sobota, 24 sierpnia 2024

Kawowa chmurka czyli dalgona na upał

 



Szukałam przepisu na gazpacho bo myśl o gotowaniu czegokolwiek podniosła mi temperaturę. Już wystarczy, że gotuje się nawet powietrze w nagrzanym mieszkaniu. 

I kiedy tak wertowałam przepis za przepisem, przy okazji zagrzebując się w strony o śmiesznych kotkach, katakliźmie klimatycznym i angielszczyźnie pewnego prezydenta  błysnęła mi myśl, że...zaraz, zaraz....Czy ja aby nie prowadziłam kiedyś bloga? Może nawet kulinarnego? Hm, może też gazpacho na nim uczyniłam?

Nie powiem, że zalała mnie fala wstydu bo z takich reakcji już wyrosłam (a po drugie majtki miałam ubrane) ale w pewną zadumę mnie to wprawiło. 

Minęło nieco czasu i mogę szczerze powiedzieć, że nie miałam do pisania głowy, ręki zresztą też. 

Może ta notatka będzie tylko samotnym wpisem, a może dobrym kolejnym początkiem?

Grunt, że chciało mi się nie tylko znaleźć przepis na gazpacho (mój własny) to na dodatek dało mi to motywację do napisania kolejnego rozdziału na blogu.

Co się zmieniło od lutego? Mnóstwo. Jak to w życiu. 

Najważniejsza zmiana polega na lokalizacji. Ci, którzy czasem do mnie wpadają wiedzą, że od maja do jesieni porzucałam miasto i zagrzebywałam się pod lasem hodując zielsko i opaleniznę polową, wyprowadzałam koty do sadu i pakowałam co się dało w butelki i słoje. 

Nie tym razem. Ten rok jest inny. Ten rok jest miejski. Z wszystkimi miejskimi atrakcjami.

I wiecie co? To wcale nie nie jest tak straszne jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. 

Po pierwsze poznałam miejską wiosnę. Takiego nieoczekiwanego zachwytu się nie spodziewałam. Miejskie zielska od lat były dla mnie albo w fazie pączkowej czyli wczesną wiosną, albo w fazie schyłkowej czyli jesienią. A tu, niespodzianka! Miasto jest w maju kwitnące, pachnące i zalane zielenią. 

Po drugie doświadczyłam wszystkich letnich atrakcji i "atrakcji "miejskich. Na ten temat mogę napisać książkę. 

Po trzecie w mieście żyją nie tylko ludzie, psy na smyczy czy przemykające koty. Łoś w miejskim parku nawet nie wywołuje konsternacji, dziki na nikim nie robią wrażenia, lisy zachowują się jak nowi właściciele. Oj, dzieje się w mieście, dzieje.

Czy tęsknię za domem pod lasem? Tęsknię i czasem zaglądam do niego by całkiem o nas nie zapomniał. W tym roku będzie samotny lecz nie porzucony.

No tak, gazpacho. Od niego wszystko się zaczęło. Znalazłam, zmiksowałam, MMŻ zjadł. Ja zjadłam banana.

A potem w postanowiłam zrobić kawę. Jest upał a internet pełno ma przepisów na zimną kawę. Już zeszłego roku mus kawowy czy może raczej chmurka kawowa wylewały się z co drugiego zdjęcia na instagramie.

Raz kozie śmierć. Za kawowymi  dziwnościami nie przepadam (tonic espresso nie dla mnie) ale czego się nie robi w upale. Mózg ci się człowieku zmienia w budyń i nawet nie zauważysz kiedy sypiesz do miksera kostki lodu.

Ocena? Jako ciekawostka, proszę bardzo ale tak na co dzień, regularnie? Oj, jednak nie. Kawa, w której 90 procent stanowi powietrze jest jednak nieco podejrzana.

Przepis (nie mój) podaję bo a nuż ktoś równie otumaniony latem zechce zmiksować kawę z wodą i sprawdzić efekty tego miksowania.

Aha, zapomniałam, ten puch kawowy można zamrozić. Co też uczyniłam i całkiem zgrabna kawa mrożona mi się zrobiła. Gdyby tak zmieszać owy puch z ubitą śmietanką może i lody kawowe by wyszły?

Próbujcie.



Kawowy puch czyli dalgona

100 g drobno pokruszonego lodu

10 g dobrej kawy rozpuszczalnej

70 g drobnego cukru

100 g lodowatej wody

Wszystko pakujemy do miksera i miksujemy około 5 minut lub do otrzymania puszystej kawowej chmurki.

Do szklanki lejemy zimne mleko a na nie nakładamy kawowy puch. Kto lubi takie fanaberie, niech posypie górę np kakao.









3 komentarze:

  1. Robiłam kawę w ten sposób i wyszła zadziwiająco dobra :) chociaż na początku miałam wątpliwości, czy się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki piękny i mądry jest ten wpis! Co prawda nie tęsknię za miastem, ale miło przeczytać, że uważny i (chętny!) obserwator przyrody i tam znajdzie cudowności (polecam "Chwastowisko"). Co do kawy to my, WIEŚNIACY, nawet nie wiemy, co to jest "kawowy puch" (wiem, co to jest kaczy puch, gęsi puch, puch z mniszka, ostrożenia i ostu, etc., etc.) ale mniemamy, że gasi pragnienie wspaniale! Buzienki serdeczne, kochana Limonio!

    OdpowiedzUsuń