czwartek, 6 listopada 2014

I nastała ciemność czyli zupa dyniowa na ostro


























Co można robić po ciemku? Nie takim nocnym ale takim późno popołudniowym?
Wiele rzeczy.
Ja wczoraj gotowałam po ciemku. I to nie w ramach kulinarnych eksperymentów, tylko z konieczności.
Mrok zapada zaraz po czwartej i trudno jest się zmieścić w krótkim przedziale czasu, kiedy słońce świeci.
Ciemność widzę. I tylko ciemność.
A jeszcze przed chwilą pralka prała, radio grało, czajnik gotował wodę. Włączyłam światło nad piecem i nagle zapadły kompletne ciemności.
Moja kuchnia przy najbardziej sprzyjających warunkach nie należy do jaskrawo oświetlonych. Piec stoi w najciemniejszej jej części. Światło jest tam niezbędne nawet w środku dnia.
A tu prąd zniknął. Sprawdzałam w lodówce, zajrzałam do zmywarki, zerknęłam do pralki. Nawet czajnikowi się przyjrzałam. W końcu też jest elektryczny.
Nigdzie prądu nie znalazłam.
Wykonałam telefon do przyjaciela. - „sprawdź korki”-usłyszałam.
A obiad już się gotuje. Jakim sposobem przypilnować makaronu skoro nie wiem, gdzie stoi garnek.
Zapaliłam świeczki. Zrobiło się nastrojowo ale mało praktycznie. Po omacku próbowałam udawać mądrzejszą i sprawdziłam korki.
Koń by się uśmiał. Aby wiedzieć, że coś jest nie w porządku, trzeba mieć choć słabe pojęcie o temacie. Ja nie miałam. Postałam przed skrzynką z bezpiecznikami chwilkę, wykręciłam to i owo, potem wkręciłam i sprawdziłam światło na korytarzu.
Z przykrością stwierdziłam, że korytarz jest uprzywilejowany i świeci.
Nie pozostało mi nic innego jak wziąć drania na przeczekanie.
Czas mijał, ciemność robiła się coraz bardziej konkretna, świeczek w domu przybywało a obiad coraz bardziej się oddalał.
I wtedy w domu pojawił się MMŻ.
Sekundę przed nim pojawiło się światło. Pralka zagadała głosem R2D2, czajnik zabulgotał a kuchnię zalała światłość nad światłościami. I kto to wszystko sprawił?
Kto został bohaterem dnia? MMŻ oczywiście. Czary mary, jeden ruch palcem i stała się światłość.
Nie mówcie, że faceci nie są inni.

Nie jestem entuzjastą pieców gazowych. Śmierdzą, są głośne, wydzielają produkty uboczne w postaci latających farfocli i potrzebują źródła ognia, żeby w ogóle zadziałać.
Mają jednak jeden plus. Nie potrzebują prądu. Kiedy znika w domu światło, piec gazowy robi za gwiazdę.
On mi uratował obiad.
W warunkach zbliżonych do romantycznych, w blasku świec ugotowałam zupę. Dobór przypraw chyba był przypadkowy ale efekt okazał się całkiem zadowalający.
Zresztą, która zupa dyniowa jest niedobra?


























Zupa dyniowa z miodem i ostrym serem

1 dynia butternut squash
3 łyżki miodu
główka czosnku
1 papryczka chilli
2 łyżki oliwy
1 litr bulionu
200 ml kremówki
pół łyżeczki soli
pieprz
po łyżce pokruszonego sera np. cheddara z chilli
Upieczenie dyni powinno być pierwszą czynnością przy gotowaniu zupy. Obraną i pokrojoną zupę polewamy oliwą i miodem. Na blaszkę z dynią wrzucamy też czosnek. Nie obieramy go, zostawiamy w łupinkach.
Wkładamy blaszkę do pieca rozgrzanego do 180 stopni i pieczemy około 50 minut. Dynia musi być miękka.
Kiedy dynia jest upieczona, przekładamy ją z obranym czosnkiem, pokrojonym chilli i bulionem do blendera.
Miksujemy zupę. Doprawiamy solą i pieprzem i wlewamy śmietankę. Znów krótko miksujemy i przelewamy do garnka. Zagotowujemy krótko i przelewamy na talerze.
Posypujemy serem i podajemy.
MMŻ nie przepada za serami, więc jego zupa została posypana czerwonym pieprzem i skropiona kroplą miodu.
Ta wersja smakowała zupełnie inaczej.
Ciemności ciemnościami a zjeść trzeba bez względu na ilość świec. Tym bardziej, że większość swojego cywilizowanego życia gotowaliśmy w półmroku. Mówiąc my, mam na myśli ludzkość.





I tym optymistycznym akcentem mówię dobranoc i życzę smacznych ciemności.

10 komentarzy:

  1. Ha ha, bawimy się prądem!!!piękne, to pewno było ukartowane przez MMŻ. Z zupą dyniową to mam miłe wspomnienia...pierwsze spotkanie z moim obecnym mężem.:)))spotkanie było miłe i bardzo smaczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Romantyczna historia z zupą dyniową w tle! Tak to lubię:))

      Usuń
  2. Piekna zupa w pieknych kubkach. A jeszcze do tego z fajna historia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za piękne słowa Ciasteczko:))

      Usuń
  3. Limonko Ty to potrafisz zrobić napięcie jak w najlepszym kryminale ,a zupa wygląda rewelacyjnie mam dynię może zrobię ,,zobaczy się

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tak, tak - ta zupa to coś dla mnie :) I jeszcze ten cheddar :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń