wtorek, 24 stycznia 2012

Ciepłe stopy i zupa fasolowa


Kalosze są mi potrzebne. Natychmiast. Mój stosunek do tego obuwia jest zupełnie subiektywny. Nie rozumiem tego zachwytu trendowych czasopism. Jak można wmawiać kobietom, że w gumowych buciorach o powabności krokodyla będą wyglądać zabójczo. Nie będą. Ale dajemy się wmanewrować ludziom od zarabiania kasy!  Nawet zrobiłam rajd zwiadowczy po sklepach aby poznać wroga. Co ustaliłam? Kobieta żeby czuć sie modną jest w stanie zagłuszyć ostatnie zamierające resztki zdrowego rozsądku. Patrząc na zdjęcia mody na przestrzeni lat, pękamy ze śmiechu, ale nie wyciągamy żadnych wniosków. A historia lubi się powtarzać. Również w sferze mody. Z czego się śmiejecie? z siebie się śmiejecie. Gumowe obuwie nigdy nie było wprowadzone na salony. Do czasu. Niedawna historia naszego życia politycznego pokazała, że wprowadziliśmy na salony nie tylko gumowce.
Dzielnie trwałam na pozycji opozycjonisty. Gumowemu obuwiu mówiłam stanowcze nie. Zimową pluchą przemakały mi buty. Marzły mi nogi z powodu mokrych skarpetek. Nos czerwienił się jak wiśnia w konsekwencji kataru. A ja nic. Byłam twarda. Nawet ekstremalne warunki pogodowe nie złamały mojego ducha. Aż pewnego dnia nie zobaczyłam najpiękniejszych kaloszy na świecie. Były nieprawdopodobnie zielone, rosły na nich tropikalne kwiaty i fruwały rajskie ptaki. Każda z moich nóg momentalnie zamarzyła o tym, by znaleźć się w tej dżungli. Co było najlepsze i co mi się podobało najbardziej, to fakt, że te kalosze nie udawały bywalców salonu. Widać było, że zostały zrobione by w smutną pogodę, wśród szaro burych okoliczności wywołać uśmiech. Zakładasz takie kalosze i wołasz do świata : nie martwcie się, te kolory naprawdę istnieją! Na razie ciesz się naszym widokiem a za chwilę zaświeci słońce. 
Gdzieś tam czekały na mnie kalosze, które przełamały moją niechęć. Nie kupujcie gumiaków udających eleganckie obuwie. Guma to guma. Tak jak kura to kura. Nigdy nie będzie pawiem. Kalosz traktowany serio jest niedorzeczny. Poszukajcie takich, które wyglądają jak impresjonistyczny obraz, lub pastwisko dla biedronek. Takie polepszą humor nie tylko wam ale i oglądaczom.
Co nas czeka jeszcze tej zimy? Przyjście mrozów jest taką samą niewiadomą jak gorące lato w sierpniu. Za to postawiłabym moje jedyne sandały na to, że czeka nas wkrótce mnóstwo wody i mokrego śniegu. Kalosze to świetna alternatywa mokrych butów i czerwonego nosa.
Czy ktoś powiedział, że kobieta zmienną jest? Miał rację. Nie lubię kaloszy ale kalosze jak obraz to zupełnie inna para...
Jako dopełnienie kolorowego obrazu ugotuję dziś zupę, która już samymi kolorami przypomni mi, że świat to nie tylko szarość i biel. Na dodatek będzie treściwa i rozgrzewająca. Jeśli jakimś cudem, wrócę do domu zziębnięta, ta zupa postawi mnie na nogi (w pięknych kaloszach).



zupa z czerwonej fasoli pikantna
4 porcje

1 puszka czerwonej fasoli
1 cebula pokrojona w kostkę
3 ząbki czosnku pokrojone
1 papryczka chilli (lub dwie dla odważnych)
1 czerwona papryka
1 żółta papryka
2 gałązki selera naciowego
1 marchewka
1 szklanka bulionu
1 szklanka pomidorów w zalewie
1 łyżeczka cukru
liść laurowy, pieprz, sól, oregano, kumin
kilka łyżek oliwy

Zaczynamy od umycia i obrania warzyw. Wszystkie warzywa kroimy w kostkę i podsmażamy na oliwie. Niech cebula się zeszkli a papryka lekko przysmaży. Czyli około 4 minut. Do nich dodajemy pachnące przyprawy: liść laurowy, pieprz, kumin, oregano. Ich ilość jest zależna od waszego gustu. Kiedy rondel zacznie pięknie pachnieć, wlejcie bulion, dodajcie puszkę fasoli, pomidory i łyżeczkę cukru. Zamieszajcie i spróbujcie jak smakuje. To dobry moment aby doprowadzić ją do perfekcji.
Gęsta, zawiesista zupa o ognistych kolorach i zdecydowanym smaku jest gwarancją udanego obiadu i ciepłych stóp. A że kalosze też mają  w tym swój udział tym lepiej.


Życzę suchych i ciepłych butów i smacznego

1 komentarz:

  1. Kocham fasole! A ta wyglada przepysznie!

    A jesli chodzi o kaloszki, to swiat kolorowych kaloszkow jest po mojej stronie. Zamowienia mozna skladac w kazdym terminie i o kazdej godzinie dnia i nocy.

    OdpowiedzUsuń