Jak co roku, początek czerwca jest
pożegnaniem ze szparagami. Na horyzoncie już widać truskawki, więc
rozstanie nie będzie zbyt bolesne.
Plany pozyskania syropu z kwiatów
czarnego bzu napotkały na przeszkody pod postacią deszczu. Momenty
kiedy przestaje padać są rzadkie a i wtedy złośliwość losu daje
o sobie znać, bo słońce zastaje mnie poza wsią. Nie zrywam bzu w
mieście bo życie mi miłe. Czekam więc cierpliwie aż przestanie
mżyć.
Cała nadzieja w przyrodzie, że
zostawi na krzakach nieco kwiatów do syropu.
Wrócę do czarnego bzu w bardziej
optymistycznej i zdecydowanie cieplejszej atmosferze.
Kupiłam szparagi i to chyba ostatni
pęczek.
Jeżeli macie już dość szparagów
grillowanych, w cieście, zapiekanych, jeżeli najedliście już
risotta ze szparagami a rodzina ucieka od tarty ze szparagami, może
zrobicie pesto szparagowe. Na koniec sezonu, jako szparagową kropkę
nad „i”.
Z dodatkiem oleju sezamowego i
makaronem soba będą smakowały nieco orientalnie, zarówno na
ciepło jak i na zimno.
Szparagowe pesto z makaronem soba
pęczek zielonych szparagów
garść rukoli
garść orzechów włoskich
4 łyżki oliwy
pół łyżeczki oleju sezamowego
łyżeczka soli
świeżo zmielony pieprz
makaron soba, ugotowany wg instrukcji
dla dwóch osób potrzebujemy dwie
wiązki makaronu soba (każda wiązka jest opasana papierową taśmą)
Zaczynamy od szparagów. Na patelni
rozgrzewamy łyżkę oliwy i wrzucamy szparagi. Niech się podpieką.
Potem zdejmujemy je z patelni, odkrawamy główki a resztę wrzucamy
do blendera razem z orzechami, rukolą, solą i oliwą i olejem
sezamowym. Blendujemy chwilę ale nie za długo, żeby pesto nie było
zbyt drobno zmiksowane.
Doprawiamy jeśli trzeba solą i
pieprzem.
Gotujemy makaron. Mieszamy pesto z
odrobiną wody z gotowania makaronu. Mieszamy makaron z sosem z
pesto. Posypujemy główkami szparagów i polewamy oliwą.
Smacznego i trzymajmy kciuki za słońce.
No no no. Szparagowe pesto to jest propozycja radykalna! Z jednej strony kuszaca,a z drugiej strony szparagi sa tak dobre, ze az szkoda im taka krzywde wyrzadzac...;-)
OdpowiedzUsuńJaka tam krzywda, to nadal szparag, tylko w mniej zintegrowanej formie ;] Mniamu mniam, trzeba wypróbować!
OdpowiedzUsuńAby was pogodzić podsumuję dyskusję szparagową tak: wszystko jedno w jakiej formie (byle nie rozgotowanej) szparagi w maju rządzą. Buźka
Usuńmmm... to zdecydowanie moje smaki!pycha!
OdpowiedzUsuń