sobota, 23 lutego 2019

Jak daliśmy się wkręcić i absolutnie świetne ciasto czekoladowe z figą i kawą




























Nie ma obaw. Dziś nie będzie niczego pachnącego kolendrą, cynamonem czy kozieradką.
Nieco monotonnie się zrobiło bo hinduskie dania pojawiają się jedno za drugim. 
Co mnie wczoraj podkusiło, żeby brnąć w masale i paneery? Szok spowodowany widokiem tego ostatniego, jak widać, miał swoje konsekwencje.

Zamiast ubijać śmietanę i topić czekoladę ja zapomniałam, że piątek ma swoje prawa. A prawem piątku jest oczekiwać ciasta.

Ciężkie czasy nadeszły. Klasyk w postaci "jak żyć panie Premierze" zawsze znajdzie zastosowanie. Jak tu prowadzić ożywione życie towarzyskie kiedy wokół same rezygnacje, restrykcje lub diety. 

Ten nie je glutenu, tamta od marchewki robi się pomarańczowa, jeszcze inna żywi się jedynie tęczą.  Znam takich, którzy jedzą tylko potrawy w kolorze lawendy. Niektórzy uciekają gdzie pieprz rośnie na sam dźwięk słowa "orzechy".

Patrzę na stół z obłędem w oku. Dla kogo krwiste tatary? lub soczyste udeczka? Kto będzie oblizywał paluszki po ociekających tłuszczykiem żeberkach?

A ciasta? Te kremowe jak zapach lipca, te nasączone rumem jak Jack Sparrow. Oszaleję chyba.
Dla kogo gotować? Dla kogo piec?

Nawet upić się jest niełatwo bo czasy wstrzemięźliwości nadeszły jak spełniona przepowiednia. Gdzie oko nie zawiesić tam smoothie, spirulina, jarmuże i dietetyczna woda mineralna.

Jedzenie łagodzi obyczaje. Przecież spotykać się trzeba. Przy stole. Jedząc i rozmawiając. Nie wyobrażam sobie swobodnej rozmowy z kimś, kto traktuje stół jak pole minowe a w głowie ma działający niczym perpetuum mobile przelicznik: galaretka - 170 kcal,  cztery krewetki - 1,5 godziny na bieżni.

Urządzając domowy "paśnik" i zapraszając gości pytam o ograniczenia i przeciwwskazania bo licho nie śpi. Nawet nie zauważyłam kiedy wpadłam do tzw. mainstream'u. A jeszcze niedawno nikt nie marudził kiedy na stole powszechnym aplauzem witana była sałatka jarzynowa i miska podgrzanych frankfurterków.

Rano piję wodę z miodem i cytryną. Nie jem mięsa (za często). Wodę piję tylko niegazowaną. Piekę chleb (ten zabójczy gluten!). Kolor zielony nadaje ton moim posiłkom. Jeśli czekolada, to tylko gorzka...i to raz w tygodniu.
I to ma być życie?! Panie Premierze, coś mi się tu nie zgadza. Ktoś dał się zwariować. Czy my daliśmy się zwariować?

Ośmielę się wyrazić mały głos sprzeciwu. Co złego jest w piątkowym cieście? Wiem, wiem, zabójcze kalorie, krwiożerczy gluten, czyhający cholesterol i... cała fura zadowolenia, zmysłowej przyjemności, może wspomnienie dzieciństwa.

Nie zawsze "twardym trza być". Chwila z talerzykiem smakowitości jest jak rozpięcie ciasnego gorsetu. Powoduje, że oddychamy swobodniej. Choć przez chwilę. Potem możemy wbiec na 10 piętro tanecznym krokiem w ramach zadanej sobie pokuty. Ale dopiero potem.
Na razie zróbmy ciasto. Na przekór trendom, groźbom, modom i szaleństwu. 




