czwartek, 5 stycznia 2012

Biuro Rzeczy Zostawionych



Wyjeżdżając w podróż mam obsesję, że czegoś zapomniałam. Sprawdzam po kilka razy obecność biletów, dokumentów, szczoteczki do zębów, pilnika i całej reszty.
A i tak, po minięciu pierwszego zakrętu ogarnia mnie panika, że coś mi umknęło, co jest mi niezbędne do przeżycia w obcym miejscu.
Czy innych też tak stresują wyjazdy? Podejrzewam, że może nie wszystkich, ale niektórych na pewno. Nawet na tyle, że zapominają połowy walizki.
Nasz dom, opanowany ostatnimi dniami przez gości i autochtonów na wyjeździe, dziś leniwie wraca do codziennej normy. Stoi choinka, wiszą girlandy, powoli pozbywam się balonów. Co do konfetti, nie ma nadziei na pozbycie się ich w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Jak się czortstwo wciśnie pod dywan, to dopiero koło lipca ma potrzebę zistnienia.
Oprócz tych namacalnych dowodów rozpoczętego karnawału, znajduję też przedmioty zupełnie nie z tej bajki. Trochę to przypomina zagadki obrazkowe. Znajdź siedem szczegółów, którymi różnią się rysunki. Plączę się po domu i coś mi w znajomym obrazie całości zgrzyta. Ten sweter na pewno nie jest mój. O! A tu leżą dwie bluzki i spódnica! Jakaś bielizna (na 100% nie moja). Szalik przewieszony przez poręcz. Męski. Całkiem ładny zegarek na półce. Też męski. Jest nawet lampa błyskowa. Zupełnie bezpłciowa. Nic tylko otworzyć Biuro Rzeczy Zostawionych. Znając właścicieli, brak spódnicy czy szalika zostanie odkryty jeszcze później niż wypełźnie na światło dzienne moje konfetti. Szkoda, że nigdy nie zostawiają książek. Byłoby dodatkowo co czytać.
Nic się nie martwcie zapominalscy. Wszystko wylądowało w pudełku i dotrze do was za miesiąc.



Żeby przynajmniej wspomnień nie zgubić, pokażę wam jakie piękne ciastko dostałam w sylwestra. Stoi sobie do dziś, bo szkoda mi go zjeść. Wygląda jak słodki breloczek, ale zapewniam was, że jest w całości zjadalne. Z reszty ciasta, po wykrojeniu torcika, zrobiłam serduszka, które moi zapominalscy udekorowali.
Ciastka są mocno czekoladowe a przepis pochodzi z niezastąpionego Humming Birda.
Takie ciasto może być świetną bazą do eksperymentów z dekoracją lub po prostu dodatkiem do podwieczorkowej herbaty.

Ciasto czekoladowo kawowe
(forma o średnicy 23 cm)

Rozgrzewamy piekarnik do 175'

190 g miękkiego masła
130 g mąki
190 g brązowego cukru
  3 jajka
 60 g kakao
 20 ml mleka
  1 łyżeczka proszku do pieczenia
  1 łyżka mocnej kawy

Zaczynamy od zmiksowania masła z cukrem na puszystą i białą masę. Po dojściu do tego etapu dodajemy po jednym jajku. Miksujemy.
Suche składniki czyli mąkę, kakao, proszek do pieczenia mieszamy. Do misy z masą maślano jajeczną wlewamy kawę i mleko. Pamiętajcie żeby wszystko miało zbliżoną temperaturę. Mieszamy i dodajemy stopniowo mieszankę mąki z kakao i proszkiem. Kiedy składniki połączą się w idealną masę wylewamy ją do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Wkładamy formę do piekarnika i pieczemy godzinę. Potem pozwalamy ciastu wystygnąć.
Z chłodnym ciastem możemy zrobić co dusza zapragnie. Każda postać będzie dobra. W towarzystwie polewy czekoladowej lub lukru stanowi całkiem przyzwoity wypiek. Ale ja uważam, że jego przeznaczeniem jest bycie budulcem dla bardziej wyrafinowanych wyzwań. Co widać na zdjęciach. Moje Dziecko zrobiło świetną robotę.



Zachęcam do zabawy w cukiernicze wycinanki i układanki. Po piernikach na pewno nie wyszliście z wprawy.
Smacznego

3 komentarze:

  1. A moze to nie stresy powoduja tylko totalne luzactwo i nie-docenianie przeciwnika (czyt. podrozy). Moze zapominalscy im wiecej podrozuja tylko wiecej zapominaja? Ludzie sie w rozny sposob przyzwyczajaja do rutyny ;)

    (sweterkow obu zaczelo mi brakowac juz w samolocie. zaraz potem rano spodnicy. ojej)

    OdpowiedzUsuń