La ci darem la mano - nucąc pod nosem Mozarta, zachwycona, że wróciło lato, postanowiłam zostać wiewiórką.
I nie mam na myśli koloru włosów, ani tym bardziej wędrówek po drzewach.
Po latach orzechowej posuchy, odkryłam dziś laskowe zagłębie na skraju naszego sadu. Koszyk w dłoń i zbieramy. Ze zbieraniem orzechów jest jak ze zbieraniem grzybów. Zaczynam i nie wiem, kiedy przestać. I wcale nie dlatego, że tak uwielbiam jedno czy drugie. Wręcz przeciwnie. Nie przepadam. W grzybach najfajniejsze jest ich zbieranie. Z orzechami jest podobnie, choć ich użyteczność jest dużo większa. Dziecko mam na orzechy wszelakie uczulone, więc ich wykorzystanie w naszym domu jest sporadyczne.
Ale te, które dziś zebrałam uruchomiły pokłady wyobraźni. Po pierwsze przyszedł mi na myśl chleb; z orzechami, rodzynkami i melasą. Taki ciężki, turecki, idealny do konfitur na śniadanie. A może upiec ciasto z domieszką mąki orzechowej? Mm. Chociaż tort bezowy z kremem orzechowym również brzmi smakowicie. Pójście w stronę nie słodkości też było kuszące. Taki łosoś w orzechowo pietruszkowej skorupce?.Gdzie podziały sie moje uprzedzenia do orzechów?
Po głębokiej zadumie na blaszką pełną orzechów do suszenia ( mam nadzieję, że dotrwają do Bożego Narodzenia), oraz biorąc pod uwagę, że już wieczór, mój wybór padł na lekką sałatkę z kozim serem. Orzechy w tym przepisie są tzw wisienką na torcie. A jeśli ktoś ma do nich (orzechów nie wisienek) awersję, niech je zastąpi pestkami dyni lub słonecznika.
Sałatka z roszponki i szpinaku z kozim serem:
kilkanaście liści roszponki i szpinaku, ładnie umytych i wysuszonych
roladka sera koziego, pokrojona na cienkie plasterki
kilka pomidorków koktailowych, przekrojonych na pół
łyżka orzechów uprażonych i z grubsza pokrojonych (lub wspomniane pestki, również uprażone)
łyżeczka płynnego miodu
Jako dresing (dla jednej porcji):
1 łyżka octu smakowego( gruszkowy jest akurat)
3 łyżki oliwy z oliwek
szczypta soli
szczypta pieprzu
1 maluteńki ząbek czosnku( zmiażdżony)
Wszystkie składniki dresingu wkładamy do słoika i robimy burzę. Niech się pięknie i aksamitnie połączą.
Polewamy tym sosem rozłożone na talerzu składniki sałatki. Posypujemy orzechami. Na koniec, kawałek sera, leżący na szczycie sałatki ozdabiamy cienką strużką miodu. Pycha.
A o wiewiórki się nie martwcie. W sadzie zostało tyle orzechów, ze cała armia rudzielców ma co zbierać do zimy.
Ja tam do orzechów nic nie mam i taką sałatką w oryginalnej, orzechowej wersji bym nie pogardziła :)
OdpowiedzUsuńPieknie napisane!
OdpowiedzUsuń