środa, 21 września 2011

zamiast steka w sosie pieprzowym czyli dziś robię risotto z dynią i szałwią



Ale się porobiło. Wystarczy że MMŻ zniknie na półtorej dnia, a ja już zapominam o karmieniu samej siebie.Sprawa jedzenia jest dwukierunkowa. Jest kierunek "do" i kierunek "od". Zdecydowanie preferuję to drugie. Mówiąc po ludzku, wolę karmić niż być karmioną. Śniadanie grzecznie zjadam, a potem bywa różnie. To, że myślę o jedzeniu znaczy ni mniej ni więcej tylko "co by tu dziś ugotować, upiec, zgrilować, zamieszać? (niepotrzebne skreślić). Jestem zdecydowanie niemięsożerna. Steki to nie moje klimaty. Połowa naszej rodziny należy do trawojadów, druga połowa do zdecydowanych krwistolubnych. Jak to pogodzić? Ano, z trudem.
Wykorzystuję więc momenty, kiedy ta druga połowa rusza na polowanie i rzucam się na grządki.
Przypominanie sobie o jedzeniu ma tę kuszącą stronę, że zawsze może się skończyć w krainie makaronów czy ryżu. Działy z kuchnią włoską są nieustającą inspiracją. Niedawno na stronie "eat after reading" znalazłam przepyszne focaccia z figami i prosciutto. Zabrzmiało tak sugestywnie, że naszła mnie ochota na cucina italiana. Tu problemem jest umiejętność dokonania selekcji. Na każdej stronie książek o kuchni włoskiej jest coś, co chciałoby się pożreć od razu. Jak tu dokonać wyboru?
Na co się zdecydować?
Skoro pora roku sama pcha nam pod nos pomysły, po co sobie komplikować życie.
-Jest dynia?
-Jest. 
-Jest szałwia? 
-Jest. 
-Ryż lubimy? 
-Och! Bardzo!
Taki to krótki dialog, pełen wzajemnego zrozumienia, przeprowadziłam sama ze sobą. Wybor został dokonany.
Dziś na stół trafi risotto z dynią i szałwią. Pomysł na to efektowne danie zawdzięczam Oli i jej zamorskiemu Guru.



Risotto z dynią i szałwią (dwie porcje)

1 szklanka ryżu arborio lub carnaroli
1 średnia cebula, pokrojona
około litra wywaru z jarzyn lub po prostu bulionu
1 kieliszek białego wina
pół kg dyni (super, jeśli znajdziecie butternut squasha, ale może być poczciwa olbrzymia)
4 łyżki zimnego masła
gałązka z kilkunastoma liśćmi szałwii
oliwa (niekoniecznie z pierwszego tłoczenia)
sól, pieprz
parmezan starty krótko przed podaniem dania na stół

Przygodę z risottem zaczynamy od przygotowania sobie dodatków, które odróżniają je od innych dań z ryżu.
Zaczynamy od dyni. Rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni i wkładamy do niego pokrojoną i oczyszczoną z nasion dynię. Nie pozwólmy jej się rozpaść z gorąca. Musi pozostać zwarta. Takie pieczenia trwa zazwyczaj 20 minut. Po tym czasie studzimy ją i kroimy w kostke 5cm na 5 cm.
Na patelni topimy 2 łyżki masła i kiedy będzie gorące, wkładamy połowę kostek dyni. Obracamy je ostrożnie szczypcami, by się nie rozpadły. Zadaniem masła jest skarmelizowanie dyni .Odkładamy ją teraz na talerz, gdzie czeka na swoją kolej.
Patelnię, na której smażyliśmy dynię myjemy i ponownie stawiamy na piecu. Rozgrzewamy ją i wlewamy oliwę. Tak na dwa centymetry. Musimy zrobić chipsy szałwiowe. Tutaj musimy zdać się na wyczucie. Na gorąca oliwę wrzucamy sondażowo jeden listek szałwi.Jeśli nic się nie dzieje, to znaczy, że oliwa jest za zimna. Jeśli z listka robi się w mgnieniu oka skwarek burego koloru, znaczy, że oliwa jest za gorąca. Nie ma na to patentu. Trzeba próbować. Listki muszą być chrupiące i aromatyczne. Ich smażenie trwa jakieś 3 sekundy. Potem wyjmujemy je na papierowe ręczniki i niech czekają na swoje wielkie wejście.

W rondlu podgrzewamy oliwę, wsypujemy ryż i wkładamy gałązkę szałwii po oberwaniu liści. Mieszamy ryż dokładnie, aby każde ziarenko zrobiło się lekko szkliste.
Jeśli osiągneliście ten efekt, dolejcie kieliszek białego wina i znów zamieszajcie. Risotto nie lubi lenistwa. Robi się je krótko, bo około 20 minut, ale ten czas wypełnia wam całkowicie troska o zawartość rondla. Żeby nieco urozmaicić sobie monotonię ruchów okrężnych, wykonywanych ręką, nalejcie drugi kieliszek wina i ciesząc się przyszłością, wypijcie go na zdrowie.
Gdy wino wyparuje z rondla, czas na stopniowe dolewanie bulionu. Bulon niech stoi obok na piecu i delikatnie sobie mruga.
Będzie w stanie lekkiego wrzenia potrzebny przez cały czas robienia dania.
Po każdorazowym wyparowaniu z garnka, dolewamy następną chochlę płynu. I mieszamy, mieszamy. Po 20 minutach powinniśmy zbliżać się do optymistycznego końca. Ryż jest lekko kleisty i nie przypomina kluchy ryżowej, serwowanej w przedszkolu do zupy pomidorowej. Odstawiamy garnek na bok, wyjmujemy gałązkę, dodajemy masło i znów mieszamy. W tym momencie ryż staje się aksamitny.
Czas najwyższy aby zwieńczyć dzieło.
Wcześniej przegotowaliście dynię i szałwię. Teraz przyszła pora by ich użyć. Ryż mieszamy z połową dyni (tą, nie karmelizowaną), posypujemy parmezanem i znów mieszamy. Dosmakowujemy solą. Wykładamy na talerze zgrabny kopczyk. Na wierzchu kładziemy skarmelizowaną dynię i chipsy szałwiowe. Obok stawiamy młynek z pieprzem i starty (patrz wyżej) parmezan oraz butelkę dobrego wina.
Teraz liczy się czas. Jeśli zaprosiliście gości i oni się spóźniaja, to niech od razu kupią sobie kebaba. Risotto to takie danie, ktore nie lubi czekać. To na nie się czeka. Odgrzewanie nie wchodzi w rachubę.
Jeśli zaś delektujecie się nim  w swoim towarzystwie, to nie bedę wam przeszkadzać.
Smacznego



Nie wiem, czy risotto jest dla was terra incognita, ale zapewniam was, że jeśli choć raz je ugotujecie, na stałe zagości ono w waszym domu.

2 komentarze:

  1. Risotto ti amo! Mamo ti amo, tambien (srednio to po wlosku, ale co tam). Mniam, mniam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo tego, że wielkim fanem risotta nie jestem to cudo bym zjadła.
    Chociaż zakładam, że po prostu jestem kryptofanem. Bo każde risotto jakie jadłam było boskie. Więc chyba przestanę mówić, że nie przepadam :P

    OdpowiedzUsuń