sobota, 11 kwietnia 2015

Poezja w czystej postaci czyli czekolada i róże jako tort




















Czekolada i róże. Każdy łasuch na dźwięk tych dwóch słów wpada w stan bliski ekstazie.
Czasami dopada mnie obsesyjna myśl na jeden temat. To jak muzyczny robak. Rano człowiek się budzi i ma wdrukowaną melodię w głowie. Skąd ona się wzięła? Czy to obcy wszczepili nam muzyczny implant? A może umysł robił inwentaryzację.?...nie wiem. W każdym razie budzę się rano a w głowie mi gra Modern Talking. Wyobrażacie sobie? Modern Talking!
Czy tego chcę czy nie brzęczy mi słodkie Cheri, Cheri Lady… I chociażby nie wiem jak mi się to nie podobało, nagle łapię się na tym, że nucę tę głupią melodię.

Z pomysłem aby pożenić czekoladę z konfiturą różaną było podobnie.
Czekolada z różanym aromatem. Róże czekoladowe w smaku.
Uwielbiam zapach róż. Wszystkie moje perfumy pachniały i pachną różą.
Z zamierzchłej wycieczki do Bułgarii najlepiej pamiętam małe drewniane flakoniki skrywające fiolkę z upojnie pachnącym olejkiem róży damasceńskiej. Gdyby jeszcze dało się ją zjeść.
Wtedy może nie ale dziś? Dziś wszystko jest możliwe. I lody o smaku kaszanki, i jabłko smakujące gruszką, i arbuz jako składnik curry.


Od samego początku miałam pod górkę. Biszkopt zamiast zamienić się w puszystą chmurkę urósł jakieś 5 centymetrów i ani centymetra więcej.
Postałam nad nim jak żona Lota i pogodziłam się z faktem.
Najważniejsze przecież, że urósł. Reszta będzie kremem...I różami oczywiście.



Tort różano czekoladowy

Biszkopt kakaowy:
(forma o średnicy 20 cm)

4 jajka
4 łyżki cukru pudru
4 łyżki mąki pszennej
2 łyżki kakao

Zaczynamy od oddzielenia białek od żółtek. Następnie ubijamy białka na sztywno i dodajemy do nich cukier puder. Chwilę ubijamy i po jednym dodajemy żółtka.
Wyłączamy mikser i ostrożnie mieszamy pianę jajeczną z przesianą mąką z kakao.
Dno formy wykładamy papierem do pieczenia i wlewamy masę.
Wstawiamy formę do piekarnika i pieczemy w temperaturze 180 stopni przez 35 minut.
Upieczone ciasto chłodzimy a potem zostawiamy w spokoju najlepiej do następnego dnia.
Wtedy kroimy je na dwie części i przekładamy kremem.

Krem różany:

300 ml kremówki
3 łyżeczki żelatyny
4 łyżki konfitury różanej
oraz
3 łyżeczki żelatyny
odrobina różowego barwnika (niekoniecznie)

Zagotowujemy kremówkę z konfiturą. Studzimy a potem przecedzamy. Bardzo dokładnie odciskamy konfiturę. Jej aromat jest na wagę złota.
Wystudzoną różaną kremówkę przykrywamy folią i chowamy w lodówce na 24 godziny.

Krem czekoladowy:

400 ml kremówki
1,5 tabliczki mlecznej czekolady
oraz
3 łyżeczki żelatyny

Poncz do nasączenia:

1 szklanka herbaty earl grey
2 łyżeczki cukru
1 łyżeczka wody różanej

Podgrzewamy kremówkę prawie do punktu wrzenia i zdejmujemy z pieca. Wrzucamy do gorącej śmietany połamaną czekoladę i zostawiamy na minutę. Potem dokładnie mieszamy do rozpuszczenia się czekolady. Studzimy czekoladową śmietanę i przykrywamy folią. Wkładamy do lodówki na 24 godziny.

Następnego dnia.
Zaparzamy szklankę herbaty earl grey. Studzimy i wlewamy łyżeczkę wody różanej i 2 łyżeczki cukru.

Do miseczki wsypujemy 3 łyżeczki żelatyny i zalewamy letnią wodą (tyle aby żelatyna była przykryta). Zostawiamy do nasączenia. Potem stawiamy miseczkę z napęczniałą żelatyną na garnuszku z gotującą się wodą. Kiedy żelatyna się rozpuści, zdejmujemy miseczkę z garnka.
Studzimy żelatynę.
Ubijamy mikserem różaną kremówkę, wyjętą z lodówki.
Kiedy krem jest gęsty wlewamy schłodzoną żelatynę i jeszcze chwilę miksujemy.

Nasączamy dolny blat ponczem i wykładamy cały krem różany. Wyrównujemy powierzchnię i wkładamy ciasto do lodówki.

Robimy krem czekoladowy tym samym sposobem jak krem różany. Rozpuszczamy żelatynę i schłodzoną dodajemy do ubitego kremu.
Wyjmujemy dolną część ciasta z lodówki i nakrywamy drugą częścią ciasta. Znów nasączmy ponczem i smarujemy górę i boki kremem czekoladowym.
Ponownie schładzamy ciasto w lodówce.

Ostatnim elementem jest polewa czekoladowa.

100 g gorzkiej czekolady
1 łyżka masła
100 ml kremówki
1 łyżka golden syrupu

Doprowadzamy kremówkę z masłem i golden syrupem prawie do wrzenia i zdejmujemy z pieca. Dorzucamy połamaną czekoladę i po minucie mieszamy dokładnie aż nie otrzymamy gładkiej, aksamitnej polewy czekoladowej.
Studzimy ją a potem polewamy górę tortu. Grawitacja zrobi resztę i polewa płynnie spłynie na boki, zasłaniając miłosiernie maleńkie niedostatki.
Tort był urodzinowy i solenizantka była nim zachwycona.
Czekolada i róże... to brzmi jak bajka.




A teraz idźcie i cieszcie się piękną wiosenną pogodą.


3 komentarze:

  1. Zapraszam do udziału w akcji kulinarnej "Wiosenne Słodkości!" :)
    http://zmiksowani.pl/akcje-kulinarne/wiosenne-slodkosci

    OdpowiedzUsuń
  2. mmmmmmmmmm,,MMMMMMMMMMMMMM,,,,MMMMMMMMMMMMMMMM poezja dla moich oczu..cudne zdjęcia, fantastyczny widok... a tort..MUSI BYĆ OBŁĘDNY!Pozdrawiam Ciepło!:))

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest najlepszy tort swiata. Koniec dyskusji. Misiowa ma racje - obledny to jest malo powiedziane!

    OdpowiedzUsuń