piątek, 13 lutego 2015

Ciasto kakaowe z kremem maślanym i śmietankowym oraz konfiturą z czarnej porzeczki





















Bliskość to dotyk. Bez niego dzieci marnieją w oczach a dorośli dziczeją. Naprawdę.
Wystarczy popatrzeć na znajomych. Jestem przekonana, że są wśród nich takie pary, które nie mogą się od siebie oderwać a są takie, które dryfują w przeciwne strony.
Im częściej para szuka kontaktu fizycznego, tym relacje między nim i nią (nią i nią lub nim i nim) są lepsze.
Nie mam na myśli wielkich patetycznych gestów. Chodzi mi o drobiazgi. Muśnięcie ramienia, dotknięcie dłoni, przelotny buziak, poprawienie temu drugiemu kołnierzyka...
Dotknięcia, które nie są zamierzone, wykalkulowane i oczekiwane. Fruwają w powietrzu i jakoś tak mimochodem znajdują swoich odbiorców.
Ludzie, którzy się dotykają nawzajem lubią siebie nawzajem. Lubią ze sobą być.
Rozejrzyjcie się dookoła. Obserwacja prowadzi do ciekawych wniosków. Dziecko jest w ciągłym „namacalnym” kontakcie z mamą lub tatą. Lubi być blisko i nie ma przed przyklejaniem się oporów.
Z wiekiem ta kleistość maleje, szczególnie w kierunku rodziców. Kleimy się, i owszem, ale już rzadziej do mamy czy taty.
Najbardziej intensywny okres dotykania przechodzimy wchodząc w relacje damsko męskie. Hormony biorą nas w posiadanie i trudno wtedy oderwać się od swojej połówki. W sensie dosłownym.
A potem bywa różnie. Relacje między ludźmi nie są trudne do odgadnięcia. Wystarczy uważniej im się przyjrzeć.
Kiedy jesteśmy wkurzeni ostatnią rzeczą jakiej chcemy jest aby druga strona nas dotykała. Zezwolenie na dotknięcie jest początkiem końca konfliktu.
Nie musimy obdarowywać się brylantami (choć nie powiem nie) ani znajdować na drodze do sypialni pół wywrotki płatków róż (och ta alergia!). Wystarczy przytulić w przelocie, pogłaskać po włosach lub wziąć za rękę. I już jest dobrze. Już wiemy, że jesteśmy kimś ważnym.
Pamiętajcie też, że to działa w obie strony. Was przytulają...wy przytulacie.
I zrobił się walentynkowy wpis. Niezamierzenie.



Ciasto kakaowe z kremem śmietankowym i konfiturą z czarnej porzeczki

1 szklanka mleka
pół szklanki oleju
1 szklanka cukru
3 jajka
4 łyżki kakao
1,5 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody

W rondelku podgrzewamy mleko, oliwę, kakao i pół szklanki cukru. Podgrzewamy do rozpuszczenia się cukru. Potem studzimy.
Białka ubijamy na pianę i dosypujemy po łyżce cukier. Kiedy cały cukier już połączymy z białkami dodajemy, ciągle ubijając, żółtka. Zmniejszamy obroty miksera na bardzo wolne i wlewamy masę kakaową. Na koniec wsypujemy mąkę zmieszaną z sodą i proszkiem i delikatnie łączymy z masą.
Formę kwadratową wykładamy papierem do pieczenia i wlewamy ciasto. Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na 35 minut.
Potem ciasto studzimy. Wystudzone przekrawamy wzdłuż na trzy części.

Krem maślano serowy:
wszystkie składniki powinny być w tej samej temperaturze

100 g miękkiego masła
400 g serka śmietankowego
4 łyżki cukru pudru

Krem śmietankowy:
wszystkie składniki powinny być w tej samej temperaturze

250 g mascarpone
100 g jogurtu greckiego
200 g kremówki

1 słoik konfitury z czarnej porzeczki

poncz do nasączenia:

1/3 szklanki likieru porzeczkowego
1/3 szklanki wody

Robimy krem maślany.
Ubijamy miękkie masło z cukrem na puszysty krem. Dodajemy po łyżeczce serek. Nie ubijajcie masy zbyt długo, bo istnieje niebezpieczeństwo ścięcia się masła. Jeżeli zrobicie to szybko i krótko, to nic wam i kremowi nie grozi.

Czas na krem śmietankowy. Ubijamy kremówkę. Osobno mieszamy mascarpone z jogurtem i cukrem. Łączymy delikatnie śmietanę z mascarpone.

Dolny płat ciasta nasączamy ponczem. Smarujemy ciasto konfiturą. Nakładamy krem maślany i rozsmarowujemy i wyrównujemy powierzchnię. Nakładamy drugi płat ciasta i też nasączamy ponczem. Smarujemy resztą konfitury. Wykładamy krem śmietankowy i przykrywamy go trzecim płatem ciasta.
Ciasto wkładamy do lodówki na dwie godziny.
Potem posypujemy wierzch ciasta startą czekoladą lub polewamy polewą czekoladową.





Ciasto pycha nie tylko na walentynki. Słowo.

11 komentarzy:

  1. Ja też. A najfajniejsze jest to, że nawet po kilku dniach w lodówce wciąż smakuje rewelacyjnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też. A najfajniejsze jest to, że nawet po kilku dniach w lodówce wciąż smakuje rewelacyjnie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne ciacha, wpis ciepły, pełen życiowych przemysleń.DZIĘKUJĘ Ci za niego..:))Pozdrawiam ciepło:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciacho pycha (wiem, bo probowalam), a wpis jeszcze bardziej pycha.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja chcę połowę blaszki ,a co nałożyłaś na górę ciasta ? bo tarta czekolada to to nie jest ?

    OdpowiedzUsuń
  6. jak duża blaszka ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już idę mierzyć....
      Mam :23 na 30 cm
      Uściski dla ciebie. Już myślałam, że do ciepłych krajów wyemigrowałaś:))

      Usuń
  7. czytam wszystko co piszesz co pieczesz ,gotujesz i tylko żaluję ,że mieszkam tak daleko ,bo ciągle bym stala u Twych drzwi prosząc i żebrząc o resztki ze stolu .wszystkie opisy jedyne w swoim rodzaju .Jeszcze nie zdążę zrobić jednej Twojej pyszności a już zaskakujesz nastepnym pysznym jedzonkiem ,czy ciastem ,kocham Cię . w kwietniu RZym ,lipiec Bałtyk jak co roku .no i cieple kraje obowiązkowo
    .

    OdpowiedzUsuń
  8. dzięki za pomiar blaszki

    OdpowiedzUsuń