Długo się zastanawiałam czy opisać to danie. Powodowały mną
niskie instynkty. Nie będę ukrywać, że egoizm był ich przyczyną. Nie wiem, czy
znacie to uczucie błogości, bo oto dotknęliście językiem absolutu. I nagle,
słyszycie irytujący głos „daj spróbować”. We mnie wtedy rosną igły. Igły
niechęci. Najchętniej schowałbym się z moim cudem w szafie i zjadła wszystko
sama.
Ci, którzy mają inaczej, powinni zostać błogosławieni.
Egoizm jest rzeczą ludzką. Nieludzkie jest mu ulegać zbyt
często.
To troszkę jak mieć córkę na wydaniu i z niechęcią ją za mąż
wydawać. Co prawda, jeszcze nikogo za mąż nie wydawałam, ale wyobraźnię mam
bogatą.
Walczę więc z moim egoizmem, jak się okazuje skutecznie.
Droga do dzisiejszego wpisu była co prawda długa, ale nie liczy jak długo dochodziłam
do celu, a to, że w końcu został on osiągnięty.
Czas okiełznać samolubne zapędy i posłać przepis w świat.
Ja, w końcu, też dostałam go od dobrych ludzi.
Połączenie imbiru, pomidorów i mascarpone niektórym moim
rozmówcom wydawało się nazbyt śmiałe. Najczęstszą reakcją było wątpienie. To
nie może być dobre. Mina pełna powątpiewania tkwiła na twarzy do pierwszej
łyżki. A potem z dziką (samolubną, jakże by inaczej) satysfakcją obserwowałam
jak na twarzach pojawiało się
niedowierzanie przechodzące w coraz głębszy zachwyt.
Ja też tak miałam.
makaron z imbirowym sosem (przepis Oscara)
1 cebula
2 ząbki czosnku
1 papryczka chili
puszka pomidorów
kawałek imbiru około 7 cm
3 łyżki mascarpone lub gęstej kremówki
1 łyżka oliwy
sól i pieprz
parmezan
makaron rurki (lub taki, jak lubicie)
Stawiamy garnek z wodą na ogniu. Solimy. Zagotowujemy wodę.
Do gotującej się wody wrzucamy makaron. Gotujemy al dente czyli jakieś 10-12
minut. Wszystko zależy od makaronu i waszego gustu.
Kiedy makaron się gotuje, my zajmujemy się sosem. Obieramy
imbir i kroimy na kawałki. Cebulę i czosnek obieramy i też kroimy na części.
Chili czyścimy z nasionek i również kroimy. Nie musimy się specjalnie starać, bo całą
resztę roboty wykona za nas blender.
Do rondla wlewamy łyżkę oliwy i podgrzewamy. Do gorącego
garnka wrzucamy pokrojoną cebulę, czosnek, imbir i chili. Smażymy przez 3
minuty i wlewamy do garnka puszkę pomidorów. Wsypujemy pół łyżeczki soli i
zagotowujemy całość. Gotujemy 3 minuty. Wszystko przekładamy do blendera i
miksujemy na gładki sos. Do niego dodajemy 3 łyżki (czubate) mascarpone i
jeszcze raz włączamy blender.
W tym czasie ugotował się makaron. Odcedzamy go i wlewamy do
niego sos. Mieszamy i sprawdzamy czy nie trzeba użyć soli.
Wykładamy na talerze i posypujemy szczodrą porcją startego
parmezanu. Odrobina pieprzu też nie zaszkodzi.
Hardcorowcy nie używają do sosu mascarpone, ale dla mnie to
zbyt wytrawna wersja. Mascarpone wygładza kanty imbiru i nadaje potrawie aksamitności.
To jedno z tych zaskakujących dań, które na pierwszy rzut
oka niczym cię nie urzekają. Ale wystarczy tylko jedna łyżka…
A potem przekażcie dalej.
Smacznego
mnie na szczęście nie łapie egoizm w kuchni :) uwielbiam się dzielić pysznościami, ale przy takim daniu to Cię nawet zrozumiem!
OdpowiedzUsuńMnie też egoizm jest raczej obcy. Ale czasami...:))
UsuńFantastyczne danie i dziękuje, że dałaś ten przepis. Myślę, że z niego skorzystam, jeśli można;)Uwielbiam wszelkiego rodzaju makarony i kuchnię włoską..Mm.Super.
OdpowiedzUsuńOczekuje kolejnego smakowitego posta. Spokojnego weeekendu:)
Korzystaj, korzystaj. Ciekawa jestem twojej opinii. Bo ten makaron zaskakujący jest. Pozdrawiam bardzo
UsuńDoskonale znam ten stan, kiedy mój egoizm sięga zenitu i nawet szkoda mi czegoś jeść (ponieważ jest tak dobre) a o dzieleniu się nie ma mowy! :) Pyszne danie, z pewnością szybko wypróbuję! Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńHa, ha, ha. Cieszę się, że nie tylko ja grzeszę egoizmem. Polecam ten makaron z czystym sumieniem. I gorąco pozdrawiam:)
UsuńMoj ulubiony makaron! Najlepszy "comfort food" na swiecie!
OdpowiedzUsuńAmen. Bużka
Usuń