poniedziałek, 19 listopada 2012

Bardzo zielony pieprz czyli znów zaszalałam





Wiozłam walizę pełną swetrów, szalików, marynarek, ciepłych butów, rękawiczek i czapek. Między nimi bezpiecznie umościły się  tabliczki czekolady.
Zima nadciąga, a moje Dziecko szafę ma na razie jesienną. Na Wyspach każdorazowy spadek temperatury poniżej zera powoduje apokaliptyczne zapowiedzi o nadejściu kolejnej epoki lodowcowej. Nie żebym w to wierzyła, ale czapka i szalik zawsze się mogą przydać. Czekolada też ma wartości grzewcze.
Po zawartości walizy w drodze do, sądziłam, że wracając, kupię chyba poduszkę. Taki pusty bagaż, z plączącą się kosmetyczką i parą butów mógłby wyglądać  dziwnie. Jak zwykle się myliłam.
MMŻ odebrał mnie z lotniska, wziął toboły i powiedział: zaszalałaś.  Jak zwykle miał rację.
A przecież niczego specjalnego nie kupiłam. Stos czasopism się nie liczy (ha, ha, ha). Jak zwykle jakaś skorupa. Ale malutka. No, dobra, kupiłam torebkę. Wyjątkowo!
I jeszcze butla sosu rybnego. Przyprawy kuchni indonezyjskiej, makarony, jakieś grzybki, wodorosty i gwiazda mojej walizki ….zielony pieprz.
Co prawda, przez moment obie z Córką myślałyśmy, że tajemniczo zniknął, ale po wybebeszeniu walizy w domu, objawił się w całej krasie.

Już się nie mogłam doczekać spotkania z nim.
Dziś wyciągnęłam go z lodówki. Obejrzałam bardzo dokładnie. Obwąchałam, zjadłam jedno ziarno na surowo i podjęłam decyzję co dalej.



Kurczak z sosie teriyaki ale z zielonym pieprzem. Sos teriyaki jest łagodniutki jak owieczka i pomyślałam, że trochę jadowitej zieleni dobrze mu zrobi.



Kurczak teriyaki z zielonym pieprzem

2 udka z kurczaka
pół szklanki sosu teryaki
pół szklanki wody
1 strączek zielonego świeżego pieprzu lub 1 łyżeczka suszonego
2 łyżki oleju do smażenia

Kurczaka myjemy i osuszamy. Oddzielamy kości i skórkę. NIE SOLIMY. Mięso przysmażamy na oleju na złoty kolor. Wyjmujemy z tłuszczu i lekko osuszamy papierowym ręcznikiem.

Zagotowujemy wodę z sosem teriyaki. Wrzucamy kawałki przysmażonego kurczaka. 

Przykrywamy i delikatnie gotujemy około 20 minut (aż kurczak będzie miękki). Potem zwiększamy temperaturę i odparowujemy sos. Powinien być gęsty i pięknie otulić kawałki mięsa.

W czasie gotowania się kurczaka zajmiemy się pieprzem. 
Suchy pieprz, żeby nadawał się do jedzenia, musimy namoczyć przez kwadrans a potem pogotować w niewielkiej ilości wody, na niedużym ogniu. 
Świeży zielony pieprz wystarczy pogotować pięć minut i jest gotowy. Potem go przecedzić i dodać do mięsa.



Czym różni się pieprz suszony zielony od świeżego. Tym samym czym suszone pomidory od świeżych. Świeży zielony pieprz jest jędrny jak… ojejku…bardzo. Chrupie w zębach z delikatnym pęknięciem. I to zarówno na surowo jak i po ugotowaniu. Nic nie traci na swojej pieprzności. Może jest nieco bardziej wyrafinowany w smaku.



Do kurczaka użyłam jednego strączka, teraz będę kombinować jak zużyć resztę.
Każdy eksperyment na pewno opiszę. Póki pieprz zachowa swoją świeżość, oczywiście.

Smacznego i pięknego początku tygodnia

5 komentarzy:

  1. Och, jaki on pieknie zielony! Gdybym miala tyle odwagi co Ty Limonko, to moze tez bym tak szalala na zakupach. Szczegolnie w chinskich sklepach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha, ha. Proszę mnie tu nie kokietować. Ja już swoje widziałam. Buźka

      Usuń
  2. Limonko czy drzwiczki w piekarniku otworzyć? serrnik właśnie się upiekł ten miętowy Majka jestem osobąskrupulatną ibrak mi w przepisach dokładnych instrukcji mówię o różnych blogach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ze nie jestem Limonka, ale ja zostawiam drzwiczki w piekarniku uchylone :)

      Usuń
    2. A ja sernik studzę przy zamkniętych drzwiczkach. Choć przyznam, że on tak czy inaczej nieco opadnie. Sprawdziłam. Majka, ty już swój wyciągnęłaś, więc napisz w jakiej jest kondycji. Pozdrawiam bardzo

      Usuń