sobota, 21 kwietnia 2018

Kto rządzi światem i spring rolls na odtrutkę


























Szybki rzut oka i wszystko stało się jasne. Stałam się okropną zrzędą. Ostatnie wpisy to bezustanne jojczenie. A to smutno, a to staro, a to boleśnie. Ludzie be, pogoda be i świat do kitu.
Chyba na mózg mi padło.
Gruntowna inwentaryzacja życia mego i proszę oto bilans: nie mam się czego czepiać.
Nic tak dobrze nie robi na otrzeźwienie umysłu jak kartka papieru i pióro. Po lewej winien, po prawej ma. I co?
Otóż, prawa strona radosna jak kijanka w kałuży. Lewa kulawa i mikra. Czyli, Vincent? Cieszymy się?
Cieszymy, machamy ogonkiem i snujemy dalekosiężne plany. Światu wróciły kolory a mnie równowaga psychiczna. Na razie. Póki hormony są na „kiwnięciu” w górę;)
Z hormonami nie ma co zadzierać. To one rządzą światem. Nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej. Chyba dlatego dzieciństwo zalicza się do najszczęśliwszych okresów w życiu. W tym beztroskim czasie hormonem lub hormoną może zostać np. tajemniczy stwór mieszkający sztucznej szczęce babci.
Obce nam w dzieciństwie są wszelkie szamotania i rozterki. Ale już wtedy, kiedyśmy jeszcze niewinni i nieświadomi one nami manipulują. Rośniemy…lub nie. A potem jest straszniej.
Kiedy pamięć rozgrzebuje lata nastoletnie, wtedy dopiero widać jaką nam hormony fundują jazdę. Bez trzymanki. Macie nastoletnie dziecię po dachem? Pięknie jest, prawda? Patrzysz na gnojka, który jest krew z krwi i kość z kości i myślisz czasami czy zarąbać od razu, czy może dać sobie jeszcze jedną szansę.
Kim się jest mając 14 lat? Ni to dziecko, ni dorosły, ni facet, ni kobitka. Przeciętnie niecałe 40 kg sprzeczności, frustracji i oczywiście, hormonów.
Amor vincit omnia, szczególnie w przypadku tej rodzicielskiej. Ależ świat jest przewrotnie urządzony.
I tak pchamy się przez życie, napędzani chemią. Najgorsze, że nie tylko swoją….Mąż, dzieci, rodzice, teściowie. Wszystko aż kipi. Te testosterony, progesterony, estrogeny, kortyzole, liberyny, insuliny! One stale mają coś do zrobienia. I nie pytają nas o zdanie.
Ile w nas jest wolnej woli a ile wewnętrznego przymusu.
Dopamina. Znacie ją? Wiecie, że to ona daje nam kopa. Motyle w brzuchu to jej zasługa. A w połączeniu z oksytocyną? Niech ciągle trwa maj! Jesteśmy aktywni socjalnie? Z własnej woli? Gdzie tam… to wazopresyna podobno.
Powiedzcie gdzie tu jest miejsce na wolną wolę.
Chyba, że za pomocą chemii spróbujemy zapanować nad tym wzburzonym światem. Z wszystkich znanych mi polepszaczy hormonalnych najlepsza jest czekolada. Płynna, stała, słodka, gorzka, pikantna i nadziewana. Obojętnie.
I herbata. No, ale ona jest dobra w każdej sytuacji.
Zanim więc w akcie kolejnej, ponurej desperacji sięgniecie po rozwiązania ostateczne i zaczniecie ostrzyć siekierę, weźcie głęboki oddech i pokażcie hormonom kto tu rządzi.
Od tygodnia mamy łatwiej. Jest ciepło, jest słonecznie, jest coraz bardziej zielono. Hormon szczęścia wylewa się niczym nie zmącony (alergie i wiosenne katary pominę).
Korzystajmy, bo za chwilę znów nas walnie jak obuchem w łeb.
Niech będzie kolorowo, lekko i przepysznie.




