Chyba czas na resume. Tydzien minal jakby sie skradal moimi plecami. Czulam jak sie przemyka, ale nie potrafilam go zlapac w dlonie. Wszystko sie dzialo naraz i o wiele za szybko.
Mowiac ludzkim jezykim:
po pierwsze: komputer ciagle przebywa na oddziale intensywnej terapii
po drugie: ilosc kranow, ktore obejrzalam w tym tygodniu, przekracza srednia krajowa
po trzecie: nie wiedzialam, ze grzejniki moga kosztowac tyle, ile niezly samochod
po czwarte: grzyby opanowaly swiat, przynajmniej ten mi najblizszy, pod lasem
po kolejne: to, ze mam obowiazki miejskie, nie eliminuje obowiazkow wiejskich
Z wszystkich powyzszych punktow tylko ten ostatni jest zwiazany z profilem tego bloga.
Sprobuje pokonac przeszkody natury technicznej i nie stracic cierpliwosci, walczac z moim malo rozgarnietym tabletem. Jak uda mi sie zalaczyc zdjecia, pozostaje na razie zagadka.
Wracajac do grzybow, takiej inwazji wszelkiego rodzaju rydzow, podgrzybkow, kani, prawdziwkow, zajaczkow i maslakow w zyciu nie widzialam.
Znajomi z niepokojem otwieraja przede mna drzwi, bo za kazdym razem obdarowuje ich koszykiem grzybow. A nie wszyscy maja pomysl na zagospodarowanie dwoch kilogramow rydzow.
Po zupe, zapiekance, jajecznicy, grzybach w smietanie mozna znienawidziec wszelkie kapelusze.
A pozniej znow zakladasz kalosze, bierzesz koszyk i idziesz do lasu. To troche jak gra w kasynie, tylko ryzyko nieco mniejsze. Choc, czy ja wiem? Muchomory to nie zarty.
Jezeli nie wiecie gdzie znalezc grzyby, to zapraszam do siebie. Jest ich tyle, ze dla kazdego wystarczy. Trzeba korzystac, bo nigdy nie wiadomo jak bedzie wygladalo grzybobranie za rok.
rydze w zalewie octowej
miska rydzow
1 szklanka wody
1 szklanka octu
cwierc lyzeczki soli
pol szklanki cukru
1 lisc angielski
pol lyzeczki ziela angielskiego
1 lyzeczka gorczycy
po dwa plasterki marchewki na sloik
po pol cebuli, pokrojonej w krazki na sloik
woda do obgotowania grzybow
Czyscimy rydze i myjemy pod biezaca woda. Jesli ominiecie ten etap, jak w banku macie piasek miedzy zebami w czasie degustacji.
W osobnym garnku zagotowujemy ocet z woda, sola, cukrem. Dodajemy do zalewy wszystkie ziarna. Zostawiamy na malym ogniu, niech sie gotuje.
Zagotowujemy wode w garnku z lyzka soli i wrzucamy rydze. Gotujemy je minute, przecedzamy.
Do czystych sloikow wkladamy po dwa plasterki marchewki i pol pokrojonej cebuli. Wkladamy grzyby i zalewamy goraca zalewa octowa. Zamykamy sloiki i stawiamy je do gory nogami, aby miec pewnosc, ze zaden nie przecieka. Studzimy i odkladamy do spizarni.
Uf. Jakos mi sie udalo dobrnac do konca.
Wybaczcie lamana polszczyzne i niezbyt dopracowane zdjecia.
Tablet dziala powoli i raczej samowolnie. Ale jednak dziala. Lepsze to, niz nic.
Pieknej soboty i smacznego
Limonko cieszę się, że choć przez chwilę mogę Cię czytać, że tablet daje się polubić. Zawsze to jakaś namiastka komputera. Łączy się z Tobą w bólu odnośnie kompa bo mój wczoraj wyzionął ducha.... a obecnie jestem pod tel....
OdpowiedzUsuńA grzyby uwielbiam..:)
Serdecznie uściski przesyłam Wam.:)
Och Kasiu! Znów problemy z kompem? To możemy stworzyć Towarzystwo Pozbawionych Internetu:))
UsuńJak się trzymasz? Masz syndrom odstawienia?
Ja gonię resztkami sił;)))
Pozdrawiam bardzo serdecznie i trzymaj się!
Jednak chciec to moc! Kapelusze (nomen-omen!) z glow dla Twojej woli walki Limonko! A porpo grzybkow to z braku grzybow w dzungli miejskiej kupilam dzis na targu miks grzybkow lesnych. Teraz bede myslec co z nimi poczac.
OdpowiedzUsuńTrochę ci zazdroszczę. Ja mam problemy odwrotnego rodzaju. Co jeszcze można z grzybów wymyślić? Ilość kapeluszy w tym roku przekroczyła stany alarmowe. Klęska urodzaju! Kolejna:))
UsuńTrzymam wciąż kciuki za komputer. A rydze...to najlepsze grzyby.. no niestety jakoś w okolicach Dolnego Sląska ciezko o nie...
OdpowiedzUsuńDzięki:))
OdpowiedzUsuń