Ile potrzebujemy tych pomidorów? A
buraki okrągłe czy podłużne? Jedna wiązka czosnku czy dwie?
Maliny w tym roku przerabiamy w konfiturę czy tylko zjadamy?
Każdy wyjazd na targ to odpowiadanie
na niekończące się pytania. Po co ja znowu targam te ogórki?
Przecież już tydzień temu obiecałam sobie, że w tym roku ani
słoika.
Tak, widzę, że tam w koszyku leży
piękna aronia. Udaję, że jej nie widziałam. Nie robię nalewki
aroniowej i już.
Niestety, za chwilę poddaję się
widząc kopiec papryk. Jak się tu oprzeć takim pięknościom.
Przecież leczo trzeba zrobić. Do niego potrzebna jest cukinia, i
pomidory, i czosnek, i cebula, i może małe chilli? Zanurkowałam w
stragany i targam siaty z całym tym sierpniowym dobrem.
Jak co roku. Pcham potem słoiki do
szafy i marudzę, że miejsca mało. I pytam samą siebie po co mi
to było.
Do wielu przetworów podchodzę z
entuzjazmem, ale naprawdę niecierpliwie czekam na figi. Niestety, na
tagu ich nie znajdę. Muszę czekać aż na niektórych miejskich
straganach pojawią się te fioletowe słodkie maleństwa.
Z nadzieją słucham proroctw
klimatologów i czekam na dzień, kiedy w ogródku wyrośnie mi
drzewko figowe. Jeszcze kilka takich zim jak ostatnia, i będę
spokojna o moje przyszłe figowe zbiory. Posadzę same figi zamiast
śliwek i jabłek. Albo, jeszcze lepiej, obok nich.
Na razie jednak, zanim dotrze do nas
klimat toskański trzeba czekać aż ktoś figi przywiezie.
Wtedy zdrowy rozsądek idzie w kąt a
portfel przechodzi kurację odchudzającą.
Troszkę oszukuję moje konfitury
figowe, bo dodaję do nich gruszek. Ale i tak uważam je za skończone
doskonałości. Kiedy sama będę zrywać figi koszami, gruszki nie
będą im towarzyszyć.
Będą tylko figi i same figi. Och,
marzenia...
konfitura figowa z gruszkowym elementem
(efektem jest około 700 ml konfitury)
pół kilograma dojrzałych fig
pół kilograma dojrzałych gruszek
300 g cukru
sok z jednej cytryny
50 ml wody różanej (niekoniecznie)
Do garnka z grubym dnem wkładamy figi
pokrojone na ćwiartki i obrane ze skóry gruszki w cząstkach.
Zasypujemy je cukrem i wlewamy sok z cytryny. Delikatnie potrząsamy
i zostawiamy na 2 godziny.
Potem stawiamy garnek na małym ogniu i
powoli doprowadzamy do wrzenia. Gotujemy 10 minut i zdejmujemy z
ognia. Studzimy i zostawiamy na noc przykryte w chłodnym miejscu.
Następnego dnia znów smażymy
konfitury około 10 minut aż zgęstnieją. Wlewamy wodę różaną i
mieszamy. Jeżeli zgęstniały są gotowe do zapakowania w słoiki.
Słoiki zakręcamy i pasteryzujemy
konfiturę bądź z kąpieli wodnej 10 minut, bądź w piekarniku na
sucho.
Opisujemy słoiki i z satysfakcją
stawiamy na półce.
Smacznego
nie wiem czy zdążę zrobić bo w piątek rano wyjazd ale pytam czy zamiast wody rożanej coś dolać ?
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszelakie powidelka ,dzemiki i też robię z czego tylko się da .Taką tartę jak niżej zamawiam sobie u Ciebie jak wrócę zaplata do uzgodnienia Uwielbiam Cię LImonko i nie mogę się doczekać kiedy znowu coś napiszesz a jak tam budowa ?
Zamiast wody różanej dodałabym np likieru Grand Marnier. Zresztą, bez dodatku też będzie pycha.
UsuńMuszę ci powiedzieć, że tarta powaliła wszystkich na kolana. A niejedno już jedli. Coś w niej musi być!
Udanego wyjazdu a o budowaniu będzie wkrótce. Ściskam cię mocno:))
Nie znam smaku przetworów z fig, natomiast same figi są dla mnie za słodkie (mam straszną przypadłość: straciłam smak na słodycze :-(
OdpowiedzUsuńPozostaje mi tylko podziwiać zaiste wdzięczną massę oraz czyjeś różowe nóżki :-)
A ja za figi oddałbym wszystkie śliwki świata. Ale tylko śliwki.
UsuńTe różowe nogi należą do mnie, Przyplątały się i tak już zostało:))
Pozdrawiam cię bardzo
Uwielbiam! No tak uwielbiam, że nie da się tego opisać! Proszęęęę wyślij mi słoiczek, oddam za niego wszystko ;)
OdpowiedzUsuńps. dobre "ciapki" na ogródek to podstawa :D
Ale pychotki mi tu pokazujesz. ja nie znam smaku fig, ale muszą być obłędne...:))Dziekuję za odwiedziny u mnie i pozdrawiam Was mocno:)
OdpowiedzUsuńprzez ekran bylo czuć unoszące się zapachy składniki powiedziały wszystko same za siebie ,że to będzie przebój ,gorąco pozdrawiam .Pa
OdpowiedzUsuńPiekne figi i super rozowe lacki!
OdpowiedzUsuńZrobiłam :) ale muszę powtórzyć, bo pierwsza partia była mało wydajna.
OdpowiedzUsuńSkończyła się nim wystygła, nie było co do słoików wkładać ;)