- Dziś na obiad będą naleśniki ze szpinakiem.
- Świetnie.
Całkiem niewinny dialog. Prawda?
Z tym małym zastrzeżeniem, że nigdy nie odbyłby się w naszym
domu. A już na pewno nie kiedy uczestnikiem dialogu byłby MMŻ.
A jednak. Kiedy zarzuciłam taką małą przynętę – prowokację,
spodziewałam się zupełnie innej reakcji. Czy ja powiedziałam naleśniki?!
I czy MMŻ nie
zaprotestował?!
Gorączkowo szukałam pytań sprawdzających prawdziwość mojej
drugiej połowy. Impostor? Klon? Pranie mózgu? Amnezja?
Odpowiedź jest bardziej prozaiczna, choć godna podziwu.
Konsekwencja.
Zielona dieta i program oszczędnościowy w zakresie cukru. Od
początku roku na naszym stole goszczą rośliny wszelakiego rodzaju. Może to
jeszcze nie rewolucja ale pierwsze kroki w ewolucji na pewno.
A wszystko po to, by było nas mniej.
Naleśniki ze szpinakiem
oraz:
opakowanie szpinaku (może być świeży lub mrożony)
3 ząbki czosnku
1 łyżka masła
10 dkg pieczarek (pokrojonych w plastry i podsmażonych)
10 dkg sera np. cheddara, stiltona lub fety (startych lub pokruszonych)
sól, pieprz
sos do zapiekania
1 łyżka masła
1 łyżka mąki
1 szklanka mleka
sól, pieprz
gałka muszkatołowa
Kiedy upieczone naleśniki czekają na dalszy ciąg, a szpinak został już opłukany lub rozmrożony, wyjmujemy patelnię. Topimy odrobinę masła i kładziemy szpinak. W przypadku świeżego pójdzie szybko. W przypadku mrożonego trochę to potrwa. Najważniejsze, to odparować szpinak. Im mniej wody, tym lepiej. Kiedy jesteście już pewni, że zupa szpinakowa wam nie grozi, dodajcie zgnieciony czosnek i podsmażone plasterki pieczarek. Zamieszajcie, dodajcie sól i pieprz.
Na naleśniki nałóżcie nadzienie szpinakowe i posypcie startym serem. Zawińcie ruloniki i ułóżcie w foremce do zapiekania.
Sos beszamelowy nie jest koniecznością. Można naleśniki po prostu przypiec na patelni i podać z jogurtem z czosnkiem.
Jeśli lubicie jednak mokre zapiekańce, to użyjcie sosu.
Na małej patelni stopcie masło i wsypcie mąkę. Mieszajcie aż mąka nabierze złotego koloru. Zdejmijcie patelnię z ognia i wlejcie ćwierć szklanki mleka. Mieszajcie energicznie, żeby uniknąć grudek. Postawcie patelnię z powrotem na ogniu. Zagotujcie sos (zgęstnieje), dolewając tyle mleka, ile jest konieczne. Jedni lubią sosy gęste, inni rzadkie. Wy decydujecie ile mleka dolać. Do gotowego sosu dosypcie nieco gałki muszkatołowej, sól i pieprz.
Polejcie sosem naleśniki i zapiekajcie w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez pół godziny.
Wyjątkowo smaczne danie. Jakaś zielona sałatka jest do niego obowiązkowa.
Smacznego
Naleśniczki świetne i popieram postanowienie większej ilości warzyw na stole:)
OdpowiedzUsuńPiękny kwiatek. Taki wiosenny. Dziękuję za wsparcie:))
Usuńnaleśniki z zielonym zdecydowanie należą do moich faworytów, straszliwie je lubię
OdpowiedzUsuńChyba czas na założenie klubu miłośników naleśników:D
UsuńPozdrawiam gorąco
Nalesniki same w sobie sa zawsze dobre. Szpinak, z zalozenia jest zawsze dobry. Slowem - polaczenie idealne!
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa! Naleśniki są zawsze dobre. I te na słodko, i te drugie. Pycha. :DD
UsuńTakich naleśników też bym nie odmówiła :) To będzie moja inspiracja na jutro, dziękuję! A to wszystko też po to by było nas mniej :) Walczymy razem z Wami :) Serdecznie pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńO! czyli jest nas więcej! W kupie raźniej. Cieszę się bardzo i z większym optymizmem patrzę w talerz. Serdecznie pozdrawiam :))
UsuńWitam serdecznie,
OdpowiedzUsuńwspaniały blog,który spowodował,że będę miała dzisiaj cytrynowo cynamonowe naleśniki.
Będę tu częściej zaglądać i obserwować.Pozdrawiam i zapraszam do mnie:)
Dziękuję bardzo za miłe słowa. Cytryna, cynamon...jakie piękne połączenie. Brzmi kusząco. Z zaproszenia na pewno skorzystam. I pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńKorzystałam z przepisu, jest wyśmienity:) i pomyśleć, ze kiedyś nie jadalam szpinaku.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo. Szpinak ma ogromne możliwości i jest pyszny. Nigdy nie rozumiałam tej paranoicznej niechęci do tego warzywa. Witam w klubie. I serdecznie pozdrawiam
Usuń