Jutro jedziemy do Szkocji. Przedstawiciele
męskiego rodzaju zostają w domu. Wyprawa jest rodzaju żeńskiego.
Będą pogaduchy, whisky, dobre jedzenie, błądzenie po
wrzosowiskach i potwór z Loch Ness.
Jaka szkoda, że przydatne adresy w
Delicious ukażą się dopiero w lipcu. Lipcowy numer jest poświęcony
jedzeniu w Szkocji.
Co prawda rozpoznałyśmy z grubsza
smaczne przystanki na trasie Edynburg – Oban – Port Wiliams -
wyspa Sky – Inverness – Edynburg ale podpowiedź zawsze może się
przydać. Chcemy poznać zachodnie wybrzeże a jednym z pretekstów
jest podobno świetna kuchnia.
Owoce morza wszelkich rodzajów i
piękne widoki. Niczego więcej nam nie trzeba.
Jedyna co wiem o kuchni szkockiej
nazywa się haggis. I podobno wcale nie jest takim ohydztwem jak go
opisują. Whisky jako potrawa chyba się nie liczy?
W kraju, gdzie jada się kapustę z
suszonymi śliwkami (czyli u nas), nie wypada pokazywać palcem
wnętrzności owcy na cudzym talerzu.
Moja poprzednia wycieczka do Szkocji
pozostawiła tylko dobre wspomnienia. Jedzenia nie pamiętam ale
ogólną zieloność owszem. I włochate krowy, i ołowiane niebo nad
plażą, i czystą jak kryształ wodę w jeziorach i omszałe lasy i
rzut belką na jarmarku w Tain.
Pamięć ma skłonności do
idealizowania więc dobrze będzie skonfrontować wspomnienia z dniem
dzisiejszym. Jestem dobrej myśli.
Jeżeli nie zgubię się na lotnisku we
Frankfurcie, to jest szansa, że opowiem wam jak było.
Póki co zrobię jeszcze pyszny
szpinak, żeby MMŻ za mną trochę tęsknił. Potem zacznę się
pakować.
Szpinak nieco orientalny
sporo szpinaku (czyli około kilograma)
1 łyżka oleju
1 ząbek czosnku, pokrojony w plasterki
pół łyżeczki oleju sezamowego
5 łyżki sosu ostrygowego
1 łyżka uprażonych ziaren sezamowych
Wlewamy na patelnię olej i wsypujemy
pokrojony czosnek. Stawiamy na ogniu. Umyty i pozbawiony ogonków
szpinak kładziemy na rozgrzaną patelnię. Mieszamy aż szpinak
omdleje.
Odparowujemy szpinak, mieszając. Kiedy
woda odparuje, zdejmujemy patelnię z ognia i wlewamy sos ostrygowy i
olej sezamowy. Mieszamy, posypujemy sezamem i podajemy.
Smacznego i do zobaczenia wkrótce
Szpinak genialny.Limonko udanej wycieczki, pozwiedzaj, pokosztuj, porób zdjęcia i...wracaj do nas:))Pozdrowienia cieple:))
OdpowiedzUsuńJak ja bym chciała do Edynburga! Pojezdzisz sobie ostatnimi czasy :) Ostatnio też robiłam szpinak na nutę orientalną z ciecierzycą i mąż stwierdził, że zabrakło w nim sezamu :D
OdpowiedzUsuńMnie jakos ten szpinak umknal. Dobrze, ze Szkocja mi nie umknela :)
OdpowiedzUsuń