- Słonko, może zrobiłabyś w tym tygodniu na obiad mielone?
- Co bym zrobiła?
- Mielone , takie z zasmażanymi ziemniakami i mizerią z ogórka.
No, nie, nie robi się
takich rzeczy osobie, z którą żyje się pod jednym dachem pół
życia.
Potem zrobiło się
jeszcze straszniej bo MMŻ rzucił od niechcenia:
- hm...a schabowych też dawno nie było.
Poczułam się jak zając
w świetle reflektorów. Zimny pot na karku i lodowate palce wzdłuż
kręgosłupa.
Nie było mnie ze dwie
godziny. Kiedy wychodziłam z domu MMŻ czuł się dobrze. Nic nie
zapowiadało, że przeżywa jakiś wstrząs lub przewartościowuje
swoje dotychczasowe życie.
Gdyby oznajmił mi, że od
jutra zabiera się za wyplatanie koszy z recyklingowanych butelek lub
rusza bronić żubra, moje zdumienie byłoby porównywalne.
Gorączkowo szukałam
jakiegoś racjonalnego wyjaśnienia tej nierzeczywistej sytuacji.
I wtedy padło:
- takie kotlety byś
zrobiła z imbirem...
Odetchnęłam z ulgą.
Może jeszcze nie wszystko stracone. Może to ciągle mój Mąż a
nie impostor.
Pogarda do mielonych i
poczciwego schabowego była w życiu MMŻ jak okręt flagowy. Mając
to na względzie, trudno jest się dziwić mojej konsternacji.
Obiecałam zarówno
mielone jak i schabowe a w myślach zaczęłam układać pytania
testowe, mające na celu potwierdzenie tożsamości. Tak, na wszelki
wypadek.
Kotlety cieszą się w
naszym kraju niesłabnącą popularnością. Odważyłabym się je
umieścić w pierwszej trójce, gdybym tworzyła ranking dań w
Polsce pożądanych.
Nie mam nic przeciwko
tradycji i kulinarnym gustom. Dobry kotlet, z dobrej jakości schabu
wart jest niedzielnego obiadu. Ale ile można?
Czasem trzeba mrugnąć
okiem i pójść ścieżką mniej uczęszczaną. Takim mrugnięciem
jest tonkatsu. Też kotlet, też panierowany, też smażony ale inny.
Kto nie próbował, niech
następnym razem kupując schabowego, umówi go na spotkanie z
imbirem i sosem sojowym.
Tonkatsu
czyli schabowy z Kraju Kwitnącej Wiśni
3 kotlety schabowe bez
kości
pół szklanki sosu
sojowego
kawałek imbiru wielkości
kciuka, starty na tarce (nie trzeba go obierać)
oraz do panierki:
4 łyżki mąki pszennej
2 jajka
1 szklanka okruchów panko
lub okruchów z białej bułki (tylko środek)
olej kokosowy do smażenia
Kotlety jak to kotlety
zbijamy tłuczkiem.
W miseczce mieszamy sos
sojowy i starty imbir. Wkładamy kotlety do woreczka, wlewamy
marynatę i zamykamy.
Wkładamy do lodówki na
kilka godzin.
Potem:
Wyjmujemy worek z lodówki
a z worka kotlety. Zdrapujemy z nich imbir.
Przygotowujemy 3 miski: z
mąką, rozmąconym jajkiem i panko.
Patelnię z olejem
kokosowym rozgrzewamy.
Panierujemy kotlety
najpierw w mące, potem w jajku a na końcu w panko.
Kładziemy na gorącą
patelnię i smażymy jak tradycyjne kotlety, do zezłocenia.
Zdejmujemy kotlety z
patelni i przekładamy na deskę. Od tego momentu nie mamy do
czynienia z pospolitym schabowym. O tej chwili macie przed sobą
japońskie tonkatsu.
Kroimy kotlety na paski.
Do małego rondelka
wlewamy przez sitko marynatę. Odciskamy imbir. Zagotowujemy
marynatę, dodając łyżeczkę angielskiej musztardy (jest ostra jak
samurajskie noże), łyżkę octu ryżowego, łyżeczkę sosu
worcestershire i pół łyżeczki brązowego cukru.
Lekko odparowujemy sos a
potem polewamy nim nasze tonkatsu.
Idealnie do tego dania
pasuje sałatka z kapusty pekińskiej z sosem wasabi.
Sałatka z kapusty
pekińskiej z sosem wasabi:
2 szklanki pokrojonej
kapusty pekińskiej
pęczek rzodkiewek w
plasterki
2 łyżki kaparów
1 łyżeczka czarnego
sezamu (niekoniecznie ale dobrze wygląda)
sos:
pół szklanki majonezu
pół słoiczka chrzanu
wasabi (użyłam Wasabi- ostry sos chrzanowy w psychodelicznym
zielonym kolorze. Stoi wszędzie obok zwykłych chrzanów)
2 łyżki zalewy z kaparów
Mieszamy składniki sosu a
potem wlewamy do kapusty. Mieszamy, posypujemy sezamem.
Oto schabowe z drugiego
krańca świata.
Smacznego
Impostor jak nic. Na szczescie prawda jak oliwa (i imbir) wyplynela. Taki schabowy to moze i ja bym zjadla w chwili slabosci :)
OdpowiedzUsuńCzasami odmiana jest wskazana. W tym przypadku nawet bardzo:))
UsuńAle to pięknie wygląda, wspaniale i zapewne smakuje wybornie. A taki schabowy z imbirem przydałby się mojemu choremu chłopu. Pozdrawiamy!!
OdpowiedzUsuńO zdrowia życzę i koniecznie pijcie herbatkę z miodem i imbirem. No, może też taki kotlecik by nie zaszkodził;))
UsuńA może dałabyś nowy przepis na mielone ?
OdpowiedzUsuńW naszej rodzinie, że są Święta poznaje się po mielonych. Bratowa robi najlepsze mielone w mieście, a Wielkanoc jest u mnie. Limonka ratuj !!!
Hm, rzecz warta rozpatrzenia. Mielone mają tyle wcieleń ile jest domów. Może faktycznie warto zebrać najlepsze wersje:))
UsuńWezmę się do roboty.
Kto by pomyślał, że i w tak dalekim kraju można znaleźć poczciwego schaboszczaka? ;)
OdpowiedzUsuńOoo, nie było mnie dawno a tu tyle nowości! Ciekawe, czy mój rodzimy Argan nie poczułby się lepiej, gdybym mu zapodała imbirowego kotleta...
OdpowiedzUsuńP.S. Aranż zdjęcia mnie powalił. Skąd wytrzasnęłaś tego smoka?!
Smok przywiezion został wieki temu ze swego matecznika;)
OdpowiedzUsuńA imbir jest dobry na wszystko.