wtorek, 3 czerwca 2014

Szparagowe pesto z makaronem soba czyli czekając na słońce


























Jak co roku, początek czerwca jest pożegnaniem ze szparagami. Na horyzoncie już widać truskawki, więc rozstanie nie będzie zbyt bolesne.
Plany pozyskania syropu z kwiatów czarnego bzu napotkały na przeszkody pod postacią deszczu. Momenty kiedy przestaje padać są rzadkie a i wtedy złośliwość losu daje o sobie znać, bo słońce zastaje mnie poza wsią. Nie zrywam bzu w mieście bo życie mi miłe. Czekam więc cierpliwie aż przestanie mżyć.
Cała nadzieja w przyrodzie, że zostawi na krzakach nieco kwiatów do syropu.
Wrócę do czarnego bzu w bardziej optymistycznej i zdecydowanie cieplejszej atmosferze.
Kupiłam szparagi i to chyba ostatni pęczek.
Jeżeli macie już dość szparagów grillowanych, w cieście, zapiekanych, jeżeli najedliście już risotta ze szparagami a rodzina ucieka od tarty ze szparagami, może zrobicie pesto szparagowe. Na koniec sezonu, jako szparagową kropkę nad „i”.
Z dodatkiem oleju sezamowego i makaronem soba będą smakowały nieco orientalnie, zarówno na ciepło jak i na zimno.




Szparagowe pesto z makaronem soba

pęczek zielonych szparagów
garść rukoli
garść orzechów włoskich
4 łyżki oliwy
pół łyżeczki oleju sezamowego
łyżeczka soli
świeżo zmielony pieprz

makaron soba, ugotowany wg instrukcji
dla dwóch osób potrzebujemy dwie wiązki makaronu soba (każda wiązka jest opasana papierową taśmą)

Zaczynamy od szparagów. Na patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy i wrzucamy szparagi. Niech się podpieką. Potem zdejmujemy je z patelni, odkrawamy główki a resztę wrzucamy do blendera razem z orzechami, rukolą, solą i oliwą i olejem sezamowym. Blendujemy chwilę ale nie za długo, żeby pesto nie było zbyt drobno zmiksowane.
Doprawiamy jeśli trzeba solą i pieprzem.


Gotujemy makaron. Mieszamy pesto z odrobiną wody z gotowania makaronu. Mieszamy makaron z sosem z pesto. Posypujemy główkami szparagów i polewamy oliwą.





Smacznego i trzymajmy kciuki za słońce.

4 komentarze:

  1. No no no. Szparagowe pesto to jest propozycja radykalna! Z jednej strony kuszaca,a z drugiej strony szparagi sa tak dobre, ze az szkoda im taka krzywde wyrzadzac...;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka tam krzywda, to nadal szparag, tylko w mniej zintegrowanej formie ;] Mniamu mniam, trzeba wypróbować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aby was pogodzić podsumuję dyskusję szparagową tak: wszystko jedno w jakiej formie (byle nie rozgotowanej) szparagi w maju rządzą. Buźka

      Usuń
  3. mmm... to zdecydowanie moje smaki!pycha!

    OdpowiedzUsuń