteś na diecie oczyszczającej Limonko?Majka
OdpowiedzUsuńGdzie tam. Walczę z konsekwencjami zamiłowania do słodkości. Zima idzie i zaczynam obrastać puchem. :)
Usuń