piątek, 30 stycznia 2015

Telefon w śmietanie czyli tarta z orzechowym nadzieniem

























Odruchy warunkowe mamy wdrukowane bez względu na to czy nam na tym zależy czy nie. Amen.
Oto przykład,
Idę do kuchni niosąc telefon w ręce. Służy mi on do celów wszelakich. Jestem nawet czasami zdziwiona jego wszechstronną przydatnością.
W kuchni jest mi absolutnie niezbędny, bo jest moim radiem. Nie kręćcie nosem, że kto to widział, co to jakość i tym podobne. Jak się nie ma co się lubi...i tak dalej. Nie widzieliście mojej kuchni więc nie macie prawa do protestu.
Na razie musi być jak jest. Kto nie może znieść takiej profanacji niech nie czyta dalej.
Aby muzyczka słyszalna była nieco lepiej niż szepty za ścianą, wkładam telefon do wielkiej miski.
To moja muzyka z „gara”.
Pech chce, że ta miska ma też swoje zadanie główne czyli służy do ubijania, zagniatania, mieszania.
Telefon przy tych czynnościach jest, nie ukrywajmy, narzędziem zbędnym. Chyba, że odgrywa chwilowo rolę radia.
Żadne z niego mieszadło czy hak do wyrabiania chleba.
Co wyjdzie z połączenia sklerozy, kremówki i telefonu? Nic dobrego.
Podśpiewując pod nosem niosłam swoją prowizoryczną muzykę do kuchni. W kuchni potrzebne mi są wolne ręce a telefon ma swoje stałe miejsce. W misce. Zgrabnie wśliznęłam go do miski i...zrobiło mi się zimno. Jednocześnie usłyszałam „chlup” a potem zapadła cisza.
„Ratunku” właśnie utopiłam telefon! W śmietanie! Znacie może równie atrakcyjny sposób na zamordowanie telefonu?
Wyłowiłam nieszczęśnika i w pierwszym odruchu chciałam go oblizać.
Dylemat: pod wodę go czy może ściera, rozstrzygnęłam na korzyść tej drugiej. Najwyraźniej nie straciłam resztek zdrowego rozsądku.
Wypucowałam drania na błysk i z absolutną rezygnacją włączyłam.
A on zamrugał uspokajająco zielonym światełkiem (to kolor nadziei, prawda?), zawiadomił mnie, że na zewnątrz jest minus jeden i grzecznie włączył RMF Classic.
Zaniemówiłam. Czyżbym pierwszego stycznia wkroczyła w rok szczęśliwych trafów? Najpierw czwórka w totka a teraz telefon-reaktywacja.
Pozwolę sobie na ostrożny optymizm.
Śmietanę wywaliłam a telefon wrócił do czystej jak łza miski.
Morał z tej historii jest następujący: elektronika i czynności kuchenne powinny znać swoje miejsce. Żadne zamienianie się rolami nie powinno tu zaistnieć.

Skoro śmietana wylądowała w kanalizacji, musiałam zmienić plany dotyczące deseru.

Do nadzienia orzechowego nie tylko nie potrzebuję śmietany ale i misa miksera pozostanie niezagrożona. A tym samym mój telefon.




Tarta z nadzieniem orzechowym jest autorstwa Paula Hollywood'a.

ciasto:
Forma 23 cm
200 g mąki pszennej
100 g zimnego masła, pokrojonego w kostkę
2 łyżeczki cukru pudru
1 jajko lekko rozbite
1 łyżeczka soku z cytryny
2 łyżeczki zimnej wody
szczypta soli

Do miski wsypujemy mąkę, cukier i sól. Wrzucamy masło i miksujemy do otrzymania okruchówm
Jajko rozmącamy z sokiem z cytryny i wodą. Wlewamy do okruchów i miksujemy do połączenia się składników.
Formujemy kulę i wkładamy na godzinę do lodówki.
Po godzinie wałkujemy ciasto do rozmiaru formy biorąc pod uwagę i boki. Wykładamy formę ciastem i umieszczamy w lodówce.

Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni.

Zajmujemy się nadzieniem orzechowym.
100 g masła
200 g mieszanki orzechowej (orzechy włoskie, pekany, laskowe, brazylijskie)
150 g golden syrup
125 g ciemnego cukru muscavado
3 jajka

W garnku z grubym dniem topimy masło, golden syrup, muscavado. Mieszamy aż składniki się połączą. Schładzamy masę i po wystudzeniu dodajemy rozmącone jajka.
Wyjmujemy formę z lodówki i układamy na nim mieszankę orzechową (większe orzechy dobrze jest pokroić na mniejsze kawałki).
Na orzechy wylewamy schłodzoną masę i wkładamy ciasto do piekarnika.
Pieczemy 35-40 minut.

Podajemy tartę z kleksem bitej śmietany. W moim przypadku ta opcja nie wchodziła w grę, ale od czego jest wyobraźnia.





Smacznego i niech was nie zasypie, bo u nas świata nie widać.

2 komentarze:

  1. Tarta z orzechami niestety nie dla mnie, ale za to historia z utopionym telefonem - SUPER. Dobrze, ze wszyscy wyszli z tego zdarzenia bez szwanku.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle czyta się Ciebie rewelacyjnie a tarta palce lizać pozdrawiam gorąco u nas też jak bajce jest pięknie

    OdpowiedzUsuń