środa, 21 grudnia 2011
Śledzie jako dowód miłości
Brzmi wywrotowo, prawda? Ryba raczej nie kojarzy się z miłością. A już śledź jest chyba od niej najdalej. Ale okazywanie miłości może przybrać najróżniejsze formy. Poszukiwanie ideału jest w tym przypadku jak najbardziej uzasadnione. MMŻ przeszukuje najbardziej odległe zakątki realnego i wirtualnego świata w poszukiwamiu mojej ulubionej muzyki. Ja od wielu lat szukam przepisu na Jego ulubione śledzie. Nie kiwajcie z politowaniem głowami. Granice mojej wyobraźni nie kończą się w dziale z rybami. Śledzie, o których mówię pojawiają się w każdej rozmowie o daniach rybnych. MMŻ przy każdej wizycie w Skandynawii jadał je na śniadanie, obiad i kolację. I przywoził do domu mały zapasik. Ja próbowałam i wyciągałam wnioski. Za każdym razem nie do końca prawidłowe, bo smaku nigdy nie udało się odtworzyć. Myślę, że przepuściłam przez swoje ręce niezłą ławicę śledzi. Pozytywną stroną tych eksperymentów jest pokaźny zbiór przepisów, co z takim śledziem począć. Ja jestem uparta i nie poddaję się tak łatwo. Kiedyś wyrwę jakiemuś skandynawowi przepis na te słodkie śledzie z gardła.
A na razie szukam, marynuję, moczę i wciąż się dziwię, co ludzie potrafią zrobić z tego produktu. Robiłam już je z curry, z miodem, z pomidorami, ogórkami. W śmietanie, oleju, majonezie i occie. Nie próbowałam tylko z czekoladą. A wierzcie mi, taki przepis też znalazłam.
Nabywam wiedzy, doświadczenia a do poszukiwanego przepisu nie zbliżyłam się ani o krok.
Wiem już, że śledzie moczone w wodzie mineralnej są mniej słone niż te wymoczone w mleku. Wiem też, że słodkie dodatki w postaci miodu, dżemu czy suszonych owoców nie są w ich towarzystwie zgrzytem.
Jako, że na razie prochu w tej dziedzinie nie wymyślę, podzielę się z wami dwoma przepisami, sprawdzonymi i zaakceptowanymi przez głównego śledziożercę naszego domu. Powiem wam na ucho, że ja śledzi nie lubię.
Do Bożego Narodzenia jeszcze dwa dni. Nawet zrobione jutro, do Wigilii będą akurat.
I - przepis na śledzie z rodzynkami na ostro
4 płaty śledziowe, wymoczone przez 12 godzin w wodzie mineralnej*
2 duże cebule, pokrojone w kosteczkę
100 g przecieru pomidorowego
2 łyżki rodzynek
1 łyżka ostrej papryki wędzonej**
2 łyżeczki cukru
2 łyżki octu
ćwierć szklanki oleju
pieprz wg uznania
Wymoczone śledzie pokrójcie na dwu centymetrowe kawałki. Rozgrzejcie w rondlu dwie łyżki oleju i wrzućcie do niego cebulę. Tylko na trochę, żeby się zeszkliła. Teraz dodajcie przecier pomidorowy i zamieszajcie. Wsypcie rodzynki, paprykę, cukier. Dolejcie dwie łyżki octu i wymieszajcie wszystko razem. Po chwili dolejcie pół szklanki oleju. Spróbujcie czy trzeba dosłodzić, bądź dodać octu. Niech smaki będą nieco przerysowane, bo śledź jest dominujący i je pochłania.
Dajcie marynacie ostygnąć i wtedy włóżcie do słoików na przemian warstwę śledzi i warstwę marynaty. Zakręćcie słoik i pozwólcie mu do Wigilii nabrać mocy aromatów.
**Jeśli nie tolerujecie ostrości, użyjcie słodkiej papryki wędzonej.
II - przepis na śledzie na słodko z żurawiną i miodem
4 płaty śledzi, wymoczone 12 godzin w mleku*
2 szklanki wody
pół szklanki octu
pół szklanki soku z czarnej porzeczki
4 łyżki cukru pudru
1 łyżka miodu
pół łyżeczki imbiru (użyłam mielonego)
1 duża cebula, pokrojona w plastry
2 łyżki suszonej żurawiny
liść laurowy, 3 ziarenka ziela angielskiego
szczypta soli
Zagotujcie dwie szklanki wody ze szczyptą soli, liściem laurowym i zielem angielskim. Kiedy woda się zagotuje, dosypcie cukier i imbir oraz wlejcie sok, ocet i miód. Gdy marynata ponownie się się zagotuje, włóżcie do niej pokrojoną cebulę i żurawinę. Gotujcie około minuty. Tyle wystarczy żeby zmiękczyć cebulę. Zdejmijcie płyn z ognia i odstawcie do wystudzenia. Potem działacie jak w poprzednim przepisie. Warstwę śledzi zalewacie marynatą, znów warstwa śledzi i potem marynata. Dzielcie sprawiedliwie cebulę, bo będzie się cieszyła wzięciem. Wszystko razem ładujecie do słoja i do chłodu, żeby nabrało charakteru.
*Jak wymoczycie śledzie, zależy tylko od was. Ja chciałam sprawdzić czy jest jakaś różnica i porównać.
Śledzie zrobione. Nie jest to przepis idealny, a przede mną jeszcze wiele prób. Ale miłość nie zna granic i nie zniechęca się potknięciami. Przed nami wiele dowodów miłości.
Życzę wam smacznego i ciągłego poszukiwania
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz