środa, 19 sierpnia 2015

Mania prześladowcza czyli ośmiornica w kremowym sosie z białego wina

























Nareszcie można bez obaw napawać się smakiem ośmiornicy. Na szczęście przycichły wszelkie polityczne afery nasłuchowe czy podsłuchowe a najwięcej straciły na nich niczemu nie winne morskie stworzenia.
Kupowanie ośmiornicy jeszcze niedawno trąciło prowokacją.
Nie wiem czy to wina złej prasy czy raczej obaw przed mało znanym, ale do dziś leżą sobie tacki z mackowatymi potworami w chłodniach większości sklepów, a ich cena jest nieprzyzwoicie niska.
Za każdym razem, kiedy sięgam po jeden egzemplarz, zza pleców słyszę pytanie: - „pani to będzie jadła?”
- Nie, umówię się za nią na partyjkę skrable.
Jasne, że będę jadła. Nie tylko ja ale i cała reszta siedzących przy stole.
Rzadko zdarza się składnik, który wymaga tak mało zachodu a tak dobrze smakuje.
W przyrządzaniu ośmiornicy rządzi zasada: im mniej składników, tym lepiej.
Potrzebna nam jest główna bohaterka czyli ośmiornica, wino, liść laurowy, cebula i czosnek.
Niewiele, prawda?
Można ją zrobić dużo wcześniej i potem zjeść w aromatycznym sosie na zimno.
Kiedy jeszcze trwają wakacje, a urlop pozostaje tylko w sferze marzeń, można dzięki kulinarnej sztuczce choć na moment przenieść się na południe Europy. Na dodatek świeci słońce i jeszcze żyjemy upałami.
Schodźmy butelkę białego wina, nakryjmy stół niebieskim obrusem, zaprośmy przyjaciół i za sprawą jednego morskiego stwora zróbmy sobie małe greckie wakacje.
Tak na marginesie, zastanawialiście się ile jest słów, które mogą kryć wielki potencjał podtekstów. Aby daleko nie szukać: ośmiornica i Grecja....czy tylko mnie się wydaje, czy zapachniało tabloidem.





















Ośmiornica w kremowym sosie z białego wina

1 tacka ośmiornicy mrożonej (rozmrożona)
1 szklankę białego wytrawnego wina
2 liście laurowe
2 ząbki czosnku
1 cebula
sól, pieprz
zimne masło
> Mrożona ośmiornica to połowa roboty. Jeżeli zdobyliście świeżego potwora, to niestety przed wami walka na pięści. W świeżej ośmiornicy musicie zmiękczyć włókna a inaczej się tego nie da zrobić jak waląc nią o betonowe nadbrzeże lub okładając ją tłuczkiem.
Jeżeli jesteście z gatunku wrażliwszych, to po prostu kupcie mrożoną sztukę. Niska temperatura wykona za was brudną robotę.
Oczyszczoną ośmiornicę wkładamy do dużego gara i zalewamy wrzątkiem. Zostawiamy ją na trzy minuty i wylewamy wodę.
Na patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy i łyżkę masła. Wrzucamy pokrojony czosnek i cebulę. Dorzucamy liść laurowy i smażymy, mieszając, pięć minut.
Ośmiornicę kroimy na kawałki (ich wielkość nie ma znaczenia) i dodajemy na patelnię z cebulą i czosnkiem. Smażymy by woda, która wypłynęła z ośmiornicy wyparowała i kiedy słyszymy pierwsze dźwięki skwierczenia wlewamy, białe wino. Zagotowujemy. Dodajemy do smaku sól.
Przykrywamy garnek pokrywką, zmniejszamy ogień.
Gotujemy ośmiornicę około godziny. Musimy sprawdzać od czasu do czasu czy płyn nie wyparował z garnka. Jeżeli jest go niepokojąco mało, dolewamy pół szklanki wody.
Po około godzinie danie powinno być prawie gotowe.
Perfekcyjnie zrobiona ośmiornica jest tak miękka jak masełko. Widelec powinien się w nią zanurzyć z rozkoszą.
Sosu powinno być niewiele. Gotową ośmiornicę zdejmujemy z ognia i do garnka wrzucamy pół kostki zimnego masła. Mieszamy aż się rozpuści. Zimne masło w połączeniu z gorącym sosem sprawi pyszną niespodziankę. Dodajemy soli (jeśli trzeba) i pieprzu.
Podajemy z chrupiącą bagietką i białym chłodnym winem lub z risotto cytrynowym i oczywiście białym winem.





Smacznego

2 komentarze:

  1. Wspaniale napisane i sfotografowane. Przeczytałam z przyjemnością i oblizałam ekran :-)
    P.S. Do naszego gieesu jeszcze ośmiornica nie dotarła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że się podobało. Lepiej oblizywać talerze niż ekran;)
    P.S. Trzeba porzucić giees i zaopatrzyć się w najbliższym społemie:))

    OdpowiedzUsuń