czwartek, 23 lipca 2015

Sprawa kołyski i pierogi z bobem i fetą
























Zbliża się dzień naszej wędrówki na wschód. Jeszcze tylko jedno wesele, jedna potyczka z kamieniarzem, jedna wyprawa na lotnisko, jedna lekcja angielskiego i kilka pomniejszych spraw i można zapakować przewodnik i ruszyć w kierunku Kazimierza.
Moje oczekiwania są ogromne. A ciekawość jeszcze większa. No i ciekawe czy wytrzymamy ze sobą 24 godziny na dobę.
Kiedy rezerwowałam spanie w Białowieży zamówiłam pokój dla trzech osób. Na pytanie czy przyjadę z dziećmi, odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że owszem, z córkami. Pani po drugiej stronie telefonu zaoferowała mi kołyskę do pokoju.
Najpierw zaniemówiłam, a potem głośno roześmiałam. Sprostowałam, że żadna z moich córek chyba już nawet nie pamięta czasów kołyskowych.
Przyjadą trzy dorosłe kobiety, z których dwie są moimi córkami.
Jak trudno jest zmienić sposób myślenia. Dziecko to dziecko. Bez różnicy ile ma lat. Tak myślą zazwyczaj rodzice.
Trochę trwało zanim wyćwiczyłam w sobie nowy nawyk „nie matkować” za wszelką cenę.

Moja Mama do dziś wprawia świat dookoła w konsternację mówiąc do mnie publicznie „dziecko”.
A wierzcie mi, już dawno wkroczyła do świata seniorów.

Wyruszamy w babskim towarzystwie i planujemy dobrze się bawić, gadać do upadłego i wędrować gdzie fantazja poniesie.
Przyszły tydzień będzie okresem ciszy na blogu. Za to kiedy wrócę, pokażę zdjęcia i opowiem wam jak dałyśmy radę ze sobą wytrzymać.

Póki co zrobiłam pierogi z bobem.
Bób z soczyście zielonego zaczyna zmierzać w kierunku żółci. Nie jest już tak delikatny jak dwa tygodnie temu, a to najlepszy dowód na to, że czas jego przemija.
Pora zrobić coś wyjątkowego z jego udziałem, taki „grande finale”






















Pierogi z bobem i fetą

farsz:

pół kilograma ugotowanego i obranego bobu
3 łyżki twardej fety
1 cebula
1 ząbek czosnku
pół łyżeczki otartej skórki z cytryny
odrobina drobno posiekanej papryczki chilli (niekoniecznie)
kilka liści świeżej mięty (ta daje piękny zielony akcent)
1 łyżeczka suszonej mięty (ta jest bardziej aromatyczna)
pieprz
oliwa

ciasto na pierogi:

szklanki mąki pszennej
łyżeczka oliwy
1 jajko
sól
niecała szklanki wrzątku

Zaczniemy od przygotowania farszu. Na oliwie podsmażamy pokrojoną drobno cebulkę i czosnek. Dorzucamy ewentualnie chilli.
Zdejmujemy z ognia i studzimy. Bób rozdrabniamy blenderem ale nie do końca. Nie robimy bobowej papki. Mielimy bób tak, by chociaż część przypominała fasolki bobu.
Mieszamy z podsmażoną cebulką i czosnkiem. Dodajemy obie pokruszoną suszoną miętę i posiekaną świeżą. Na koniec mieszamy z pokruszoną fetą i skórką cytrynową. Jeżeli trzeba, solimy i pieprzymy farsz.

Zagniatamy ciasto, dolewając wodę po pierwsze ostrożnie, a po drugie partiami. Na początku, dobrze jest się posłużyć widelcem. Raz potrzeba mniej wody, innym razem więcej. Jeżeli ciasto jest zbyt kleiste, dosypujemy odrobinę mąki. Jeżeli ciasto jest za twarde, dolewamy wody.

Ciasto powinno być elastyczne i zdecydowanie nie twarde jak na makaron.

Rozwałkowujemy ciasto na płasko i wykrawamy szklanką (lub foremką) kółeczka. Wielkość zależy od twórcy.
Na środek nakładamy łyżeczkę farszu i sklejamy pierogi dokładnie.
Te pierogi są z rodzaju nie sprawiających kłopotów, bo farsz jest zwięzły i nie ucieka z pierogów (jak np. jagody).
W garnku zagotowujemy wodę z odrobiną soli i do gotującej się wody wrzucamy pierogi. Kiedy wypłyną na wierzch, można je wyciągać.
Możemy je polać masełkiem lub oliwą i posypać tartym parmezanem. Możemy je delikatnie podsmażyć na patelni i podać z ogórkami w jogurcie.
Możemy również podać je z rukolowym pesto czyli:
wziąć garść liści rukoli, 1 ząbek czosnku, 2 łyżki pistacjowych orzechów, duży chlust oliwy, sól i pieprz. Wszystko ładujemy do blendera i mielimy na grudkowatą pastę. 
Jeżeli trzeba, dolewamy oliwy i otrzymujemy rukolowy sos. 







Tym przepisem żegnam bób w tym sezonie.

Smacznego

4 komentarze:

  1. Hehe, jakas madra Mama mi kiedys powiedziala, ze dzieci w ktoryms momencie przestaja byc dziecmi, ale rodzice nigdy nie przestaja byc rodzicami. Chyba cos w tym jest :)

    BOB + PIEROGI = JAK NAJBARDZIEJ

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierogi z bobem... hmm.. to pewnie jest pyszne danie! Nie wiem czy zdążę, ale chciałabym wypróbować Twój przepis!

    No i nie pozostaje mi nic innego jak życzyć udanego wypadu z córami! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda dziecko to dziecko :) Tak samo jak młodsza siostra zawsze pozostaje młoda :D Miłego urlopowania Wam życzę kobitki :) Widzę, że u Ciebie też babiniec :)

    OdpowiedzUsuń