czwartek, 14 stycznia 2016

Nigdy nie mów nigdy czyli cud sałatka z brukselki

























Moje kontakty z brukselką są....zerowe. Grzebałam w pamięci i za żadne skarby nie mogłam sobie przypomnieć kiedy miałam z nią ostatnio do czynienia. Obawiam się, że było to w zeszłym stuleciu.
Nie tęskniłam za nią, bo w moim rankingu największych świństw smakowych, brukselka zajmowała miejsce na podium.
Czasami, ktoś wyrażał się o niej entuzjastycznie ale ja swoje wiedziałam Brukselka nie może być smaczna.
Jestem na bakier z większością kapust ale brukselka to całkiem inna kategoria. Niejadalna.
Przynajmniej do dzisiaj.
Nie ukrywam, że dzisiejszą bohaterkę opowiadania oglądałam zawsze z przyjemnością. Nie, nie ma w tym żadnego zgrzytu. Nigdy nie przyglądałam jej się jako obiektowi do zjedzenia. Raczej miała dla mnie wartość tylko ze względu na walory estetyczne. Zarówno jej kolor jak i zgrabne, krągłe kształty przyciągały moje oko. Ale zjeść to, to? Nigdy w życiu!
Niewiele jest produktów, w stosunku do których byłabym równie kategoryczna. Brukselce mówiłam zawsze stanowcze „nie”.
Tkwiłam w tym zacietrzewieniu, przyzwyczajona do swoich niechęci, kiedy złapałam się pewnego dnia na tym, że strona, którą czytam to opis sałatki z ...brukselki?!
Co mi szkodzi? Przeczytać zawsze mogę. Potem poczytam o paju z dorszem.
Otóż moi kochani, ten przepis stał się momentem zwrotnym w moim niebrukselkowym życiu.
Zazwyczaj, czytając przepis, w mojej głowie mieszają się składniki. Wyobraźnia podpowiada mi smaki i zapachy. Jeśli tak się nie dzieje, to są dwie możliwości: albo jestem chora albo przepis mnie nie zainteresował.
W przypadku zagapienia się na przepis z brukselką moja wyobraźnia ruszyła. Nie oglądając się na zatwardziałą wrogość do małej kapustki czułam zapach i smakowałam niuanse.
Co było zrobić?
Dyskutować z własną intuicją nie mam zwyczaju. Ona zazwyczaj wie lepiej.
Tak na stole pojawiła się sałatka z brukselki.
Musielibyście widzieć minę MMŻ, kiedy postawiłam przed nim miskę. Założę się, że przemknęła mu myśl, że ktoś mu podmienił żonę.
Nigdy nie mów nigdy... tak tak, panie Bond. Nawet jeśli to dotyczy tylko małej kapustki.




Pieczona brukselka z grapefruitem i anyżem
(wg Plenty More - Yottama Ottolenghi)
70 g cukru
2 pałeczki cynamonu
3 anyżowe gwiazdki
3 łyżki soku z cytryny
połówka pomelo lub grapefruita
pół kilograma brukselki
4 szalotki, pokrojone w ćwiartki
4 łyżki oliwy z oliwek
sól
pieprz
liście kolendry

Zaczynamy pracę na sałatką od zagotowania 70 ml wody z cukrem, cynamonem, anyżem i łyżką soku z cytryny.
Gotujemy przez minutę i odstawiamy do wystudzenia.

Obieramy grapefruita. Pozbywamy się skórki i białych błonek. Róbcie to nad talerzem, bo soki będą potrzebne. Dzielimy miąższ na cząstki i wkładamy do wystudzonej wody z cukrem i cynamonem. Zostawiamy na godzinę.

W drugim garnku zagotowujemy wodę i do wrzątku wrzucamy brukselkę i ćwiartki szalotki. Blanszujemy 2 minuty i odcedzamy. Przelewamy zimną wodą, by przerwać proces gotowania.
Brukselkę kroimy na pół.
Rozgrzewamy piekarnik do 220 stopni i wykładamy blachę papierem do pieczenia.
Brukselkę i szalotkę wykładamy na papier, polewamy łyżką oliwy, solimy i wstawiamy do piekarnika. Pieczemy 15 - 20 minut aż lekko się zbrązowi na brzegach.
Upieczoną pozostawiamy do wystygnięcia.

Aby podać sałatkę, wyjmujemy cynamon i anyż z soku. Lekko odsączamy cząstki grapefruita.
W misce mieszamy brukselkę, szalotki, grapefruit i liście kolendry. Polewamy resztą oliwy i soku z cytryny i 1 łyżką marynaty anyżowej. Solimy szczyptą soli i pieprzymy.

Nie wierzyłam, że kiedykolwiek to powiem: brukselka jest świetna.






Smacznego

10 komentarzy:

  1. Ottolenghi podmienil Limonke! To juz koniec!

    :)

    Z inspiracyaj tak bywa - jak juz uderzy to nie ma na nia rady. No i uderzyc moze z dowolnego zrodla, jak sie okazuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mam przygotowany kolejny przepis na brukselkę!!! Klękajcie narody:))

      Usuń
  2. Matko, przeczytałam, obejrzałam, ale raczej bym jej nie zrobiła. Cynamon, anyż... to chyba nie na moje plebejskie podniebienie :-D
    najbardziej lubię brukselkę w zupie jarzynowej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie tam plebejskie:)) Toż cynamon i anyż pod moją strzechę już trafiły;)
      I robi się w czasie kiedy kartofle się gotują:))
      Pozdrawiam bardzo:)

      Usuń
  3. Brukselka jest super, nie tylko tak zrobiona. Ale na zdjęciach nie widzę kolendry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolendra była w tekście źródłowym. Ja użyłam młodego groszku, ponieważ moja doniczkowa kolendra umarła;)
      Ale smakowało super:))
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. bardzo lubię brukselkę i często jadam ,pozdrawiam przepis fajny ależ musi pachnieć.Goraco pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majeczko, a jak robisz brukselkę, bo coś mi mówi, że kawał życia straciłam obrażając się na to zielone maleństwo:))
      Ściskam cię mocno:)

      Usuń
  5. kochana moja a więc klasyka ; brukselka z masełkiem ,brukselka z maselkiem i bulką tartą ,zupa krem z brukselki ,brukselka zblanszowana i dodana do salatek ,surówek ,brukselka blanszowana pokrojona na cztery części poddudzona delikatnie na bekonie lub boczku i do tego makaron wstązki,no oczywiście przyprawy ale to wiadomo ,brukselka przekrojona i w cieście smazona no ja w zależności od dnia jakoś tak spontanicznie coś robię podaję też na szybko np.obgotowana pokrojona ,do tego groszek ,ser żólty w kostkę i albo tak albo majonez ,no można jeszcze długo ,kochana na początek wystarczy ,moje to proste z głowy przepisy ale Twoje to z wyższej półki wygląda pięknie. Gorąco pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku! Pomyśleć, że dla mnie brukselka to dopiero ziemie odkrywane:)
      Ta w cieście bardzo podziałała na moją wyobraźnię:))
      Podziwiam cię za pomysłowość. Może ty też zaczniesz coś pisać?
      Uściski wielkie:))

      Usuń