Skoro koszmar (dla wielu)
czerwono różowego święta mamy za sobą, możemy spokojnie wrócić
do codzienności.
Nie było mnie. Trochę
byłam gdzie indziej.
Wyjechałam narzekając na
pogodę ale zapomniałam o starym przysłowiu, że nigdy nie jest tak
źle by nie mogło być jeszcze gorzej. Otóż było gorzej. Było
mokro, ponuro, wietrznie, paskudnie.
Ale było też świetnie,
wesoło, gadatliwie i smacznie.
Znalazłam przepiękny
czajnik, w którym (sądząc po wyglądzie) całe pokolenia gotowały
już wodę. Przywiozłam spory zapas książek z przeceny. Wiem, że
znów książki ale jak tu przejść obojętnie obok Ricka Steina?
Zjadłam (nie sama)
najlepszą zupę tom kha i oglądałam Nottingham z lotu ptaka, choć
nigdzie nie leciałam.
Zrobiłam zapas stiltona i
próbowałam liczyć przebiśniegi.
Dowiedziałam się, że
prezydenci w czasie ostatniej wojny występowali w liczbie mnogiej i
stwierdziłam, że tradycja gdzieniegdzie ma się dobrze.
Zamek prezentował się
godnie jak na swoje tysiąc lat a rzeka była w kolorze ołowiu.
Kaczki wyglądały na zadowolone a ludzie, mimo parszywej pogody
mieli całkiem zadowolone miny.
Zabranie ze sobą butów
do biegania okazało się nieporozumieniem bo albo lało, albo
siąpało albo śnieżyło.
Słońce odmówiło
pojawienia się choć na moment.
Było po prostu fantastycznie.
Kolejny raz przekonałam się, że jeśli towarzystwo jest świetne,
pogoda ma niewielkie znaczenie.
Zresztą, od czego jest
gin? Czy to przypadkiem nie jest lekarstwo?
Teraz wróciłam i chyba
wezmę się do roboty.
Jak jest zima,
to...potrzebujemy witaminy „C”.
Jemy cytryny, pijemy
soczki z świeżo wyciskanych cytrusów, desperaci kroją we łzach
cebulę.
Na drugim krańcu świata
raczą sobie inaczej: robią kiszonki. Kiszą to co dla nas oczywiste
czyli kapustę, ale też biorą na cel składniki dla nas raczej mało
kojarzące się z kiszeniem np. dynię czy ogórka. W Korei, gdzie
kimchi jest czymś więcej niż potrawą, przepisem czy smakiem mówi
się, że „jeśli masz kimchi i ryż, masz jedzenie”. Nie
będziesz głodny.
Dziś kiszonki od Limonki.
Kimchi ogórkowe i kimchi najczęściej spotykane, to z kapusty
pekińskiej.
Kimchi
ogórkowe
5 niedużych ogórków
(czasami można kupić i w lutym małe gruntowe)
60 g soli
pasta kimchi:
30 g mielonego chilli
100 g drobno pokrojonego
pora
1 utarty ząbek czosnku
1 łyżeczka startego
imbiru
1 nieduża biała rzepa,
starta na grubych oczkach
1,5 łyżki soli
1 łyżeczka cukru
Ogórki przecinamy na
cztery poprzeczne plastry ale nie rozcinając ich do końca..
Posypujemy solą, umieszczamy w misce i zalewamy zimną wodą na
godzinę. Zostawiamy w pokojowej temperaturze.
Po godzinie płuczemy
ogórki w świeżej wodzie.
Przygotowujemy pastę.
Miksujemy wszystkie
składniki.
Kładziemy ogórki w
pojemniku i dokładnie przekładamy pastą. Nie zapominamy o tym by
między plastrami również znalazła się pasta.
Zamykamy pojemnik i
wstawiamy do lodówki.
Po trzech dniach kimchi
ogórkowe powinno być gotowe. Może zostać w lodówce do 2 tygodni.
Kimchi
z kapusty pekińskiej:
1 nieduża kapusta
pekińska, pokrojona na kawałki (mniej więcej 5 cm)
100 g soli
pasta:
80 g chilli
1 nieduży por, pokrojony
drobno
3 ząbki czosnku
2 łyżki świeżego
imbiru
2 łyżki sosu rybnego
1 łyżeczka brązowego
cukru
1 mała marchewka, starta
na mandolinie czyli w cienkie słupki
Wszystkie składniki pasty
oprócz pora i marchewki miksujemy.
Kapustę solimy i
odstawiamy na godzinę. Po godzinie płuczemy kapustę, odciskamy z
wody i mieszamy z pastę, porem i marchewką. Przekładamy do słoika
i zamykamy.
Zostawiamy w pokojowej
temperaturze przed 24 godziny.
Nie zniechęcajcie się
smrodkiem. Wszystko jest w porządku. To tylko wstępny etap
fermentacji. Potem będzie lepiej.
Po 24 godzinach
umieszczamy słoik w lodówce.
Niby po trzech dniach
można kimchi jeść ale uważam, że dopiero po 10 dniach osiąga
pełnię smaku.
Można się uzależnić.
Smacznego
Szalenstwo smakow, szalenstwo kolorow u Ciebie Limonko. Moze to pierwsze zwiastuny wiosny?
OdpowiedzUsuńOj LImonko, u Ciebie zawsze jest wyjątkowo, a dzisiaj szalenie, nieco orientalnie, ..Uwielbiam Cię i Twoje smakowite posty. Dziękuję za pamięć o mnie i serdecznie Cie pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię i kiszoną kapustę, i ogórki, z przyjemnością spróbowałabym takich oryginalnych wersji :)
OdpowiedzUsuńLubię i robię kapuściane kimchi, teraz spróbuję ogórkowego :) dziękuję za przepis
OdpowiedzUsuńTyle razy mnie kusiło, żeby takie kimczi zrobić, bo uwielbiam kwass!! (jak Hipolit :-D) Ale niestety, teraz czas spędzam głównie z Jacentym, a on wprost przeciwnie. A jeśli nie przyjedzie Wataha Jarzębiaka, to musiałabym sama je pożreć :-(
OdpowiedzUsuń