wtorek, 21 lipca 2015

Grudniowy ogórek czyli jak zrobić perfekcyjne kiszone

























Znani mi faceci kompletnie nie mają pojęcia jak robi się ogórki kiszone. Ale wszyscy wiedzą jak powinny takie ogórki smakować. U każdego pojawia się natychmiast rozmarzony wyraz twarzy, kiedy wspominają takie ogórki w chwilach zupełnie nie ogórkowych, np. w grudniu.
Nie jestem facetem, ale moje pojęcie jak osiągnąć kiszonego ogórka w słoiku po trzech miesiącach leżakowania było zerowe. Wydawało mi się, że po prostu się nie da.
Tkwiłam w tym przekonaniu do chwili, aż jeden z naszych znajomych od zimowych, piątkowych wypraw do pubu nie przyniósł słoika z pięknie mętną cieczą, pachnącą czosnkiem i koprem.
Towarzystwo przy barze natychmiast się skupiło wokół słoika. Każdemu błyskawicznie przypomniało się dzieciństwo i ogórki u babci, wyciągane z beczki w sierpniowe popołudnie.
Popatrzcie, taka niepozorna z wyglądu rzecz: słoik, a ile wspomnień uruchomiła.
Ogórki smakowały nieziemsko dobrze. Były twarde, pełne aromatu i zupełnie nie grudniowe.
Jak robi się takie cuda?
Niestety, znajomy był ekspertem jedynie od degustacji. Autorem mistrzowskich ogórków była mama szanownego kolegi. Zaczęłam regularne podchody w uzyskaniu przepisu.
I tak minęła zima, wiosna. Przepis był ciągle nieuchwytny.
Zaczął się sezon ogórkowy i doszłam do wniosku, że czas wziąć sprawy w swoje ręce.
Małosolne wychodzą mi świetnie.
Od tego postanowiłam zacząć. Kolejnym krokiem były przepisy niezastąpionych blogerek. Na końcu sięgnęłam po Szymanderską. Podumałam się nad procesami chemicznymi oraz znaczeniem wysokiej temperatury i w rezultacie wsadziłam pierwsze trzy kilo ogórków do słoików.

Z tej krynicy wiadomości wyszła pierwsza partia ogórków kiszonych na zimę.
Zrobiłam je dwa tygodnie temu i nie mogłam się doczekać, żeby jeden ze słoików poddać egzaminowi.
Wczoraj okazało się, że ogórki wyszły perfekcyjnie. Nic dodać, nic ująć.
Trzy kilogramy niedużych ogórków zajęły 9 litrowych słoików.
Bierzcie ze mnie przykład i ruszajcie do kiszenia ogórków na zimę.



Ogórki kiszone w słoikach na zimę
(na 9 litrowych słoików)

3 kg małych, twardych ogórków gruntowych
korzeń chrzanu (do każdego słoika 5 centymetrowy kawałek)
zielony koper (najlepiej baldachimy)
czosnek (po dwa ząbki na słoik)
liście czarnej porzeczki lub dębu albo wiśni
sól (jedna łyżka soli niejodowanej* na litr wody)
woda

Ogórki musimy dokładnie umyć. Najlepiej zanurzyć ogórki na godzinę w zimnej wodzie a po godzinie umyć je i odcedzić.
Słoiki, do których chcemy włożyć ogórki, musimy najpierw wyparzyć. W tym celu zagotowujemy je w garnku lub wkładamy do zimnego piekarnika i pieczemy je w 180 stopniach 15 minut. Tylko pamiętajcie: słoiki wkładamy do zimnego piekarnika.

Do wyparzonych słoików wkładamy przyprawy: baldachim kopru, 2 ząbki czosnku, kawałek chrzanu, dwa liście porzeczki lub wiśni (na jeden słoik) i układamy ciasno ogórki.

Podobno jaśniejsza strona powinna być u góry. Przekornie, zrobiłam kilka słoików odwrotnie. Jaki będzie efekt tej zamiany, przekonam się za kilka miesięcy.

W garnku zagotowujemy 5 litrów wody. Sypiemy pięć łyżek soli.
Gorącą wodą z solą zalewamy ogórki (nie powinny wystawać). Nakładamy nakrętki ale ich nie zakręcamy.
Słoiki umieszczamy np. w kartonie i zostawiamy w spokoju na trzy dni.
Po trzech ciepłych dniach (obecnie nie ma problemu z temperaturą) sprawdzamy co słychać u naszych zakiszeńców.
Woda powinna być mętno żółtawa a zapach oszałamiający.
Zakręcamy nakrętki ile sił w rękach i wstawiamy słoiki do garnka, którego dno wykładamy ściereczkami i wlewamy zimną wodę, do trzech czwartych wysokości słoika. Włączamy piec i powoli zagotowujemy wodę w garze.
Nie odchodźcie za daleko. Od momentu zagotowania, z zegarkiem w ręku, odliczamy jedną minutę i zdejmujemy gar z ognia.
Słoiki muszą w tym garze wystygnąć.
Chłodne słoje pełne ślicznych ogórków zanosimy do spiżarni, gdzie ciemno i chłodno.

Potem czekamy z niecierpliwością dwa tygodnie i przeprowadzamy pierwszą próbę. Jeśli wyjdzie zadowalająco, to jest szansa, że i w grudniu kiszone ogórki będą pod ręką.

  • sól niejodowana podobno jest tu konieczna. Dla małosolnych nie ma chyba znaczenia ale w przypadku ogórków o przedłużonej trwałości już tak. Niestety, 99% soli w sklepach ma napis „jodowana”. W końcu, w jednym z marketów kupiłam worek, który wystarczy mi chyba do końca życia.Widziałam też torebki z napisem „sól do kiszenia ogórków”. I ta występowała w mniejszych porcjach.
























Polecam bardzo

4 komentarze:

  1. Ogorki w sloikach sa moimi ulubionymi. A ogorki kiszone to juz w ogole!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale po co to gotowanie? Ogórki świetnie przechowują się nawet do maja bez pasteryzacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, gotowanie przerywa procesy "gnilne" w słoikach. Krótko mówiąc, po zagotowaniu zawartość słoików po pół roku jest ciągle taka sama jak po trzech dniach od włożenia do nich ogórków. Jędrna i pachnąca.

      Usuń
  3. Pyszności zamknięte w słoikach :D

    OdpowiedzUsuń