czwartek, 28 lipca 2016

Sałatka z bakłażanem, soczewicą i sosem z tahini czyli fioletowy górą



























Coś kuszącego jest w bakłażanie. Nigdy nie mogę obok niego przejść obojętnie.
Nie wiem czy to sama przyjemność jego dotykania czy fantazje, jakie lęgną mi się w głowie jako konsekwencje tego pierwszego.
Bakłażan jest chłodny i śliski w dotyku. Przypomina jedwab. Jeśli jednak dodać do niego jego jędrność i lekki opór pod palcami, przychodzi mi na myśl wąż.
Coś kuszącego, coś jak wąż.... ale się porobiło.
Nie wiem czy w raju rosły bakłażany. Myślę, że Stwórca był pod wrażeniem swojego talentu, kiedy natknął się na pierwsze fioletowe owoce. Ciekawe czy już wtedy przewidział kulinarne konsekwencje ich używania. I ciekawe czy kolor wybrał z premedytacją. Co prawda są też białe i fioletowo białe, jakby kolorowane niedokładnie fioletową kredką, ale to fioletowy dzierży palmę pierwszeństwa.
Chociaż... bakłażan może być kłopotliwym materiałem. Należy to tego rodzaju darów natury, które zyskują dopiero przy bliższym poznaniu.
W przeciwieństwie do ziemniaka jednak, ma efektowne warunki zewnętrzne. Co tu dużo gadać, wygląda pięknie.
Jednak prawdziwy jego urok tkwi w możliwościach.
Co prawda traci na urodzie w trakcie obróbki cieplnej, jednak nie uroda jest tutaj najważniejsza.
Jest jeszcze nieco za wcześnie, aby cieszyć się ogródkowym bakłażanem.
Mimo wielu prób nie udało mi się doczekać zbiorów. Roślinka i owszem rosła pięknie, kwitła uroczymi fioletowymi kwiatkami... i tyle. Zero fioletowych kuleczek. Mimo chuchania, dmuchania i zabiegów magicznych nic. Kompletnie.
Inni mają więcej szczęścia w uprawie i zamierzam z tego skorzystać bez skrupułów.
Co można z niego stworzyć?
Ha, czego nie można? Może ciasta. Choć nigdy nie próbowałam.
Cudnie współgra z serami wszelakimi, czosnkiem czy sosem pomidorowym.
Najbardziej lubię go w postaci przypieczonych na grillu lub patelni plastrów. Posypanie ich oscypkiem i polanie kroplą oliwy np. orzechowej jest wystarczającym powodem spaceru na targ.
Spróbujcie podać go z fasolą i sosem vinaigrette. Do tego opieczona kromka chleba, maźnięta solonym masłem. Och, piękne!
Pangratta z bakłażanem to dzieło sztuki dla kubków smakowych.
Jeśli przekroicie bakłażana wzdłuż i posmarujecie pastą miso, okaże się, że nawet kuchnia tak wyrafinowana jak japońska, nie pozostaje obojętna na jego walory.
Jak widzicie ta fioletowa pięknotka cieszy się dobrymi notowaniami w większości kuchni.
Nie będę was nudzić jego składem czy wskrzeszającą mocą witamin, bo średnio mnie to interesuje, pokażę wam co z niego zrobiłam tym razem.




Sałatka z bakłażanem, soczewicą i sosem z tahini

1 bakłażanem
1 łyżeczka przyprawy ras-el-hanout*
olej do smażenia

garść czerwonej soczewicy
2 łyżki posiekanej pietruszki
2 łyżki posiekanej mięty
1 łyżeczka sumaku**
1 mała czerwona cebula, pokrojona w plastry
4 pomidory, pokrojone na kawałki
garść orzechów włoskich, podpieczonych i połamanych na kawałki
2 łyżki oliwy z oliwek
sól

sos:

200 ml jogurtu
2 łyżki tahini***
2 łyżki oliwy z oliwek
sok z jednej cytryny
1 mały ząbek czosnku, starty na tarce
sól

Czy bakłażana trzeba solić przed obróbką, czy nie zostawiam wam. Ja solę, czekam kwadrans, potem myję i wycieram ręcznikiem papierowym.
Teraz smarujemy plastry oliwą zmieszaną z przyprawą raz-el-hanout.
Smażymy plastry na patelni aż zmiękną.
Zajmujemy się soczewicą. Zagotowujemy wodę w garnku. Wsypujemy soczewicę i gotujemy do miękkości. Potem odcedzamy ją i studzimy.
Ostudzoną soczewicę mieszamy z resztą składników sałatki. Polewamy oliwą i mieszamy.
W miseczce mieszamy składniki sosu.

Na talerz nakładamy sporą porcję sałatki soczewicowej. Na niej kładziemy plastry bakłażana, posypujemy orzechami a obok stawiamy sos w miseczce.
Jak wam się podoba?

*raz-el-hanout to bogata, marokańska mieszanka przypraw. Można ją zrobić samemu. Mieszamy:

2 łyżeczki mielonego imbiru
2 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
2 łyżeczki kardamonu
1 łyżeczka mielonego cynamonu
1 łyżeczka mielonego ziela angielskiego
1 łyżeczka mielonych ziaren kolendry
1 łyżeczka kurkumy
pół łyżeczki mielonego czarnego pieprzu
pół łyżeczki mielonego białego pieprzu
pół łyżeczki pieprzu cayenne
pół łyżeczki mielonego anyżu
ćwierć łyżeczki mielonych goździków

Przekładamy do słoików i używamy jak najczęściej.

**Sumak jest przyprawą nieco kwaśną w smaku i czerwoną w kolorze. Nie mam pojęcia czym ją zastąpić ale w dobie internetu zdobycie jej nie powinno być trudne.

***Tahini to pasta sezamowa. Można ją kupić w większych sklepach.





Smacznego

3 komentarze:

  1. Pokusa związana z węzem, bakłażanem i nieułożonymi myślami...tak mi się skojarzyło czytając Twojego posta. Tak czy inaczej sałatka wygląda obłędnie, wspaniale zapewne smakuje i.... No i Twoje pisarstwo, mistrzowskie. Pozdrowienia popołudniowe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Alez u Ciebie lato na talerzu Limonko. Dopiero co zjadlam sniadanie, ale taka salatka bym nie pogardzila :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie bakłażan gości jakoś rzadko, sama nie nie wiem dlaczego... Może dlatego, że daleko mu do oczywistości ziemniaka...? Ale czuję się zmotywowana, spróbuję więcej z nim eksperymentować :)
    Sałatka wygląda pysznie :)

    OdpowiedzUsuń