Ciasto czekoladowe z figą i kawą
czekoladowe ciasto:

4 jajka
200 ml letniego mleka
170 ml oleju roślinnego
1 szklanka brązowego cukru
1/4 szklanki białego cukru
200 g mąki pszennej
4 łyżki kakao
pół łyżeczki sody oczyszczonej
1 i 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia

krem kawowy

250 g mascarpone
500ml kremówki
3 łyżeczki kawy rozpuszczalnej w proszku
4 łyżki cukru pudru

Wszystkie składniki miksujemy razem aby otrzymać gęsty kawowy krem (około 3 minut)

likier kahlua do nasączania lub filiżanka espresso z cukrem
konfitura figowa do przełożenia

polewa czekoladowa:

100 g czekolady
150 ml kremówki
2 łyżeczki glukozy lub golden syrupu
Mocno podgrzewamy kremówkę. Zdejmujemy ją z ognia i wrzucamy do niej połamaną czekoladę i golden syrup. Po 3 minutach dokładnie mieszamy by otrzymać gładką czekoladową polewę.

Robimy ciasto:
Potrzebujemy dwóch misek: na składniki suche i mokre. Nie potrzebujemy miksera. Wystarczy ręka i widelec.
W jednej misce mieszamy mleko, olej, jajka, cukry. 
W drugiej mieszamy wszystkie suche składniki.
Zawartość miski z suchymi składnikami wsypujmy do drugiej miski. Mieszamy do wymieszania się składników. Widelec zupełnie wystarczy.
Formę 40x24 wykładamy papierem do pieczenia, samo dno. Przelewamy do niej ciasto. Pieczemy w temperaturze 170ºC przez około 40 minut. 
Upieczone, wyjmujemy z piekarnika i studzimy.
Wystudzone ciasto (najlepiej następnego dnia) dzielimy na dwa blaty. 
Najłatwiej zrobić to takim sprytnym urządzeniem do krojenia tortu czyli mocno naprężoną linką między dwoma uchwytami.
Mnie zależało na wysokim cieście, więc najpierw ciasto pokroiłam na dwie części a potem z nich zrobiłam po dwa blaty. Tym sposobem miałam przed sobą cztery kwadratowe placki ciasta.
Każdy blat nasączamy likierem lub kawą i smarujemy obficie konfiturą figową. 
Na to szczodrze kładziemy krem kawowy. 
Przykrywamy go kolejnym blatem i historia się powtarza: likier, krem, następny blat.
Na samej górze powinien znaleźć się ostatni blat, który przykryjemy czekoladową polewą. Najlepiej jeśli polewa jest jeszcze nieco ciepła bo ładnie pokryje górę ciasta.
Wcześniej użytym do mieszania widelcem możemy zrobić na polewie esy floresy.

Jeśli nie próbowaliście połączenia kawy z figą, to zaręczam, że czeka was niespodzianka.
Może warto czasem zasady schować do szafy? Szczególnie w przypadku czegoś słodkiego.





Smacznego

11 komentarzy:

  1. Wspaniałe smaki, aż ślinka leci:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eeee tam, przyjedź do mnie na wieś, to zobaczysz, że większość ludzi płynie co najwyżej w naszym potoku. "Miastowe" (a i to nie z naszego miasteczka powiatowego, no może z Rzeszowa czy Krosna) to pewnie cudują z jedzeniem, ale przeciętny Polak po prostu chce se pojeść. A gdyby mu pokazano takie ciasto, to by zakwiczał z radości i oskomy, jako i ja czynię!

    OdpowiedzUsuń
  3. Och jakie ciasto. Ci co na diecie niech zaluja, bo ich ominie! Zycie sie ma jedno, i sorry, ale co to za zycie bez ciasta??

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale wygląda! ;) a co do diety to nie można wszystkiego sobie odmawiać i czasem można zjeść kawałeczek ;)

    W wolnej chwili zapraszam https://bitasmietanka.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z przyjemnością zajrzę. Dziękuję za zaproszenie i odwiedziny:))

      Usuń
  5. Pięknie wygląda. Czym robisz ten wzorek na górze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plastikową łopatką do ciasta. W sprzedaży są różnie karbowane i chyba służą do wyrównania boków tortu. Pozdrawiam

      Usuń
  6. Pyszności! Ślinka mi cieknie i z chęcią bym troszkę skosztował.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda bardzo apetycznie. Na 100% wypróbuję. Czekam na kolejny świetny przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Żeby była dieta najpierw MUSI być ciasto :) kaloryczne :) słodziutkie :) tłuściutkie :) i dużo :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Superowy przepis. Na pewno wykorzystam :)

    OdpowiedzUsuń