czwartek, 4 lutego 2016

Kłopot z nadmiarem i kalafiorowa zupa krem z musztardą ziarnistą i cheddarem

























Wcale nie będę pisać o tłustym czwartku. Ani słowa na temat pączków, chrustu, donatów i oponek.
Zastanawiałam się nad różnorodnością diet, które stosowałam w życiu i powiem jedno. Syndrom Bridget Jones nie jest wymysłem literackim.
Jak sięgam pamięcią, zawsze jakaś dieta krążyła w moim życiu. Śmiało mogę powiedzieć, że wiem o czym mówię. To jak z palaczami rzucającymi palenie. Robili to już tyle razy, że mogą uchodzić za fachowców.
Podobnie ze mną. Długi czas wydawało mi się, że jest mnie za dużo. Zawróćcie uwagę na wyrażenie „wydawało mi się”.
Potem poszłam po rozum do głowy i postanowiłam mniej przejmować się tym, co mi się wydaje, a bardziej cieszyć się tym, co jest.
Diety, diety, diety. Otwieramy pierwsze z brzegu czasopismo i już czytamy: „Jak pozbyć się oponki w trzy godziny”, albo „Szczuplejsza po zjedzeniu 7 pączków – niezawodna dieta”.
I nawet jeśli oponki mam tylko w samochodzie, to po skonfrontowaniu obiektu na gazetowym zdjęciu z odbiciem w lustrze, popadłam w zadumę.
Może faktycznie trzeba by coś odchudzić? Brzuszek? Rzut oka w dół...no, niby idealnie płaski nie jest.
Po drodze w kierunku brzuszka, zahaczyłam o biust. O, tu jest zdecydowanie za dużo.
Z odchudzaniem tej części ciała jest jednak jedno wielkie nieszczęście. Nie da się odchudzić.
Brzuszek znika, spodnie spływają z bioder a biust jaki był, taki jest. Jak okręt flagowy.
Wchodzisz do pokoju i najpierw w drzwiach ukazuje się on....
Tak, tak, wiem co mi powiecie. To żadne zmartwienie. Tak mogą mówić tylko ci, którzy go nie mają (zmartwienia oczywiście).
A kiedyś było całkiem normalnie, zgrabnie. Aż pewnego dnia MMŻ wypowiedział zaklęcie.
Jakie?
Kiedy byłam w ciąży z drugą córką i nieco mi tu i ówdzie przybyło, MMŻ z nadzieją rzekł: och, żeby ci tak zostało....
I tak mi zostało.
Znacie może jakieś zaklęcie odwołujące?
Diety nie pomagają. Ktoś, kiedyś powiedział, że jeśli nie możesz czegoś zmienić, to powinnaś to polubić. Lubię, ale...

Jak widzicie ani słowa nie było o pączkach. Zresztą, nie jest to moje ulubione ciasto. Zamiast smażenia na smalcu, mam dziś genialną zupę kalafiorową. Ma wszystko co lubię: musztardę pełnoziarnistą, kalafiora i cheddar.
Ale nic nie stoi na przeszkodzie by dziś mieć i pączka, i zupę kalafiorową. Tą drugą jako usprawiedliwienie rozpusty pączkowej.
A dieta?
Jutro też jest dzień.



Zupa krem kalafiorowa z musztardą i cheddarem
(wg styczniowego Delicious)

połówka dużego kalafiora
1 duża cebula
1 litr bulionu
2 łyżki masła
1 spora łyżka mąki
ćwierć szklanki mleka
pół szklanki kremówki
2 łyżki angielskiej musztardy
3 łyżki startego cheddara

dodatkowo:

kilka różyczek kalafiora
2 łyżki oliwy
1 łyżka musztardy pełnoziarnistej
3 łyżki kremówki
drobno pokrojony szczypiorek
1 łyżka startego cheddara


Na patelni rozgrzewamy masło i wrzucamy pokrojoną w kostki cebulę. Przykrywamy patelnię i na niedużym ogniu podsmażamy cebulę. Ma być miękka a nie brązowa. Zagotowujemy bulion.
Następnie do cebuli wsypujemy mąkę i smażymy mieszając około minuty.
Potem wlewamy chochlę bulionu. Mieszamy. Wlewamy resztę bulionu.
Dodajemy różyczki kalafiora/ Przykrywamy garnek, zmniejszamy ogień i gotujemy póki kalafior nie stanie się miękki.
Wyłączamy ogień i odstawiamy zupę by nieco przestygła. Wlewamy do niej mleko, kremówkę i dodajemy musztardę.
Teraz musimy użyć blendera. Miksujemy zupę na gładko.
Zmiksowaną zupę przelewamy z powrotem do garnka i jeszcze raz zagotowujemy.
Zestawiamy garnek z pieca i dorzucamy starty ser. Mieszamy. Jeśli trzeba solimy.

Na patelni, na rozgrzanej oliwie smażymy różyczki kalafiora by nabrały brązowego koloru na brzegach. Lekko solimy. Potem wlewamy 2 łyżki wody i przykrywamy patelnię. Gotujemy kalafior 3 minuty i zdejmujemy patelnię.

W miseczce mieszamy pełnoziarnistą musztardę z kremówką.
Do talerzy wlewamy zupę. Na wierzch kładziemy przypieczone kawałki kalafiora. Polewamy sosem musztardowym i posypujemy szczypiorkiem.
Pycha.



























Smacznego

2 komentarze:

  1. Uwielbiam zupe kalafiorowa, a co do diet....:9)wszystko jesc w granicach rozsądku i będzie ok :DPozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach Limonko, wyszlam dzisiaj od fryzjera i tam przeczytalam kilka styczniowych czasopism dla kobiet. A tak - same diety i "super-skladniki" w polaczeniu z "Twoim nowym rezimem na lepsze posladki". Az zapragnelam paczka! A potem zupy kalafiorowej z cheddarem!

    OdpowiedzUsuń