Mimo że dzisiaj
sobota, robota aż furczy. Po deszczowej nawałnicy w ostatnich
dniach trawa urosła jak w parku jurajskim. Niedługo zacznę
wyglądać zwierząt egzotycznych wśród wysokich traw. Chyba, że
MMŻ uda się dziś opanować te nieokiełznane siły natury. W
czasie kiedy lało, nie tylko trawa obrodziła i chwasty wszelakie
ale również plaga egipska jakaś w postaci chrząszczy żrących
wszystko na swojej drodze. Ich liczna obecność na wiśni i różach
mnie nie zdumiała, ale ażurki na wierzbowych liściach jednak mnie
zaskoczyły. Żarłoczna ta cholera (zaraza nie wierzba) jest jak mało co w przyrodzie.
Nie pogardzi malinami, jeżynami czy jaśminem. Dziką róże
załatwiły w jeden dzień. Zostały z niej smutne kikutki.
Co więc dziś
robiłam? Biegałam ze spryskiwaczem i zniechęcałam gnojka do
stołowania się w moim ogrodzie.
Bawiłam się też
łopatką i grabkami.
Wszystkie te
czynności mają to do siebie, że nie wymagają specjalnej
gimnastyki umysłowej. Można sobie psikać drzewka i zastanawiać
się nad fenomenem JKM. Sadzenie kwiatków całkiem dobrze komponuje
się z rozmyślaniem o bitwie pod Culloden (w niedługiej przyszłości
wszystko wam wyjaśnię).
W przerwach między
batalią a estetyką wpadło mi do głowy, że przecież jutro Dzień
Dziecka.
Porzuciłam więc
grabki, kwiatki, spryskiwacz i polityczne rozmyślania i wzięłam się do obierania
młodziutkiej marchewki.
Bo ciasto będzie
zdrowe, z kremem niezbyt kalorycznym i aromatem dnia dzisiejszego
czyli kwiatami czarnego bzu.
Ciasto marchewkowe z kremem
jogurtowym i syropem bzowym.
ciasto:
1,5 szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
100 g brązowego cukru
1 szklanka drobno startej marchewki
2 zmiksowane banany
2 jajka
3/4 szklanki oleju
forma o średnicy 20 cm
krem:
200 ml kremówki
500 ml gęstego jogurtu greckiego
1 łyżka żelatyny
2 łyżki wody
syrop z kwiatów czarnego bzu:
2 szklanka wody
2 szklanki cukru
kilkanaście baldachimów kwiatów
czarnego bzu
marchewkowe róże do dekoracji:
2 marchewki
2 szklanki syropu z czarnego bzu
syrop z kwiatów czarnego bzu:
Zbieramy kwiaty z czarnego bzu. Daleko
od szosy i raczej w dzień słoneczny. Kładziemy baldachimy na
papier lub ręczniki. Niech ewentualni mieszkańcy mają czas na
opuszczenie kwiatów.
Gotujemy wodę z cukrem.
Potem nożyczkami odcinamy ogonki a
kwiaty zalewamy gorącym syropem.
Zostawiamy kwiaty w syropie do
następnego dnia. Następnie przecedzamy syrop.
ciasto:
Ubijamy jajka z cukrem. Wlewamy oliwę
i dodajemy banany. Miksujemy. Dokładamy tartą marchewkę. Mieszamy.
Łączymy mąkę z proszkiem do
pieczenia i przesiewamy do masy jajecznej. Mieszamy i wylewamy do
formy.
Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180
stopni przez 1 godzinę.
krem jogurtowy:
Na sitko kładziemy gazę lub
bawełnianą ściereczkę. Wykładamy jogurt i zostawiamy na noc.
Jogurt pozbędzie się serwatki i będzie piękną podstawą kremu.
Następnego dnia ubijamy kremówkę.
Żelatynę rozpuszczamy w dwóch łyżkach wody.
Ubijamy jogurt, wsypujemy cukier puder
i 3 łyżki syropu bzowego.
Potem łączymy jogurt z ubitą
śmietaną.
Wystudzone ciasto kroimy na pół.
Dolną część smarujemy kremem i przykrywamy górną częścią.
Nakładamy resztę kremu i rozprowadzamy na górze i bokach ciasta.
Dekorujemy marchewkowymi różami.
marchewkowe róże:
Obieramy marchewki obieraczką.
Wyrzucamy obierki. Tej samej obieraczki używamy by zrobić z
marchewki paski. Z marchewki wychodzą centymetrowej szerokości
paski. Wrzucamy je do syropu z czarnego bzu i gotujemy na niewielkim
ogniu około 7 minut. Powinny być miękkie ale nie rozgotowane.
Studzimy marchewkowe paski w syropie.
Potem wyjmujemy je z syropu i zwijamy
na palcu na kształt róży. Różyczkami dekorujemy ciasto.
Piękne ciasto się zrobiło.
Dzieci Moje Kochane. Ono jest dla was.
Wszystkim dzieciom (a jesteśmy nimi
wszyscy) składam życzenia wszystkiego najpiękniejszego.
I oczywiście smacznego.