środa, 23 stycznia 2013

Jak walczyłam o życie i curry z kalafiora





Faceci są niebezpieczni. Szczególnie w sytuacji zagrożenia. Nawet jeśli zagrożeniem jest np. obcięcie paznokci. Jeśli w grę wchodzi sprawa poważniejsza np. pobieranie krwi… O, tutaj zahaczamy o konflikt nuklearny. Wiadomo, że bez walki się nie podda. Tym razem krew, która się polała należała do mnie.
Nasz domowy macho walczył wszystkimi siłami. Dwie zdesperowane kobiety, używając łokci, dłoni i perswazji próbowały utoczyć nieco męskiej krwi. Nie było łatwo. Krew się, owszem, polała, ale moja. Mój nadgarstek posłużył (jak dawniej klocki w zębach galerników), wyładowaniu wściekłości. Zapach wojny unoszący się dookoła przyćmił moje odbieranie bólu, bo dopiero mokry rękaw uświadomił mi co się stało.
Ale nie przelałam krwi na darmo. Dwie ampułki zostały napełnione krwią zdobyczną. Macho odmaszerował do kąta wściekły. Przed nami pozostało jeszcze nakłonienie go do oddania sików.
Co się działo przy tej czynności chyba wam oszczędzę. Skoro piszę te słowa, to znaczy, że uszłam z życiem. Weterynarz również. Włochata macho-kicia wróciła do psychicznej normy. Apetyt też mu wrócił. Faceci są niebezpieczni. Nawet w kocim, puchatym wydaniu.

Przy tak mrożącej krew w żyłach  historii nie wypada opisywać maślanych ciasteczek czy zupy ogórkowej. Temat powinien być równie ostry.
Kalafior może i wygląda niewinnie, ale ja już wiem, że pozory mylą.
Moje curry jest takim wilkiem w niewinnej skórze.



Curry z kalafiora

1 kalafior
1 puszka mleczka kokosowego
2 marchewki
3 centymetry imbiru
2 ząbki czosnku
1 duża cebula
pęczek kolendry
2 ziemniaki
1 por
1 łyżeczka przecieru pomidorowego
2 łyżki oleju
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżka żółtego curry

Jeśli wasza pasta curry jest ostra, nie dodawajcie chili. Jeśli łagodna, dodajcie chili koniecznie
gęsty jogurt

Po kolei zajmujemy się warzywami. Obieramy ziemniaki i kroimy na dość spore kawałki. Gotujemy wodę w garnku i obgotowujemy je do krótko. `Obieramy kalafior i dzielimy na cząstki. Dorzucamy do ziemniaków i gotujemy 5 minut. Odcedzamy.
Obieramy cebulę, czosnek, marchewki, imbir i pora. Cebulę kroimy w piórka, czosnek byle jak, imbir bardzo drobno a pora w krążki. To dobry moment na podjęcie decyzji czy używamy chili.
Rozgrzewamy olej w sporym rondlu. Na gorący wrzucamy wszystkie pokrojone warzywa. Dodajemy pastę curry. Smażymy mieszając 5 minut. Dolewamy mleczko kokosowe. Zagotowujemy i dodajemy podgotowane ziemniaki i kalafior. Dokładamy przecier pomidorowy. Gotujemy jeszcze 5 minut. Próbujemy. Jeśli trzeba, dodajemy odrobinę sosu sojowego. Jeśli uważacie, że danie jest za rzadkie, pogotujcie je chwilkę. Niech się odparuje. Ale dobrym wyjściem jest ryż jako dodatek. Wchłania każdy sos błyskawicznie.
Podając posypcie curry kolendrą i pacnijcie łyżką gęstego jogurtu.



Co prawda moja prawa ręka nie jest w stanie utrzymać widelca, ale lewa poradziła sobie zupełnie nieźle.

                            Niech was nie zmyli ten słodki wygląd.

Smacznego i zdecydowanie mniej krwawych przygód wam życzę

10 komentarzy:

  1. A propos kota, przyszedł mi do głowy cytat z jednej z moich ulubionych książek: "Wyglądał jak wszystkie małe koty - czyli jak przyszły tyran. Jak śmiałeś się poruszyć - pytały nefrytowe ślepia. Było mi tak wygodnie. Za karę zginiesz." /Scott Lynch "Na szkarłatnych morzach"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki piękny fragment. A jaki prawdziwy! Dziękuję pięknie i pozdrawiam.

      Usuń
  2. Macho-kicia juz od zawsze zapowiadala sie groznie. Pamietasz Limonko "komando-Orlando". Z nim nigdy nie bylo zartow. Dobrze, ze wszyscy uszli z zyciem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale taki niedomagający jest rozczulający. Choć, jak się okazuje, pozory bywają mylące

      Usuń
  3. Kalafiora zawsze lubiałam i lubie, pod różnymi postaciami. Tak samo jak brokuły, więc przedstawiona potrawa miałaby na moim stole wyjątkowe miejsce:)
    Co do kota.....no tak..mają swój "charrraaakkterr!";)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrawa też charakterna. Mimo, że z samych warzyw. Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. No proszę taki ciciuś a taki agresywny :) Faceci tak mają :) A curry mmm, na samą myśl o łączeniu kalafiora, curry i mleczka kokosowego ślinka sama cieknie! Chętnie bym wpadła na miseczkę :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. cudo,cudo ,cudo kocham wszystko co futrzaste jest piękna,powinnaś Limonko częściej pokazywać nam swoje futrzaki ,drugi kotek jest chyba bialy.Nic tylko tulić ,głaskać i pieścić.ja miałam 3 cuda ale 2 już odeszły został 1 staruszek. Kalafior wiadomo,do zrobienia.Zdrówka życzę.Majka

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za życzenia zdrowia. Teraz przydadzą się mojemu domowemu tygrysowi. Gorąco pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń