niedziela, 9 sierpnia 2015

Swojskie dolce far niente czyli lemoniada arbuzowa




















Kto nie marzył o wakacjach w Toskanii?
A kto by pomyślał, że to marzenie może się spełnić.
Od tygodnia mamy nad sobą niebo toskańskie. W pierwszych dniach byłam zachwycona. Nareszcie jest tak jak lubię....gorąco.
Dziś w nocy pomyślałam po raz pierwszy, że chyba tęsknię za deszczem.
Toskania tym różni się od nie Toskanii, że zdarza się czasowo i jest symbolem dolce far niente.
Różni się basenem na wyciągnięcie ręki, zimnym prosecco postawionym na brzegu i późnymi kolacjami w jakiejś trattoria.
Gorący piec, codzienne obowiązki, rozgrzane do niemożliwości miasto i spalona słońcem wieś nijak się mają do idyllicznych toskańskich wakacji.
Trawa pod stopami chrzęści nieprzyjemnie i przypomina krajobraz po katastrofie klimatycznej.
Zaczynam wprowadzać w życie zasady toskańskie. Wraz z pojawieniem się słońca zamykam okna, zaciągam zasłony i przechodzę na oszczędny tryb poruszania się.
Na wsi rano sprawdzam poidełka dla ptaków i stan wilgoci w moich dyniach. W mieście opracowuję plan jak najkrótszego przebywania na otwartej przestrzeni i umawiam się na krótkie randki z zimnym prysznicem.
Podejrzewam, że w weekend najpopularniejszym miejscem w mieście były hipermarkety i ich boska klimatyzacja.
Niedzielę spędzamy na leżąco starając się jak najmniej poruszać. Na podłodze leżą rozłożone jak dywaniki nasze koty. Wychodzą tylko w nocy.
Nikt nie marudzi, że jest głodny i kiedy będzie obiad.
Lód, mrożona kawa, dużo zimnej wody mineralnej i lemoniada to podstawa naszej diety.
Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że będę tęsknić na chłodem, to bym go wyśmiała.
Przede mną tydzień w mieście, więc toskańskie wakacje nad basenem będą mi się wydawać raczej fatamorganą niż rzeczywistością.
Ale pomarzyć można, zwłaszcza z tak modną w tym sezonie zimną lemoniadą arbuzową.






















Lemoniada arbuzowa

pół dojrzałego (czyli bardzo czerwonego arbuza)
sok z jednej cytryny
sok z jednej limonki
garść malin
4 łyżki cukru rozpuszczone w 1 szklance wody
liście mięty lub melisy (jeśli ktoś lubi)
woda mineralna (gazowana lub nie)*

Arbuz obieramy ze skórki i czyścimy z grubsza z pestek. Kroimy na kawałki i wrzucamy do blendera. Dolewamy sok z cytryny i limonki. Wrzucamy maliny. Dodajemy syrop cukrowy.
Miksujemy. Przelewamy przez sito. Dolewamy tyle wody by nam smakowało.
Wkładamy do lodówki i dobrze schładzamy.
Podajemy z kostkami lodu i liściem np. melisy.

P.S.
Możemy użyć gazowanej wody mineralnej smakowej np. malinowej lub cytrynowej. Wtedy nie słodzimy lemoniady syropem cukrowym, ponieważ woda jest lekko słodka.

Każda lemoniada jest lekiem prawie doskonałym na toskańskie upały. Choć myślę, że schłodzone prosecco jest niezastąpione...przy basenie, oczywiście.






Smacznego

2 komentarze:

  1. Limonko, Twoja lemoniada to strzał w 10, przy toskańskiej pogodzie każda kropelka tego magicznego napoju to wybawienie.Pozdrawiam Cię serdecznie :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, arbuzada (to sie chyba tak nie nazywa, ale powinno) na pewno jest en vouge tego lata. Toskania jest zawsze en vouge chociaz w miescie, kiedy nie mozna sobie pozwolic na dolce far niente, upaly sa wyzwaniem!

    OdpowiedzUsuń