wtorek, 28 kwietnia 2015

Uprzejmie donoszę czyli malezyjskie curry rybne z ryżem jaśminowym


Jeżeli ktoś zastanawiał się nad moją nieobecnością, to śpieszę wyjaśnić, że jestem wszędzie tylko nie tutaj.
Jestem na wsi (znów), jestem w mieście (jeszcze), doglądam remontu (wciąż). Znajdziecie mnie u stolarza, kamieniarza i na stoisku z farbami. Czasami zobaczycie mnie z kolorowymi mazakami w ręce, kiedy nanoszę kolejne zmiany w projekcie.
A kiedy już zamkną wszystkie hurtownie budowlane następuje czas na przeniesienie się do internetu. I tam spędzamy z MMŻ „romantyczne” wieczory. W świetle ekranu komputera, ramię przy ramieniu, przytuleni wybieramy... kafle, kafelki, lodówki, okapy, podłogi, gniazdka. Dyskutujemy o kształcie stołu i rodzaju krzeseł. Totalne przyziemie.
Czuję się wchłonięta przez świat absolutnie materialny. Otoczona katalogami, zdjęciami, dobrymi radami, fachowcami, wszech obecnym pyłem rzadko mam chwilę by opisać to, co na stole.
I chociaż jemy zupełnie przyzwoicie, to na zdjęcia i opisywanie czasami brakuje czasu.
Nasza trzyletnia tułaczka powoli dobiega końca. Mogę sobie pozwolić na ostrożny optymizm, bo mam już podłogi i nawet łazienkę.
Do ogłoszenia, że mam gdzie talerze postawić jeszcze daleko, ale nawet w tej kwestii decyzje już zostały podjęte. Kuchnia zaczyna nabierać realnych kształtów i moment, że was do niej zaproszę nadchodzi wielkimi krokami.
A wtedy.... będę tylko gotować, smażyć, piec i robić zdjęcia.
Na razie jednak proponuję zrobione na kolanie przepyszne danie z Malezji. Zapach, kolor, smak w tym daniu są dowodem na to, że nie miejsce gdzie gotujesz jest ważne, ale miejsce, z którego pochodzi potrawa.



Malezyjskie curry z rybą
(dla dwóch osób)
pasta curry:
3 szalotki
1 ząbek czosnku
1 łyżka pokrojonego galangalu
sok z jednej limonki
pół łyżeczki pokruszonej papryczki kashmiri*
1 łyżeczka brązowego cukru
4 liście kafiru
pół łyżeczki kurkumy
2 łyżki orzeszków nerkowca
1 puszka mleczka kokosowego

oraz jako uzupełnienie (nie jest ono konieczne)
1 cebula pokrojona w piórka 
1 cukinia pokrojona w plastry

4 filety rybne (najlepiej białe ale łosoś też smakuje świetnie)
olej kokosowy do smażenia

do podania:
ryż jaśminowy

Jak w przypadku większości curry, tu też największą trudnością jest kompletowanie składników. Na szczęście internet daje dziś ogromne możliwości i czy do najbliższych delikatesów mamy 50 kilometrów czy 50 metrów nie ma znaczenia. Delikatesy mogą przyjechać do nas.
Jeżeli ciągle nie dowierzacie, że w waszej kuchni może zapachnieć każdą kuchnią świata, poszukajcie sklepów internetowych. To działa!
Nasze curry malezyjskie jest ostre. Papryczka kashmiri jest małym zbójem. Wygląda jak większość jej kuzynów, czyli niewinnie.
Dawkujcie ją ostrożnie bo może zrobić krzywdę.
Jeżeli naprawdę nie uda wam się jej zdobyć, zastąpcie ją zwykłą papryczką chilli. Ale uczciwie uprzedzam, że to już nie to samo. Ona nie tylko zaostrza smak ale nadaje lekko przydymionego smaku potrawie. I oddaje całą swoją czerwień. Żadne barwniki nie są tu potrzebne.

Wszystkie składanki curry oprócz mleczka kokosowego wsypujemy do malaksera i miksujemy na gładką pastę.
Na patelni rozgrzewamy olej kokosowy i smażymy na nim pastę curry. Kiedy poczujemy jak pachnie, dodajemy cebulę i cukinię oraz wlewamy mleczko kokosowe. Zagotowujemy i na małym ogniu odparowujemy sos do ulubionej gęstości. Pamiętajmy, że jako dodatek występuje ryż, więc obfitość sosu jest mile widziana.
Do gotującego się sosu wkładamy kawałki ryby. Gotujemy 7-10 minut, w zależności od grubości filetów.
Zdejmujemy garnek z ognia i lekko studzimy.

Podajemy z sypkim ryżem jaśminowym.



Ryż jaśminowy z kafirem:
3/4 szklanki ryżu jaśminowego
1,5 szklanki wody
2 liście kafiru
ćwierć łyżeczki soli

Płuczemy ryż kilka razy. Kiedy odcedzana woda przestanie być mętna, zalewamy ryż świeżą wodą.
Stawiamy na piecu i zagotowujemy. Wsypujemy sól i dodajemy kafir.
Kiedy ryż się zagotuje, zmniejszamy maksymalnie ogień i przykrywamy garnek pokrywką.
Gotujemy 10 minut i wyłączmy piec.
Nawet jeżeli została w garnku woda, za kwadrans zostanie cała wchłonięta. To najbardziej udany sposób gotowania ryżu.
Potem wyjmujemy liście kafiru i podajemy ryż z malezyjskim curry.




Smacznego

5 komentarzy:

  1. Limonko, wierze i wiem , ze Wasz piekny kolorowy dom bedzie wyjatkowy, a Twoja kuchnia bedzie rajem na ziemi i Twoje potrawy beda jeszcze lepsze, jeszcze piekniejsze, jeszcze bardziej smakowite. Wiem ze tak bedzie...Jestem tego pewna. A kiedys w Twoim MMZ,ktorego pozdrawiam :) bedziecie wspominac czas, gdy to ramie w ramie wybieraliscie kafle, kafelki, gniazdka, okapy i inne cuda,ktore znajda sie w Waszym wspanialym domu.Ja faktycznie jestem nie tam gdzie trzeba, ale...czasem tak trzeba.Pozdrawiam Was cieplo i serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Kasiu. Lekko nie jest. Ale nie poddajemy się i pchamy ten nasz remont do przodu:)
      Dzięki za dobre słowo:))

      Usuń
  2. Oj Limonko, ale piekne zrobilas stozki ryzowe. Jak to sie robi? Curry wyglada pychotnie - myslalam ze nie jestem glodna, a tu prosze... Mniam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Stożki ryżowe swój kształt zawdzięczają niejakiemu Charlesowi i jego miarce do mąki, cukru i całej reszty:))
    Nigdy nie wiadomo co się w kuchni przyda;) I do jakich celów;)
    Buźka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale widzę, że na smakowitości wciąż czas jest. Cieszę się, że widać światełko w tunelu. Remonty to niezła próba, również dla związku, ale jak się urządzicie i przyzwyczaicie to będzie cudnie :D

    OdpowiedzUsuń