poniedziałek, 17 października 2011
Początek końca czyli karmelizowana marchewka (część I)
I znowu jest pomarańczowo. Energetyczne barwy chodzą za mną krok w krok. Może to dlatego,że dookoła tak kolorowo. Ten moment jesieni sprawia, że z ciekawością rano wstajemy i z optymizmem kładziemy się spać. I nieważne, że rano na trawie pojawiają się coraz śmielsze paluchy przymrozków, a samochody opatulone są welonem szronu. Nagle wybucha poranne słonce i chłód chowa się pod krzakami i w zacienionych zaułkach. Póki co króluje słońce, więc chwilo, trwaj! Słońce nastraja do poszukiwań. Jakoś nie mamy ochoty na żurek czy kotleta schabowego. Może po raz kolejny zaczerpnąć z gorącej kuchni śródziemnomorskiej? Do fascynacji zapachem kuminu i kolendry już się kiedyś przyznałam, więc tym łatwiej mi się usprawiedliwić. Kuskus zrobimy w kilka minut, marchewka też robi się sama. Trochę czasu poświęcimy na tażin. Ale zobaczycie, że warto. Przyprawy, które będą nam potrzebne też nie przysporzą wam problemów. Dzisiaj nie będę przynudzać i skupię się tylko na karmelizowanej marchewce. Podejrzewam, że w innym przypadku już przy kuskusie zamówilibyście pizzę.
Znane wam jest na pewno powiedzenie, że diabeł tkwi w szczegółach. Nic dodać nic ująć. Ta marchewka to warzywne mistrzostwo świata. I ośmielę się powiedzieć, że to nie ona w tym przepisie, a kuskus i tażin są tylko dodatkami. Od niej więc zaczynam.
karmelizowana marchewka
kilka marchewek obranych i pokrojonych w ukośne kawałki
2 łyżki masła
5 łyżek brązowego cukru (nic się nie stanie, jeśli użyjecie białego cukru lub syropu klonowego)
szczypta soli
ćwierć łyżeczki kolendry mielonej
parę kropel octu balsamicznego
Gotujemy wodę w rondlu, dodajemy szczyptę soli i 2 łyżki cukru. Wody powinno być niewiele. Tyle tylko, żeby gotująca się marchewka była przykryta. Trwa to około 10 minut. Marchewka musi być jędrna, bo za chwilę będziemy ją karmelizować. Jeśli wbijemy w nią widelec, a ona stawia lekki opór, to znaczy,że jest akurat. Na patelni topimy masło i wsypujemy resztę cukru. Niech się rozpuści. Teraz dodajemy podgotowaną, odcedzoną marchewkę i turlamy ją w maśle z cukrem. Sypiemy kolendrę i znów turlamy. Marchewka pięknie się nam pokryje słodko kolendrową glazurą. Jeśli brzegi marchewki zbrązowieją, to tym lepiej. Radość turlania trwa krótko, bo wszystko w wysokiej temperaturze dzieje się szybko. Jeszcze szybciutko dolewamy kilka kropel octu balsamicznego, odparowujemy ... i pięknie wyglądający a jeszcze lepiej smakujacy dodatek mamy gotowy.
Cały ten przepis jest przyszłością . Jutro namówię was do zrobienia tażinu, bo kolejność jest taka: kuskus, tażin, marchewka. Jak widzicie, ja zaczęłam od końca. Ale nie mogłam sie pohamować. Te kolory! Ta energia! To słońce! Zostawiam was dzisiaj i do spotkania jutro, przy tażinie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Marchewke wczoraj jadlam na kolacje i byla pycha!
OdpowiedzUsuń