poniedziałek, 5 września 2011
Śliwobranie czyli tarta ze śliwkami
Blog śni mi sie po nocach.To chyba dobrze, bo może wyśni mi się jakaś rewelacja, która rzuci świat na kolana.
A na razie lato do nas wróciło i od razu wszyscy zaczęli narzekać, jak jest gorąco. Oj, przypomnę ja wam to w listopadzie.
W sadzie śliwkowe szaleństwo. Węgierki fioletowe i soczyste, gotowe do współpracy. Szkoda tylko, że ich soczystą zawartością zainteresowana jestem nie tylko ja, ale i bandy robali. Im słodszy owoc, tym dorodniejszy jej mieszkaniec.Śliwki w naszym sadzie pojawiają się już wcześniej. Renklody dojrzewają na początku sierpnia, ale dla mnie śliwka to wrześniowa węgierka. Może mam osobliwe podejście do owoców, ale renkloda kojarzy mi się z telenowelą.Jeśli oglądaliście chociaż jeden odcinek tych wenezuelskich, boliwijskich czy ekwadorskich tasiemców, to wiecie że osią wydarzeń jest biedna sierotka. Piękna, do bólu uczciwa, czekająca na swojego don Jose i absolutnie nudna. Taka własnie jest renkloda; nudna.Jej słodycz zapiera dech w piersi tylko za pierwszym i drugim razem. Potem rozglądam się za resztkami agrestu,żeby nareszcie w kubkach smakowych coś zaczęło się dziać.
Ale węgierka.... O, to już zupełnie inna historia. Tu o nudzie nie ma mowy. Wytrawna, konkretna, zaskakująca zarówno w młodości, kiedy stawia lekki opór, troskliwie skrywając pestkę, jak i wieku pomarszczono- dojrzałym, kiedy w jej słodyczy można znaleźć lekką pikanterię. Takie lubię najbardziej. Ma w sobie wszystko, co śliwka mieć powinna.
Dzisiaj, te, które leżą przede mną, są wieku przejściowym. Już nie młódki, ale jeszcze nie kwintesencja śliwkowatości. Nadają się świetnie na tartę. Te, które zaplanowałam do suszenia, muszą jeszcze powisieć na drzewie.
Tak więc śliwkobranie czas zacząć i ucieszyć najbliższych pyszną tartą. Dodatkowym bonusem jest zapach wanilii i cynamonu.
Do roboty!
Ciasto kruche:
2 szklanki pszennej mąki
200 g zimnego masła
1/3 szklanki cukru pudru
2 żółtka
2 łyżki kwaśnej śmietany
szczypta soli
Zagniatamy szybciutko, zeby nam sie za bardzo nie ogrzało, lub zlecamy to jakiemuś mechanicznemu mieszadłu. Potem wkładamy do worka i na godzinkę do lodówki.Po godzinie rozwałkowujemy ciasto na płaski placek i wypełniamy nim formę tartową (najlepiej taką z wyjmowanym dnem) i znów niech posiedzi w lodówce przez pół godziny.
W tym czasie piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni.
Tartę po wyjęciu z lodówki nakłuwamy widelcem, żeby nam się nie rozrosła w górę i wkładamy do piekarnika. Inna szkoła tartowa mówi o wyłożeniu tarty papierem do pieczenia i wsypaniu grochu lub fasoli przed włożeniem do pieca. Te zabiegi również nie pozwolą tarcie na niekontrolowany wzrost. I są skuteczne. Jeśli już podjęliście decyzję, którą drogą pójść, wkładacie ciasto do pieca i czekacie około 15 minut. Niech się zezłoci, bo to nie ostatni jej pobyt w wysokiej temperaturze.
Jeśli jednak zabawa z mieszaniem i czekaniem was nie kręci, możecie ciasto kruche po prostu kupić. Ale wierzcie mi, co swoje, to swoje. I zabawa przednia i satysfakcja murowana.
Teoretycznie ciasto jest upieczone, Stygnie sobie teraz gdzieś na boczku, pachnąc pieknie.
Obieramy 0,5 kg węgierek. Muszą się bez stawiania oporu pięknie dzielić na pół. To znaczy, że są dojrzale.
Zostawiamy je na razie w spokoju.
Czas na krem cynamonowy:
3 jajka
pół szklanki cukru pudru
2 łyżki cynamonu mielonego
szklanka kremówki
kilka kropel esencji waniliowej
Wsypujemy, wbijamy i wlewamy wszystkie składniki do jednej michy, z radością ubijamy i patrzymy jak zmieniają się w puchatą masę.
Jeśli ciasto nam wystygło, posypujemy je łyżką cynamonu i wykładamy śliwkami, jedna połóweczka ciasno obok drugiej. Na owoce wylewamy nasz krem, który na razie wygląda jak zupa .
I wkładamy formę z powrotem do rozgrzanego piekarnika na 30 minut. W tym czasie po domu rozejdą sie takie zapachy,że wszelkie ewentualne dąsy pójdą w kąt.
Upieczoną tartę możemy jeść z nabożną czcią na zimno, bądź jak barbarzyńca, na gorąco, dodając do niej zimną śmietanę czy lody.
Powodzenia i smacznego
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I nagle zaczęłam żałować, że nie wzięłam kawałka tej boskiej tarty. Może się załapię na kolejną ;)
OdpowiedzUsuńBuziam! :*
Az szkoda czytac, ze niektorzy mieli szanse na tarte a nie skorzystali ;) Ja bym zjadla cala! Razem z ta piekna podstawka na ciasto!
OdpowiedzUsuń