Spring Rolls czyli wietnamskie ryżowe zawijańce

paczka papieru ryżowego (ma go każdy nieco większy od kiosku sklep)
kiełki sojowe
ogórek, obrany i pokrojony w słupki 5-7 cm
marchewka, pokrojona zapałkę
garść ryżowego makaronu vermicelli, ugotowanego i odsączonego
garść poszatkowanej kapusty pekińskiej lub sałaty lodowej
kilkanaście obgotowanych krewetek bez pancerzyków
garść grzybków shimeji lub enoki (krótko obgotowanych)
liście tajskiej bazylii
liście mięty
liście kolendry
szczypiorek
kilkanaście liści młodego szpinaku
sos do kapusty i marchewki z makaronem:
1 łyżka sosu rybnego
1 łyżka brązowego cukru
sok z jednej limonki

sos do maczania nuoc cham:
2 łyżki soku z limonki
2 łyżki sosu rybnego
2 łyżki wody
1 łyżka brązowego cukru
1 łyżeczka posiekanego imbiru
1 ząbek czosnku, drobno posiekany
pół papryczki chilli, posiekanej drobno

Powiem tak: co włożycie do papieru ryżowego i podacie z sosem do maczania będzie i tak smakowało genialnie. MMŻ twierdzi, że ten sos uszlachetniłby nawet rozgotowanego kurczaka.
Kombinacja składników do rollsów jest ograniczona tylko wyobraźnią wykonującego.
Niech mój przepis będzie wstępem do tematu.

W misce zmieszajcie kapustę, marchewkę i ogórka i makaron. Wymieszajcie z sosem.
Przygotujcie sobie resztę składników. Niech stoją przed wami miseczki z krewetkami, grzybkami, kiełkami i zieleniną.
Do dużej płaskiej miski nalejcie letniej wody. Włóżcie jeden płat papieru ryżowego i popchajcie palcem by się cały zanurzył.
Po minucie wyjmijcie płat (będzie bardzo omdlały) na czysty ręcznik kuchenny. Na brzegu ryżowego płatka nałóżcie łyżeczkę mieszanki makaronowo kapuścianej. Obok dodajcie po krewetce i grzybku.
Uzupełnijcie liściem szpinaku i ziołami wedle upodobania.
Teraz część teoretycznie najtrudniejsza. Jak zwinąć wymykającego się i delikatnego ryżowego placka.
Przede wszystkim nie należy tracić głowy. Nawet jeśli coś się rozerwie, to nie będzie to miało wpływu na smak. Wietnamczycy znają pojęcie „otwartych rollsów”. Mówiąc w skrócie, to, co teraz widzicie przed sobą czyli miseczki ze składnikami a obok papier ryżowy daje wam pełne danie. Już dobrze wygląda.
Jeśli jednak jesteście uparci i dążycie do ideału, to nie pozostaje nic innego jak, ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.
Jeżeli umiecie zwijać krokiety z kapustą i grzybami, spring rollsy też zwinicie.
Gotowe zawijańce podajemy z sosem nuoc cham.
Jeśli coś zostanie (ha, ha, ha) usmażcie na głębokim oleju. Takie sajgonki to kolejny krok w kuchni wietnamskiej. 


Smacznego

P.S.
Na zdjęciu, w miseczce jest sos na bazie sosu hoisin. Pierwszą porcję nuoc cham (zanim złapałam na aparat fotograficzny) MMŻ wypił jako napój chłodzący.

4 komentarze:

  1. Limonko, jakie u Ciebie pysznosci. Chyba sobie zafunduje Saigon Bistro ktoregos dnia w tym tygodniu zainspirowana Twoim dzielem.

    A wpis - super - az oplulam ze smiechu ekran!

    OdpowiedzUsuń
  2. To świetny sos, ale jako napój chłodzący?! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Mąż ma dziwne upodobania kulinarne. Woda z octem po pepperoni to dla niego ambrozja;)

      Usuń
  3. Ale odpicowane, no no no... Te listki układane, prześwitujące grzybki... BAJEREK!

    OdpowiedzUsuń