piątek, 22 maja 2015

Wiadomość z więzienia i sernik z morelami


























Ile ludzi tyle planów. Ile ludzi tyle planów na piątek.
Nawet nie próbuję sobie wyobrazić pomysłów najbardziej abstrakcyjnych. Z gatunku „dziś pojadę w końcu odwiedzić dziadka” , albo „rzucę tę przeklętą korporację i zobaczę jak wygląda prawdziwe życie”.
Niektórzy już wprowadzili swoje plany w życie. Niektórzy zostaną dziś otoczeni...przez wieże San Gimignano. Niektórzy zostaną uwięzieni.
Do tych ostatnich należę ja.
Uwięzienie nie było moim planem. Zostałam uwieziona niejako przez przypadek i zdecydowanie wbrew mojej woli.
Hm...uwięzienie chyba zawsze odbywa się wbrew woli uwięzionego.
Nie wiem, czy jesteście ciekawi szczegółów, ale w końcu z więzienia śle się grypsy. Niech to będzie moim głosem z celi.
Cela jest co prawda dość obszerna i ciesząca oko, jednak brak możliwości jej opuszczenia czyni z niej więzienie.
Co lub kto jest sprawcą mojego ograniczenia? Przyczyny są dwie. Po pierwsze sąsiedzi i ich ciężki sprzęt. Po drugie pogoda i ilość wody wylana na coś, co rok temu było trawnikiem.
Połączenie placu budowy i dwóch dni deszczu stworzyły skuteczne kraty i strażników.
Wczoraj podjęłam pierwszą i jedyną próbę ucieczki. Skończyło się na wzywaniu pomocy. Potrzebowałam napędu na cztery i wywrotki żwiru. Dobrzy ludzie mi pomogli.
Ubłocona po antenkę zostałam przyholowana pod taras i do najbliższej suszy porzuciłam plany ucieczki.
Mogłam spróbować się przedrzeć do cywilizacji przez las ale ilość kleszczy czających się w trawie ostudziła moje wolnościowe zapędy.
Teraz z nadzieją patrzę na słońce i bardzo powoli znikającą wodę w kałużach. Droga przed naszym tarasem podobna jest do obrazów przedstawiających drogę tułacza syberyjskiego w listopadzie.
Każde kalosze zostałyby przez błoto wciągnięte. Tylko patrzeć jak wieczorem zaczną tańczyć ognie św. Elma.
Jestem uwięziona i tyle. Jeszcze nigdy z taką uwagą nie czytałam prognozy pogody.
Trzymajcie kciuki za moje uwolnienie, bo w niedzielę wybory. Prawa obywatelskie, na razie jeszcze, mam. I chcę z nich skorzystać.

Na razie mam dużo planów (ha, ha, ha), dużo roboty i sernik z morelami.
Morele są jeszcze zagraniczne ale wyglądają jak morele. Nawet smakują jak morele. I do małej blaszki wystarczy tylko 10 sztuk.

Zanim świat opanują swojskie truskawki możemy wykorzystać morele.




Sernik z morelami
(blaszka 27 cm na 20 cm)

Spód:
2 łyżki stopionego masła
paczka ciastek maślanych
2 łyżki płatków migdałowych

masa serowa:
650 g twarogu
3/4 szklanki drobnego cukru
1 budyń waniliowy
3 jajka

10 świeżych moreli
konfitura morelowa (niekoniecznie)
cukier puder do posypania ciasta

To ciasto jest dla tych, którzy nie lubią komplikować sobie życia. Nie chciało mi się piec spodu, więc zrobiłam go z resztek ciastek i płatków migdałowych.
W blenderze miksujemy wszystko na piasek i mieszamy z topionym masłem.
Wylepiamy okruchami blaszkę.
Ser, cukier, jajka miksujemy krótko mikserem. Dodajemy budyń i mieszamy dokładanie.
Wlewamy masę serową na spód z ciastek. Morele dzielimy na połowy i wkładamy w masę serową.
Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni i pieczemy sernik 1 godzinę 20 minut.
Po upieczeniu studzimy ciasto w piekarniku.

Można sernik posmarować glazurą morelową lub posypać cukrem pudrem.
Muszę powiedzieć, że serniki to jedne z najgenialniejszych ciast. Nie słyszałam, żeby komuś się jakiś nie udał. Jeżeli przestrzega się kilku zasad, to sukces mamy murowany.
Pamiętajcie o tym by składniki miały tę samą temperaturę. Nie miksujcie sera zbyt długo bo się rozwodni. I pieczcie w niezbyt gorącym piecu. Lepiej dłużej w niższej temperaturze niż szybko w wyższej.
To chyba najważniejsze rady.





Na weekend życzę wszystkim realnych planów, dużo słońca, wolności wyboru i smacznego.
Sobie życzę tylko słońca. Ono załatwi resztę.


12 komentarzy:

  1. Uwielbiam morele!
    Pozdrawiam!
    www.kornikwkuchni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również pozdrawiam i gratuluję pięknego bloga:))

      Usuń
  2. Pięknie wygląda Twój serniczek :) Pozdrawiam i życzę dużo słoneczka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Serniczek obledny, oj zjadlaby,m bo wielbiam morele:)))a co wiezienia, to rozumiem,jednak mam nadzieję ze i sasiedzi i ich sprzęt i deszcz w koncu sobie pójdą, a Ty bedziesz w pełni wolna.Serdecznie Cię pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie błoto wygrywa. Ale idzie lato, więc nadzieja kiełkuje jak groszek cukrowy:)) Uściski

      Usuń
  4. Ach, taki serniczek to moglabym jesc codziennie! I mysle, ze nawet wiezienie by mi oslodzil.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, myślę, że w więzieniu każdy sernik byłby jak słoneczko:))

      Usuń