Ostatnie dni spędziłam głównie na stojąco. Jakaś cholera
opanowała moje plecy i każda pozycja inna niż stanie nie wchodziła w rachubę.
Czyżby klimat londyński nie był mi sprzyjający? Prochy, plastry i ciepłe okłady
miały dokonać cudów. Dziś, po pięciu dniach życia na stojąco, nareszcie mogłam
sobie samodzielnie ubrać skarpety. Jaka
satysfakcja! Ostatni raz dotykałam
swoich stóp w niedzielę. Witajcie stopy!
Miało to swoje dobre strony, bo właściwie mogłam nie spać i
nie siedzieć. Mogłam mieszać w garach i
analizować przepisy zwiezione z ostatniej wycieczki. Gdyby jeszcze mniej bolało, to szczęście
byłoby kompletne. Stosowałam medycynę
konwencjonalną i zaklęcia. Próbowałam ignorować i iść w zaparte. A wystarczyło
tylko wypić trzy szybkie tequille* w piątkowy wieczór. Rano w sobotę obudziłam się
nowym, nie cierpiącym człowiekiem.
Aż z
wrażenia upiekłam ciasto z musem brzoskwiniowym, zrobiłam na obiad łososia w
kokosie i zachwyciłam się batatami wg. Hugh Fernley-Whittingstall'a i
midhnightcookie.
MMŻ popędzał mnie bardzo, więc zamiast planowanego opisu
ciasta, będzie opis batatów zapiekanych z masłem orzechowym. Trochę mu się nie dziwię. Trzeba było wykorzystać moje cudowne ozdrowienie, bo nie wiadomo jak długo potrwa.
Zamiast robienia
zdjęć było poszukiwanie stolika do kawy.
Ciasto będzie jutro.
Zapiekane bataty z
masłem orzechowym
Aby napełnić dwa naczynka do zapiekania potrzebujemy:
1 dużego batata
1 łyżkę oleju słonecznikowego
0,5 ostrego chilli, posiekanego drobno
1 ząbek czosnku, posiekany drobno
50 ml śmietany kremówki płynnej
50 g masła orzechowego z kawałkami orzechów (bez dodatku
cukru)
starta skórka z jednej limonki + 2 łyżeczki wyciśniętego
soku
sól morska i pieprz świeży
Piekarnik nastawiamy na 190 stopni. Bataty obieramy i kroimy
w plastry grubości ok. 3 mm.
Wrzucamy
plastry do miski z 1 łyżką oleju, chilli, czosnkiem, odrobiną soli, pieprzem i
śmietaną. Mieszamy wszystko razem. W osobnej misce mieszamy masło orzechowe z sokiem i skórką z limonki.
Naczynia do zapiekania smarujemy masłem. Układamy w naczyniach
równo połowę batatów. Łyżką wykładamy miksturę masła orzechowego na batatki i
rozsmarowujemy (mniej więcej, bez jakiejś perfekcyjności i przesady). Wykładamy
resztę batatków na górę, starając się ułożyć je równo. Wylewamy resztę
mieszanki śmietanowej na górę.
Przykrywamy naczynie folią i pieczemy ok.20 minut. Ściągamy
folię i pieczemy jeszcze przez 30 minut aż batatki zrobią się całkiem miękkie i
zbrązowieją z góry. Posypujemy resztą
otartej skórki z limonki. Podajemy z sałatką z winogronami i serem pleśniowym.
Pycha.
Smacznego
* Kuracja była z gatunku obciążonych sporym ryzykiem, więc nie zachęcam do naśladowania. No i nie daję żadnych gwarancji powodzenia ;))
Z wrażenia oblizałam monitor.
OdpowiedzUsuńNie liż, tylko kupuj bataty. Będą ci smakowały. Buźka
UsuńA podobno alkohol szkodzi zdrowiu... :)
OdpowiedzUsuńTeż tak słyszałam :)) Pozdrawiam
UsuńJa mam je w planie w przyszlym tygodniu. Juz sie nie moge doczekac. A kuracja... kontrowersyjna :)
OdpowiedzUsuń