czwartek, 29 sierpnia 2024

Dzień dobrych wiadomości i sałatka z sosem bazyliowym i halloumi



Splot wydarzeń. 

Kojarzy się z rozwojem akcji w książce lub zwrotem tejże w filmie.

Nie macie czasem wrażenia, że wszystko wam się wymyka z rąk. Od ulubionego kubka na herbatę rano po długie spacery po szpitalnych korytarzach.

Czego ja się nie dowiedziałam w ciągu ostatnich miesięcy. Żyjemy sobie w swoich wygodnych kokonikach. Tajfuny, szarańcze czy topniejące lodowce znamy tylko z ekranu. Są daleko i nieco abstrakcyjne. Jeśli myślimy czasem o niefortunnych przypadkach to przecież nie zdarzają się one nam. To ktoś inny łamie nogę. Komuś obcemu ginie bagaż. I na odległym krańcu świata ktoś cicho płacze w poduszkę. 

Nasza malutka, starusieńka, doświadczona Europa jest jak ciepłe kapcie. Czujemy się wygodnie, w miarę bezpiecznie. Wielkie narodowe dramaty mamy za sobą (tu muszę zaznaczyć, że to moje, bardzo prywatne zdanie) i zapewne przed sobą. Kto by się nimi na poważnie przejmował. 

Jest lato, jest gorąco. Piwo schodzi w sklepach jak papier toaletowy w czasach komuny...na pniu. Kto w 30 stopniach gorąca myślałby o pożarach, suszach czy grypie? Przecież to nie u nas. To nie mnie niebo spadnie na głowę.

A licho nie śpi.

Wsiadam codziennie do pociągu i w czasie 11 minut podróży głównie patrzę na ludzi. Ilu z nich położy się dziś spać w równie dobrym nastroju w jakim wstało? Ilu z nich dostanie wiadomość, która przecież nie powinna do nich dotrzeć, bo złe przytrafia się innym?

W ilu głowach błyśnie po raz pierwszy myśl, że wszystko mija? Sprowokowana lub nie. Chciana bądź nie. 

Dziś nie powinnam snuć takich rozważań. Dziś jest Dzień Dobrych Wiadomości. 

Ten wpis jest kartką z przeszłości. Niedalekiej. A ta kartka jest rodzajem... napomnienia... carpe diem. 

Zdrowia wszystkim życzę.

Czy coś ugotujemy? Czy tylko będziemy snuć melancholijne frazesy? 

Ugotujemy. I to jak!



Sałatka z sosem bazyliowym i grillowanym halloumi (na dwie osoby)

miska mieszanej zieleniny: rukoli, radicchio, sałaty lodowej, roszponki. Wybór należy do was.

pół szklanki fasoli jaś z puszki (w sezonie bobowym zastąpcie fasolę ugotowanym bobem)

pół szklanki ciecierzycy z puszki

kilka plasterków boczku usmażonych na chrupko

kawałek halloumi, pokrojony w plastry

sos do sałatki:

pęczek bazylii

1 ząbek czosnku

sok i starta skórka z cytryny

2 łyżki startego parmezanu

ćwierć łyżeczki soli

pieprz

pół szklanki oliwy


Składniki sosu wkładamy do blendera i miksujemy na gładko. 

Do sporej miski wrzucamy umyte i osuszone liście. Wlewamy połowe sosu i mieszamy. W drugiej misce mieszamy fasolę, ciecierzycę z drugą połowę sosu.

Ser grillujemy lub podsmażamy na patelni np tej, na której wytapialiśmy boczek.

Na duży talerz wykładamy sałatę, na nią fasolę z ciecierzycą. Na górę kładziemy ciepły ser i pokruszony boczek. 

Mamy przed sobą wystarczający dla dwojga obiad w sam raz na upalny piątek.

Smacznego i uważajcie na słońcu

* zamiast halloumi może być oscypek, kozi ser  lub jakikolwiek ulubiony, dający się zgrillować





2 komentarze:

  1. Tego typu sałatki u nas w letnie piątki. Uwielbiam :)
    Ad. przemyśleń - niedawno miałam takie pod szpitalem, 9 pięter chorych, ale jak to, skąd ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka szkoda, że takie mądre i piękne wpisy "popełniają" dorosłe (a nawet, rzekłabym: dojrzałe) osoby, jak My. Wciąż jeszcze, mimo emerytury, mam do czynienia z młodzieżą i oni zachowują się tak, jakby byli chowani w kosmosie - po nas choćby potop!

    OdpowiedzUsuń