piątek, 2 września 2016

Wyrazy współczucia i ciasto z pieczonymi śliwkami i bezą




















Dzieci, jak się czujecie w nowym roku szkolnym?
Przejeżdżałam dziś rano obok pobliskiej szkoły i poczułam ulgę, że ani sama nie chodzę do szkoły, ani nie muszę już nikogo do niej odprowadzać.
Bałagan to coś, co powinno szkoły omijać z daleka. Wiem co mówię, bo szkoła zajęła mi ogromną część życia.
Obserwując nonszalancję, z jaką traktuje się dziś uczniów, ich rodziców, nauczycieli i naszą bądź co bądź przyszłość, mam wrażenie, że niektórzy wciąż wyznają zasadę: po nas choćby potop.
Całe szczęście, że uczniowie bardziej cieszą się z dodatkowych dni wolnych i drożdżówek ze zmniejszoną zawartością cukru (ciekawe kto to będzie sprawdzał) niż zaprzątają sobie głowę edukacyjnym bałaganem.
Gorzej z rodzicami i nauczycielami. Trzymam za was kciuki, bo wsparcie będzie wam potrzebne.

Z wiadomości optymistycznych pragnę donieść, że śliwek mam zatrzęsienie. Ledwo co uporałam się z renklodami, a już węgierki depczą im po piętach.
Ogarnęła mnie rezygnacja, bo nie mam najmniejszych szans wykorzystać całego sadu.
Wywożę wiadra znajomym, piekę śliwki z czekoladą i pakuję do słojów, a one ciągle są.
A to dopiero początek.
Równie dobrze mają się dynie. Kto czyta, ten wie, że dynie to moja obsesja. Ale dzięki niej jeszcze w maju tego roku mogłam się cieszyć zupą dyniową.
Tym razem ilość hokkaido, butternut squashów i nelsonów przerosła wszelkie moje oczekiwania.
W zeszłym roku przytargałam mój zbiór do miasta i służył między innymi jako ozdoba kuchni.
Tegoroczny zbiór wymagałby dodatkowego pomieszczenia. Dynie panosza się jak perz.
I niestety nie cieszą się wśród znajomych wzięciem. Każdy patrzy na mnie jak na przybysza z kosmosu: co ja z nią (znaczy dynią) zrobię? A do halloween daleko.
Póki co piekę śliwki.












Ciasto kruche z pieczonymi śliwkami i bezą

kruche ciasto:
(forma kwadratowa z wyjmowanym dnem 23 na 23)

ciasto:
2 szklanki mąki pszennej
250 g zimnego masła
2 łyżki cukru pudru
ćwierć łyżeczki soli
4-5 łyżek lodowatej wody

1 kg śliwek węgierek, podzielonych na połówki


beza:

4 białka
250 g cukru pudru
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka soku z cytryny

kilka łyżek powideł śliwkowych


Wszystkie sypkie składniki ciasta mieszamy. Wrzucamy masło pokrojone w małą kostkę. Siekamy nożem lub pomagamy sobie mikserem. Kiedy ciasto nabierze konsystencji okruchów, wlewamy po łyżce lodowatą wodę. Miksujemy do połączenia się składników w kulę.
Dzielimy ciasto na dwie części, wkładamy do lodówki na godzinę.

Do naczynia żaroodpornego wkładamy śliwki, przecięciem do góry. Wkładamy do nagrzanego do 190 stopni piekarnika i pieczemy 40 minut. Studzimy.

Ciasto wyjmujemy z lodówki i rozwałkowujemy. Wykładamy nim formę, nakłuwamy widelcem i chłodzimy jeszcze 15 minut.
Potem pieczemy 20 minut w 180 stopniach.
Schładzamy ale nie wyłączamy piekarnika. Zmniejszamy jego temperaturę do 150 stopni.

Białka ubijamy na sztywno i sypiemy cukier (łyżka po łyżce a nie wszystkie naraz). Delikatnie łączymy z sokiem z cytryny a następnie z mąką.

Na schłodzone upieczone kruche ciasto nakładamy powidła śliwkowe i dokładnie smarujemy. Unikniemy dzięki temu namoczenia spodu śliwkami.
Na powidła ciasno układamy upieczone śliwki. Na śliwki wykładamy bezę i szpatułką wyrównujemy powierzchnię. By zrobić na bezie czubki, przykładamy wypukłą część łyżki do bezy i pociągamy łyżkę do góry.
Wstawiamy formę do piekarnika z temperaturą 150 stopni na około 40 minut. Beza powinna się wysuszyć.

To dopiero początek sezonu śliwkowego a ja już zaczynam rozglądać się czymś nie śliwkowym. Obfitość też czasami może być uciążliwa.





Smacznego i cudnego weekendu


4 komentarze:

  1. Zazdroszczę śliwek, a co do szkoły to brak słów ja mam córkę zaczynającą gimnazjum i już się martwię co będzie za trzy lata.Co ma być to będzie, a śliwek nadal zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu moje komantarze sie nie chca publikowac?

    Moze dlatego, ze chcialam napisac, ze reformy szkolnictwa to z jakiegos powodu rejon polityki, ktora kazdy rzad bierze sobie jako punkt honorowy: reformy, reformy, reformy.

    Dobrze, ze chociaz sliwki wygladaja tak, jak powinny we wrzesniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mmm, kawałeczek takiego ciasta to bym sobie zjadła...
    A i dynię bym przygarnęła bez marudzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja chcę i placka i dynię i śliwki podać adres ? Limoneczko kochana sciskam mocno

    OdpowiedzUsuń